Gwiazda Davida B.
W tym tygodniu pożegnaliśmy Davida Bowie. Jego osobowość miała przełomowe znaczenie nie tylko dla branży muzycznej, ale nade wszystko dla kultury. Bowie zapisał się również w istotny sposób w historii reklamy.
Człowiek-mimikra, mistrz dekonstrukcji i rozbijania kolejnych form. Ikona i awatar. Muzyk, multiinstrumentalista, koneser sztuki, kompozytor, producent, malarz. Informacja o jego śmierci zrobiła w mediach na całym świecie rewolucję co najmniej okładkową. „Guardian”, „Daily Telegraph”, „The Times”, „Liberation”, „Le Monde” - to tylko niektóre z setek tytułów, które uhonorowały artystę piękną pierwszą okładką i obszernymi materiałami.
Nie dalej jak tydzień przed śmiercią, akurat na swoje 69 urodziny, wyprodukował kolejny album. A dotychczasowe płyty rozeszły się w nakładzie ponad 140 mln egzemplarzy. Piosenka „Lazarus” z ostatniej płyty brzmi dla fanów dziś jak pożegnanie, memento i jednocześnie zapewnienie, że nie odszedł cały.
Swoimi scenicznymi kreacjami wprawiał w konsternację krytyków i komentatorów, a androgyniczna uroda i zamiłowanie do póz i przebrań rozpoczynały dyskusję o granicach płci wśród kulturoznawców i projektantów mody. Dla branży kreatywnej taka postać to zaiste skarb i wyzwanie. Jego związki z reklamą wcale nie były luźne (przypomina o nich "Advertising Age"). Spędził na przykład rok w agencji Nevin D. Hirst Advertising jako artysta szkolący zespół kreatywny.
Pepsi wielokrotnie współpracowała z wielkimi muzykami przy promocji swoich napojów – wielokrotnie realizowała na przykład projekty z udziałem Michaela Jacksona, również scenicznego rewolucjonisty. W 1987 r. w Stanach zadebiutowała kampania z udziałem Davida Bowie i Tiny Turner. Takiej plejady można marce tylko pozazdrościć.
W 2013 r. wystąpił w kampanii Louis Vuitton „L'invitation au Voyage".
Do niewielu postaci show-biznesu pasuje dziś określenie „nieśmiertelny”. David Bowie swoją śmierć ograł najlepiej, jak to możliwe. Nagrał ją na płytę.
Nie dalej jak tydzień przed śmiercią, akurat na swoje 69 urodziny, wyprodukował kolejny album. A dotychczasowe płyty rozeszły się w nakładzie ponad 140 mln egzemplarzy. Piosenka „Lazarus” z ostatniej płyty brzmi dla fanów dziś jak pożegnanie, memento i jednocześnie zapewnienie, że nie odszedł cały.
Swoimi scenicznymi kreacjami wprawiał w konsternację krytyków i komentatorów, a androgyniczna uroda i zamiłowanie do póz i przebrań rozpoczynały dyskusję o granicach płci wśród kulturoznawców i projektantów mody. Dla branży kreatywnej taka postać to zaiste skarb i wyzwanie. Jego związki z reklamą wcale nie były luźne (przypomina o nich "Advertising Age"). Spędził na przykład rok w agencji Nevin D. Hirst Advertising jako artysta szkolący zespół kreatywny.
Pepsi wielokrotnie współpracowała z wielkimi muzykami przy promocji swoich napojów – wielokrotnie realizowała na przykład projekty z udziałem Michaela Jacksona, również scenicznego rewolucjonisty. W 1987 r. w Stanach zadebiutowała kampania z udziałem Davida Bowie i Tiny Turner. Takiej plejady można marce tylko pozazdrościć.
W 2013 r. wystąpił w kampanii Louis Vuitton „L'invitation au Voyage".
Do niewielu postaci show-biznesu pasuje dziś określenie „nieśmiertelny”. David Bowie swoją śmierć ograł najlepiej, jak to możliwe. Nagrał ją na płytę.
Katarzyna Woźniak
590 Artykuły
Absolwentka polonistyki na toruńskim UMK ze specjalnością filmoznawczą. Na co dzień zdaje relacje z przesunięć na półkach rynku FMCG. Po godzinach - czytelniczka. Najbardziej lubi pisać o filmach i książkach, choć właśnie o nich pisze najrzadziej.
Komentarze
Artykuły powiązane