Kontent to fundament [wywiad]

- Zależy nam na stworzeniu środowiska, w którym reżyser może się rozwijać, gdzie ma stałe zaplecze w postaci ludzi, z którymi pracuje, którzy go inspirują - mówi Piotr Sikora, prezes zarządu, założyciel Platige Image.

„Media & Marketing Polska”: Ostatnio był pan bardziej zapracowany niż zwykle. Na początku listopada dowiedzieliśmy się, że Platige Image podpisało znaczącą umowę z portugalskim producentem. Czego będzie dotyczyć ta współpraca?

Piotr Sikora: Będzie to pełnometrażowy, animowany film familijno-przygodowy poruszający uniwersalne wartości i nawiązujący do objawień fatimskich. Jego premiera jest zaplanowana na maj 2018 r., czyli na koniec obchodów ich stulecia. Czy byłem bardziej zapracowany niż zwykle? Nie sądzę, ale nie ukrywam, że prace developmentowe oraz negocjacje mocno mnie zaangażowały i były długotrwałe.

To duże przedsięwzięcie.

Dla nas będzie to produkcja na bardzo dużą skalę, nad którą będziemy pracować przez półtora roku, z zespołem liczącym blisko 200 osób. Będzie to kamień milowy w historii firmy.

W Polsce nie było do tej pory tak dużej produkcji animowanej?

Myślę, że nie było. A na pewno w segmencie animowanych filmów familijnych, dystrybuowanych międzynarodowo. Zresztą w Europie też nie znaleźliśmy produkcji na taką skalę, jeżeli chodzi o animowane kino familijne. Dlatego tym bardziej chcemy, żeby „Fatima” wyraźnie zaznaczyła swoją obecność na europejskim rynku animacji.

Nie tylko ten sukces, ale również fakt, że po prawie 20 latach Platige Image jest rozpoznawalną, globalną marką, z wieloma nagrodami, jest dużym osiągnięciem. Jak to się zaczęło?

Zaczęło się od poznania Jarka Sawko podczas kursu MBA zorganizowanego przez London Business School przy Politechnice Warszawskiej, na której studiowaliśmy. Fascynacja 3D była u nas wspólna. Zaczęliśmy bawić się tą technologią, zauważyliśmy, że daje ona nieograniczone możliwości twórcze. Wtedy pojawiła się myśl, że chcemy się tym zajmować, a nie dzielić ścieżkę zawodową ze wszystkimi, którzy poszli do tej szkoły, czyli obrać kurs na karierę korporacyjną. Ku zdziwieniu naszych rodzin zaczęliśmy szukać możliwości założenia własnej firmy. Po pół roku znaleźliśmy się w studiu, które produkowało teledyski. Nazywało się Access Gram TV i tam otworzyliśmy dział grafiki komputerowej, gdzie przygotowywaliśmy głównie grafiki na potrzeby teledysków. Pamiętam, że wtedy Telewizja Polska w zasadzie finansowała rynek teledysków, co bardzo ożywiło całą branżę. Udało nam się zrobić kilka teledysków, które zresztą zostały nagrodzone – „Gardeners” Varius Manx czy „Niekochani” Justyny Steczkowskiej. W Access Gram TV spędziliśmy dwa lata. Potem pojawiła się chęć posiadania własnego studia, więc założyliśmy Platige Image. Wtedy też powstała pierwsza produkcja reklamowa dla margaryny Rama „A łyżka na to: niemożliwe”. Na Hożej spędziliśmy jakiś czas, do momentu kiedy poznaliśmy szefa Chimneya, który miał zakładać biuro w Warszawie. Pomogliśmy im znaleźć lokalizację na ul. Obornickiej. Tam mieliśmy siedzibę, bo Platige został studiem 3D przy Chimneyu. Stamtąd przenieśliśmy się już do własnej siedziby przy Pilickiej. W międzyczasie pojawił się Tomek Bagiński i wyprodukował film krótkometrażowy „Katedra”, za który otrzymał nominację do Oscara. Dało nam to nagle duże przyspieszenie i pewną ekspozycję na rynkach zagranicznych. Był to nie tylko bardzo fajny okres w historii firmy, ale w ogóle w reklamie. Bardzo komfortowy. Częściej pojawiały się ciekawe pomysły pod kątem postprodukcyjnym. Dużo wtedy pracowaliśmy z PZL-em i powstało wiele ciekawych filmów, m.in. pierwszy spot „Żubra”. Zresztą dla marki Żubr pracujemy do dziś.

Po tylu latach Platige Image to już zupełnie inna firma, a pod jej parasolem są inne spółki i działy.

