Albo Polsat, albo TVP

Rynek reklamy telewizyjnej ulega od początku roku polaryzacji. Reklamodawcy z "wielkiej dziesiątki" coraz częściej rezygnują z inwestycji w obie naraz...

Rynek reklamy telewizyjnej ulega od początku roku polaryzacji. Reklamodawcy z "wielkiej dziesiątki" coraz częściej rezygnują z inwestycji w obie naraz główne telewizje ogólnopolskie: Polsat i publiczną. Swoje kampanie prowadzą w jednej z nich, uzupełniając zasięg mniejszymi stacjami: TVN i RTL7. I tak np. Coca-Cola w styczniu wydała na reklamę telewizyjną brutto ponad 5,9 mln zł (wg AGB Polska), z czego 3,7 mln w Polsacie, a 2,2 mln zł w TVN. W TVP nie zostawiła ani złotówki. Podobnie reklamował się Henkel - omijając telewizję publiczną, oparł kampanię na Polsacie, TVN i Naszej. Z kolei Procter & Gamble postawił na publiczną, wydając tam przeszło 5,3 mln zł ("Jedynka") i 2,1 mln zł ("Dwójka"). W Polsacie inwestycje P&G wyniosły brutto zaledwie 764 tys. zł (dla porównania: w RTL7 - 509 tys. zł). Jeszcze w grudniu ub.r. Polsat królował w strukturze wydaktów P&G (9,6 mln zł; TVP1 odpowiednio 1 mln zł, TVP2 - 542 tys. zł.

"Wybierając tylko jedną stację ogólnopolską, można przy wsparciu telewizji niszowych uzyskać podobne wyniki" - tłumaczy Maciej Stec, planer Optimum Media. Zasięg i dotarcie to nie wszystko, sekret polaryzacji tkwi w polityce handlowej Polsatu i TVP. Stacja Solorza w negocjowaniu długoterminowych kontraktów od dawna stosuje zasadę uzależniania wysokości rabatu od wielkości udziału w budżecie klienta. Od niedawna zasadę tę zaczęło stosować także biuro reklamy TVP. Czy efekt "albo-albo" zacznie być rynkową regułą? Wiele wskazuje, że tak.

PW

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.