Manipulacja przesłaniem

Skandalem zakończyła się kolejna edycja Zewnętrznej Galerii AMS, stworzonej pod auspicjami firmy reklamy zewnętrznej AMS SA. Plakat autorstwa Katarzyny Kozyry...

Skandalem zakończyła się kolejna edycja Zewnętrznej Galerii AMS, stworzonej pod auspicjami firmy reklamy zewnętrznej AMS SA. Plakat autorstwa Katarzyny Kozyry zatytułowany "Więzy krwi" wisiał na billboardach jeden dzień. Potem został zaklejony. Dlaczego?

Zgubiony projekt. Według pierwotnego zamysłu 400 plakatów z pracą Kozyry miało zawisnąć w ośmiu największych miastach Polski. Ich ekspozycję zamierzano rozpocząć 17 maja br., zaś zakończyć pod koniec tego miesiąca. Na tydzień przed rozpoczęciem kampanii przedstawiciele władz miejskich Gdyni i Gdańska zwrócili się do AMS z prośbą, by nie wyklejali plakatów, tłumacząc to zbliżającą się wizytą Ojca Świętego w Trójmieście. Autorzy galerii uszanowali tę prośbę, choć i tak praca Kozyry miała zniknąć z tablic jeszcze przed rozpoczęciem papieskiej pielgrzymki.

Bomba wybuchła dopiero w sobotę

15 maja br. W tym dniu w "Gazecie Wyborczej" przed startem kolejnej edycji galerii, pojawiła się informacja, w której mówiono m.in. na temat protestu władz kościelnych, które miały sprzeciwić się ekspozycji plakatu.

Tymczasem, jak informuje Marek Krajewski, jeden z twórców Zewnętrznej Galerii AMS, żaden protest ze strony Kościoła nie dotarł do niego. Rzecznik episkopatu Adam Schulz twierdzi nawet, że identyfikuje się z przesłaniem plakatu, choć przyznaje, że nie akceptuje formy przekazu.

Do galerii dotarły jedynie pisma sprzeciwiające się ekspozycji plakatu z Polskiego Czerwonego Krzyża oraz od dwóch posłów Akcji Wyborczej "Solidarność" - Zbigniewa i Jana Szymańskich. Protesty zawierały zarzuty o obrazę uczuć religijnych oraz nadużycie symboli wiary.

Burza, która podniosła się w mediach, skłoniła twórców galerii do rezygnacji z kontynuowania ekspozycji pracy Kozyry. Po jej wywieszeniu w poniedziałek 17 maja, jeszcze nocą tego samego dnia wszystkie billboardy zostały zaklejone.

,Zdecydowaliśmy się na ten krok, gdyż konsekwencje prezentacji pracy były niezgodne z naszymi intencjami. Plakat jest na pewno trudny i kontrowersyjny, ale powinna mu towarzyszyć dyskusja odbywająca się w zupełnie innej formie. Za zniszczenie tego projektu mam do mediów ogromny żal".

Co było, a co będzie? Praca artystki przedstawiająca wizerunek nagich kobiecych ciał na tle symboli chrześcijańskich i muzułmańskich, miała stanowić komentarz do aktualnych wydarzeń, które obecnie mają miejsce na Bałkanach. Chciała wyrażać przede wszystkim sprzeciw wobec okrucieństw i zbrodni wojny w Kosowie. Ponadto prezentacja plakatu miała towarzyszyć obradom Kongresu Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków AICA. Galeria chciała pokazać uczestnikom tego spotkania to, co w polskiej sztuce naprawdę wartościowe i warte popularyzacji.

Obraz Kozyry miał nieść ze sobą uniwersalne przesłanie. Wskazać na instrumentalne wykorzystywanie symboli religijnych dla usprawiedliwienia wojen, na fakt, iż cierpienie ma charakter ponadkulturowy i zawsze indywidualny. Takim praktykom towarzyszy hipokryzja i brak tolerancji. Plakat został odebrany inaczej. Kto nadał mu interpretację inną od zamierzonej? Może błąd polega na tym, że prace prezentowane w ramach galerii są trudne do ogarnięcia przez zwykłego śmiertelnika, który nie szuka uzasadnień, ukrytego sensu, niuansów i znaków, które mają symbolizować przesłanie plakatu.

Ekspozycja plakatu "Więzy krwi" miała stanowić piątą już edycję Zewnętrznej Galerii AMS. O poprzednich przychylnie pisały media, tak branżowe, jak i prasa codzienna i magazyny. Każdą pracę, która była do tej pory prezentowana, akceptował współtwórca galerii Marek Krajewski oraz dyrektor marketingu AMS Lechosław Olszewski. W przypadku pracy Kozyry, ze względu na jej charakter i formę, decyzję o jej prezentacji podjął zarząd firmy. Przyjął ją jednogłośnie.

Ponieważ ostatnia edycja osiągnęła odwrotny od zamierzonego efekt, dalsze losy galerii stoją pod znakiem zapytania. Na prezentację w kolejnych odsłonach czeka obecnie prawie 30 polskich artystów i ich prace.

Zamieszanie, jakie towarzyszyło tej akcji, może także negatywnie wpłynąć na relacje między firmą AMS a władzami poszczególnych miast. To, w jaki sposób ta współpraca się układa, ma ogromny wpływ na rozwój każdej firmy reklamy zewnętrznej. Istnieje zagrożenie, że właśnie na AMS spadnie odium, zacznie być odbierana jako firma kontrowersyjna i prowokująca zachowania trudne do zaakceptowania. Faktem jest jedynie, że o firmie zrobiło się głośno. JP

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.