Tak, możemy Platige Image nazywać już grupą. Jest PI Post, gdzie zajmujemy się produkcją i postprodukcją. Dział Platige Commercials, czyli reklama cięższa i postprodukcja. Mamy Dobro, czyli dom produkcyjny. Jest dział eventów, który zrobił m.in. cztery ostatnie ceremonie otwarcia podczas finałów Ligi Europy UEFA i Superpucharu UEFA. Pomagał także przy otwarciu polskiego pawilonu na Expo w Mediolanie. Obecnie zamierzamy wejść z produkcją eventów na rynek niemiecki. W Platige Image jest również dział animacji, zajmujący się największymi formami animowanymi, np. cinematikami do gier. W tym segmencie mamy bardzo dobrą pozycję na rynku światowym. To ten dział właśnie będzie głównie zajmował się animacją na potrzeby „Fatimy”. W grupie jest także spółka PI Films, która developuje filmy. Obecnie kończymy częściowo animowany film „Another Day of Life”, który jest oparty na opowiadaniach Ryszarda Kapuścińskiego. PI Films cały czas prowadzi także development „Wiedźmina” i będzie też zaangażowany w „Fatimę”. Kolejne działy to Platige Entertaiment i Fish Ladder. FL to studio projektujące i realizujące koncepcyjnie zaawansowane przedsięwzięcia, rozwiązania kreatywne i strategie. Zespół tworzy swoje projekty w dialogu z osobowościami nauki, sztuki i biznesu, kreując przy tym nowe modele współpracy i projektowania doświadczeń. Czyli są to projekty zupełnie niemainstreamowe, niezwiązane też z reklamą. Tam zostały stworzone m.in. ostatnie filmy dla Allegro, tam też są przygotowywane koncepty dla muzeów. W FL powstały też produkcje dla ESA (European Space Agency) z okazji lądowania sondy na komecie. Wyprodukowaliśmy też film w technologii VR, który przedstawia całą historię przedsięwzięcia. Eksplorujemy nowe rejony w komunikacji oparte na nowych technologiach i nowym podejściu do tematu.

Produkujecie dużo kontentu VR?

Ta technologia jest jak najbardziej w kręgu naszego zainteresowania. Rozwijamy bardzo pokrewny projekt o nazwie Pi Box, który został dofinansowany przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Nasze R&D rozwija nowe technologie na potrzeby live entertainment czy eventów, poczynając od teatru aż do wirtualnego aktora. Wszystko po to, żebyśmy mogli stać się również czołowym twórcą kontentu VR. Parę projektów mamy już w dorobku.

Na początku historii firmy była was dwójka, a teraz Platige to prawie 300 osób. Jak pan i Jarek Sawko radzicie sobie z zarządzaniem?

Zarządza się trudno i dlatego obecnie przeprowadzamy restrukturyzację, żeby zarządzało się trochę łatwiej. Zawsze w historii Platige były momenty, w których zauważaliśmy, że struktura, która funkcjonuje, przepala się i trzeba przeprowadzać zmiany.

W grupie działa już kilka działów, ale blisko rok temu powołaliście Dobro. Skąd się wziął pomysł na kolejną spółkę w grupie?

Dobro zajmuje ważne miejsce w Platige Image. Powstało dlatego, że zajmowanie się wyłącznie postprodukcją w procesie tworzenia filmu reklamowego było czasami dość trudne. Wiedzieliśmy, że integrując tę usługę z produkcją, będziemy mogli dać więcej. Integracja polega nie tylko na łączeniu produkcji i postprodukcji, staramy się także proponować rozwiązania wraz z reżyserem, dzięki czemu optymalizujemy cały proces produkcji u siebie. Nie jesteśmy dzięki temu narażeni na konflikty na łączach podczas tych etapów. Postprodukcja ma to do siebie, że jest na końcu łańcucha, więc wszelkie błędy kumulują się często na niej. Łącząc wszystko pod jednym dachem, bierzemy odpowiedzialność za cały proces. Dodatkową rzeczą jest to, że Dobro stara się dać coś więcej niż typowy łańcuch postprodukcji i samej produkcji, bo chcemy być partnerami dla agencji w tworzeniu kontentu. Chcemy stworzyć agencji środowisko, które jest spójne i z którym może efektywnie współpracować, żeby zrealizować projekt w danych ramach czasowych, danym budżecie. Żeby to wszystko mogło być zoptymalizowane. Staramy się być partnerem kreatywnym, nie będąc konkurencją dla agencji. Jesteśmy pewnego rodzaju suflerem rozwiązań, doradzamy, jak dany budżet dobrze skonsumować.

Nie chcecie być konkurencją, ale czy czasem macie wpływ na pomysł kreatywny filmów reklamowych, które produkujecie?

