Lubię Cię, ale na Facebooku

Często wspomina się, że młode pokolenie nie dzieli już świata na online i offline, ale czy zastanawiamy się jakie to niesie ze sobą konsekwencje? No i w końcu, jak starają się to wykorzystać marki i wszechobecna reklama? - pisze Sebastian Bryks, digtal creative strategist w agencji Lowe Warsaw.

Pewnie każdy był kiedyś świadkiem sytuacji, gdy kilka roześmianych nastolatek robi sobie serie zdjęć typu selfie, próbując uchwycić ten najlepszy kadr. Może nawet słyszeliście rozmowę, w której padają zwroty typu: "zobacz jak mi skomentował to zdjęcie" lub "patrz ile mamy już lajków!.
Czy to, co widzieliście i słyszeliście, zmusiło was do refleksji na temat mediów społecznościach i ich konsumpcji oraz przemyśleń na temat zmieniających się form interakcji międzyludzkich, a także tego, w jakim kierunku one zmierzają i jaki mają wpływ na nasze postrzeganie świata? Często wspomina się, że młode pokolenie nie dzieli już świata na online i offline, ale czy zastanawiamy się jakie to niesie ze sobą konsekwencje? No i w końcu, jak starają się to wykorzystać marki i wszechobecna reklama?

Nasz lifestyle, nasz social

Żyjemy coraz szybciej. Mamy wiele obowiązków, problemów, dodatkowych zajęć oraz zaplanowanych spotkań. Oprócz codziennych zadań, powinniśmy jeszcze znaleźć czas dla naszych bliskich i znajomych. Musimy przecież jakoś zaspokoić nasze potrzeby emocjonalne. Wiadomo, jesteśmy z natury dość towarzyscy i pragniemy kontaktu. Niestety, doba jest za krótka, żeby to pogodzić i znaleźć czas na wszystko. Na nasze szczęście z pomocą przyszły media społecznościowe.

Nagle wszystko stało się prostsze. Przynajmniej tak mogłoby się wydawać. Aby przypomnieć ludzkości o swoim istnieniu na kanałach social media, wystarczy tylko wrzucić post albo zdjęcie. Wtedy znajomi, rodzina, czy nawet osoby, których nigdy nie widzieliście na żywo "ubią" Waszą aktywność lub nawet nawiązują z Wami kontakt z pomocą komentarzy. Dla niektórych osób, szczególnie millenialsów i nastolatków, jest to równoznaczne z powiedzeniem sobie "cześć" na ulicy lub nawet z wymianą kilku krótkich zdań. Pozostawiacie po sobie ślad waszej obecności. Staracie się w ten sposób podtrzymać Wasze znajomości w wirtualnym formie, bo często nie macie czasu na spotkania twarzą w twarz. Oczywiście nie jest to w pełni wartościowa interakcja, a jedynie zwykłe kliknięcie "lubię to" na ekranie Waszego smartfona. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że onlinowe interakcje często wypierają te offlinowe. Z pewnością byłoby lepiej, gdybyśmy zamiast pisania do siebie na Messengerze, czy przeglądania swoich zdjęć na Instagramie, spotkali się po prostu przy kawie i porozmawiali, ale niestety, internetowe interakcje niejednokrotnie wygrywają prostotą, wygodą i mniejszą potrzebą angażowania się w relacje. 

Marka z ludzką twarzą

Jednym z największych beneficjentów tego, że część naszego życia towarzyskiego prowadzimy w social mediach, są marki. Muszą tylko to dobrze wykorzystać. Dzięki mediom społecznościowym zaczynają komunikować się ze swoimi konsumentami na całkiem nowym poziomie. Wchodzić z nimi w wirtualne interakcje i angażować ich emocjonalnie. Podobnie jak w omawianym wcześniej przypadku, onlinowy dialog, kliknięcie "lubię to", czy wrzucenie nowego posta w komunikacji B2C, może wywołać podobne sprzężenie zwrotne u naszego odbiorcy, jak podczas innych socialowych interakcji ze znajomymi. Można się więc pokusić o stwierdzenie, że media społecznościowe dają markom szanse zyskania ludzkiej twarzy. Przykładów takiej komunikacji, gdzie brand stara się wejść w szerszy dialog z fanami nie trzeba szukać daleko. Dobrym materiałem do analizy są często marki kosmetyczne, które rozmawiają na swoich fanpage’ach oraz profilach z konsumentkami. Niejednokrotnie zachowują się na nich jak starsze siostry, czy koleżanki, które doradzają w sprawach związanych z urodą, inspirują czy nawet same pytają się o zdanie swoich fanów. Tym samym stają się swego rodzaju "dalszymi znajomymi" swoich konsumentów. Rodzi się między nimi wirtualna relacja, która przybliża ich do brandu.
Ponadto, większość znanych marek na swoich kanałach social media prowadzi komunikację z fanami w taki sposób, aby konsumenci zaczęli łączyć ich produkty z pewnymi emocjami. Pobudzają wyobraźnie sportami ekstremalnymi jak Red Bull, inspirują jak Ikea, są kreatywni jak Starbucks czy starają się być trendy jak H&M. To ich komunikacja, wymiany zdań z fanami, real-time marketingowe posty komentujące pewne wydarzenia, składają się na ich własny, unikalny charakter. A ludzie, tak jak lubią otaczać się osobami z podobnym charakterem, tak samo jako konsumenci otaczają się markami, które dobrze rozumieją i które im odpowiadają. Często robią to nawet podświadomie. I nie mam tu na myśli fanboyów.

Nasze wirtualne relacje

Żyjemy w bardzo dynamicznych czasach. Szczególnie jeśli mówimy o technologii i o jej wykorzystaniu w komunikacji międzyludzkiej i w marketingu. Jeszcze kilkanaście lat temu mało kto spodziewał się, że social media w ogóle powstaną, a obecnie często pełnią funkcję filarów naszej znajomości z drugim człowiekiem.
Media społecznościowe na pewno ułatwiają nam życie oraz dają szanse markom na bardziej emocjonującą komunikację z konsumentami. Z drugiej strony paradoksalnie oddalają nas od realnego kontaktu z naszymi bliskimi i znajomymi, dając nam jedynie substytut nawiązanej łączności. Warto głębiej zastanowić się nad ich wpływem na nasze życie i zadać sobie personalne pytanie - czy sprawiają, że jestem szczęśliwszy? Odpowiedź pewnie sam doskonale znasz i nie musi być ona taka sama dla każdego.

 

 

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.