Tak, Sebastian Pańczyk jest osobą, która często daje od siebie dużo w procesie powstawania reklam. Jego udział pomaga wyciągnąć maksimum z briefu. Czasami proponujemy użycie jakiejś technologii, która pomoże zaoszczędzić pieniądze lub zapewni inny, lepszy efekt. Partnerami dla agencji jesteśmy też przy przy projektach niekomercyjnych. Dobro zrealizowało dla Fundacji Alivii w tym roku film, który był po części shootowany i zawierał bardzo dużo postprodukcji. Został zresztą drugim filmem miesiąca na Shots, co nas bardzo ucieszyło. Dzięki temu filmowi wypromowaliśmy także reżysera – Karola Kołodzińskiego. Udział w tym projekcie cieszy nas również z tego względu, że przyczyniliśmy się do wzrostu wpływów fundacji Alivia. W porównaniu z wpływami z ubiegłego roku w 2016 r. uzyskała ponad 80-proc. wzrost przychodów, czyli kampania była bardzo efektywna, a przy tym atrakcyjna wizualnie i spójna. Nie tylko my jesteśmy zadowoleni z efektów, ale przede wszystkich chorzy, którzy otrzymują środki do walki z chorobą. O to przede wszystkim chodziło.

Co poza tą produkcją robiło Dobro w ciągu ostatniego roku?

Zrobiliśmy kilkadziesiąt filmów dla Carrefoura w reżyserii m.in. Sebastiana Pańczyka; dla NC+, Samsunga, Milki. Wyprodukowaliśmy dwa teledyski dla Dawida Podsiadły. Jeden z nich – „Postempomat” – został nominowany w kategoriach reżyseria i zdjęcia na Camerimage. Udało nam się wygrać kilka przetargów, które były oparte stricte na walce usługowo- cenowej. Bardzo mnie to cieszy, bo często do Platige jest przyczepiona etykieta wysokiej ceny, a to nieprawda.

Czy ze względu na wysokość budżetów pojawił się PI Post?

Tak, PI Post jest jak najbardziej rynkowym studiem postprodukcyjnym, rywalizującym cenowo ze wszystkimi podmiotami na rynku polskim. Dzięki temu przesuwa się trochę ciężar w grupie – PI Commercials robi coraz więcej zagranicznych produkcji, a reklamy polskie wędrują w stronę PI Post. Między innymi ze względu na takie zmiany trzeba modyfikować struktury co jakiś czas.

Czy różnice pomiędzy budżetami polskimi a zagranicznymi są aż tak duże?

W przypadku projektów realizowanych w Europie dużej różnicy nie ma. Jest ona widoczna jeśli mowa o rynku amerykańskim i bywa że sięga 30-40 proc. W Polsce jest mało bardzo wymagających projektów postprodukcyjnych. Zresztą światowa tendencja jest taka, że jest ich coraz mniej. W PI Commercials pozostał teraz już tylko „Żubr”, czyli nasz flagowy projekt, a poza tym przygotowywane są tam produkcje zagraniczne.

Widzi pan coś charakterystycznego w polskich produkcjach reklamowych? Wyróżniają się czymś na tle zagranicznych?

Moim zdaniem są to filmy o wysokiej jakości, zarówno jeśli chodzi o produkcję, jak i postprodukcję. Nie ma się czego wstydzić.

A sam Platige jak wypada na rynkach zagranicznych?

W jakości kontentu, który tworzymy, nie widać różnicy. Trudność polega na pozyskaniu zlecenia, jeżeli nie ma się siedziby w innym kraju. To duży wysiłek, z którym radzimy sobie za pomocą naszych reprezentantów na różnych rynkach. To trudne, ale rocznie udaje nam się wypracowywać ok. 50 proc. obrotu z rynków zagranicznych.

Działacie w Portugalii, Wielkiej Brytanii, Brazylii, Nowym Jorku i Rosji. Czy we wszystkich wymienionych krajach macie reprezentantów, czy macie tam biura?

Mamy tam reprezentantów. Działamy na polach TV, reklamy i live entertainment. Teraz np. jesteśmy w trakcie realizacji efektów do jednego z ciekawszych filmów realizowanych na rynku chińskim – The Game Changer w reżyserii Gao XiXi. Mieliśmy biuro w Nowym Jorku, ale doszliśmy do wniosku, że to się nie opłaca. Teraz, jeżeli pojawia się projekt, następnego dnia w dane miejsce leci nasz zespół, co stwarza wrażenie lokalności. Najważniejsze, żeby nasza produkcja była w ich strefie czasowej i żeby flow między nami a klientem był zachowany, bo klienci muszą się czuć komfortowo. Jeżeli chodzi o Portugalię, Platige jest tam bardzo znaną firmą.

Jaką Platige ma strategię rozwoju na najbliższy czas?

Stawiamy sobie za cel utrzymanie pozycji lidera w postprodukcji na rynku krajowym i utrzymanie wysokiej jakości w dostarczaniu postprodukcji, części reżyserskiej i serwisowej. Chcemy też dodawać coś ekstra tak jak – mam nadzieję – zawsze dodajemy. Ponadto już od kilku lat rozwijamy produkcję własnego kontentu, który będziemy mogli później eksploatować i będzie on dodatkowym źródłem przychodów dla firmy. Przykładem inwestowania we własny kontent jest „Fatima”, „Wiedźmin”, którego cały czas developujemy, czy nasze przedstawienia teatralne. Otworzyliśmy też dział gier mobilnych i za chwilę będziemy mieli premierę pierwszego nowego produktu.

Dlaczego postanowiliście postawić tak mocno na tworzenie własnego kontentu?

Kontent daje najwięcej satysfakcji, największą wolność tworzenia, a artyści, którzy pracują u nas, czują się komfortowo. Robimy to, co chcemy, i to jest najfajniejsze. Poza tym artyści i technologia to dwa fundamenty Platige Image. Bez artystów technologia nie byłaby tak efektowna, a bez technologii artyści nie mięliby narzędzi. To połączenie daje nam radość i angażujący kontent.

To, że inwestujecie w ludzi, widać chociażby po intensywności rekrutacji, jaką prowadzicie, i imponującym portfolio reżyserów, z którymi współpracujecie na zasadzie wyłączności. Co dla PI oznacza inwestowanie w te osoby?

Nie chcemy zagarnąć wszystkich reżyserów. Tomek Bagiński od początku był z Platige, Sebastian Pańczyk pracuje z nami od wielu lat, Damian Nenow to człowiek, który wyrósł razem z Platige. Filozofia jest taka, żebyśmy za pomocą naszych prac pomagali się rozwijać artystom, otwierać im drogę. Pracujemy z szeregiem artystów, którzy zaczynając od stanowiska animation directorów, stali się świetnymi reżyserami: Damian Nenow (reżyser ADOL) czy Bartek Kik, który będzie reżyserował „Fatimę”. Każdy z reżyserów ma specjalizacje. Na przykład Sebastian Pańczyk jest skierowany bardziej na produkcje reklamowe. Staramy się tak dobierać portfolio reżyserskie, żeby było jak najbardziej dopełniające, a możliwie jak najmniej konkurencyjne. W zależności od produkcji chcemy móc dysponować całą paletą stylów, w jakich pracują reżyserzy, żeby zaspokoić potrzeby klienta.

Klienci reklamowi trafiają do was przez polecenie agencji czy zgłaszają się sami?

Jeżeli trafiają przez agencję, to ze względu na wysoki stopień zaawansowania projektu lub z powodu wyboru reżysera.

Jak trafił do was brief na serię produkcji Allegro?

Allegro chciało zrobić coś od siebie dla klientów, jako prezent. Zgłosili się do nas z pytaniem, co to mogłoby być. W Fish Ladder, we współpracy z Tomkiem Bagińskim powstał pomysł „Legend polskich”. To idealny sposób na zaangażowanie społeczności, choć logo Allegro pojawia się tylko na końcu.

Pomijając konkurencyjność, czy chcielibyście zająć się kiedyś przygotowaniem reklamy od początku do końca?

Nie, nigdy nie chcieliśmy i nie zamierzamy konkurować z agencjami, z którymi pracujemy. Chcemy tworzyć kontent, a nie mieć do czynienia ze stroną accouncką i obsługą klienta. Interesują nas obszary poza całym polem, gdzie panuje konkurencja pomiędzy agencjami. W przypadku muzeów, teatrów i eventów mamy często bezpośredni kontakt z klientem i wtedy tworzymy wszystko od początku.

rozmawiała Katarzyna Kacprzak

Piotr Sikora - prezes zarządu, współzałożyciel Platige Image Odpowiedzialny za konsolidację procesów w spółce. Zapewnił Platige Image silną pozycję na rynku krajowym i zagranicznym, nawiązując i rozwijając współpracę z takimi agencjami reklamowymi, jak: PZL, BBDO, Leo Burnett, Saatchi & Saatchi, DDB. Jest autorem strategii rozwoju Platige Image w Portugalii, Wielkiej Brytanii, USA gdzie spółka ma swoich przedstawicieli. Jest inicjatorem wielu projektów specjalnych, w tym widowisk teatralnych realizowanych w ramach koncepcji 3D Live Theater, wykorzystujących stereoskopię 3D: „Polita”, „Romeo i Julia”, „Sky”, „Piotruś Pan”. Obecnie pełni także funkcję producenta wykonawczego pełnometrażowego filmu animowanego „Fatima”.

 

Katarzyna Kacprzak 706 Artykuły

Zajmuje się agencjami reklamowymi i eventowymi. Ma na oku studia produkcyjne i branżę OOH. Gdyby mogła wybrać byłaby kopistką w Bibliotece Aleksandryjskiej.

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.