Biznes oparty na potrzebach klientów. Jak wideo i animacje wspierają sprzedaż?
Cele biznesowe może realizować tylko ktoś z analitycznym podejściem do marketingu, a nie wyłącznie artystycznym. Tworzymy kreacje głównie po to, by sprzedawały.
O tym, że wideo i animacja w marketingu nie powinna być sztuką dla sztuki, opowiada Łukasz Świrgał, prezes Brandwise Group.
„Brandwise od konkurencji wyróżnia fakt, że wyrośliśmy na korporacjach” - to pierwsze słowa, które czytamy na stronie głównej brandwise.pl. Dlaczego to doświadczenie korporacyjne jest tak istotne?
Praca po stronie klienta dała nam wiedzę, jakiego modelu współpracy oczekują klienci. Dzięki doświadczeniom zdobytym w korporacjach wyspecjalizowaliśmy się w działaniach prosprzedażowych, dlatego dziś świetnie odnajdujemy się w projektowaniu komunikacji handlowej, stron WWW, serwisów transakcyjnych oraz promocji produktowych.
Jako jedna z niewielu agencji podobnej wielkości mamy wewnętrzny dział prawny, dlatego samodzielnie wdrażamy promocje produktowe lub konkursy, które realizują cele biznesowe klienta.
Myślę, że to właśnie dzięki świetnemu rozumieniu potrzeb korporacyjnych i kompleksowemu podejściu - w krótkim czasie od powstania agencji - zaufały nam największe firmy na rynku, m.in. T-Mobile, Aviva, Link4, BNI Poland, IPF Digital, Admiral Markets, inBank Polska, Gothaer Ubezpieczenia, Onex Group i wielu innych.
Skąd pojawił się pomysł na własny biznes?
O własnym biznesie myślałem już kilka lat temu, gdy pracowałem jako dyrektor departamentu marketingu w Tax Care (Grupa Idea Bank). Niemal codziennie spotykałem się z kimś, kto sprzedawał znakomite rozwiązania, ale nie chciał wziąć odpowiedzialności za ich powodzenie. Już wtedy dotarło do mnie, że nieocenioną wartością byłoby posiadanie zaufanego partnera, którego jesteśmy pewni, który ma doświadczenie i dodatkowo - tak samo jak my - jest zaangażowany w realizację naszych celów.
Zawsze sądziłem, że cele biznesowe może realizować tylko ktoś z analitycznym podejściem do marketingu, a nie artystycznym. Nie oznacza to, że kreacje nie powinny być atrakcyjne – dla mnie jednak najważniejsze jest to, by były skuteczne.
Brandwise jest odpowiedzią na oczekiwania klientów, którzy potrzebują kompleksowej obsługi, konsultingu przy realizacji i egzekucji celów. Co najważniejsze, bierzemy odpowiedzialność za efektywność rekomendowanych przez nas działań i dostarczanych materiałów, dlatego interesuje nas głównie długofalowa partnerska współpraca oparta o dobrą komunikację.
Jak w biznesie związanym z kreacją mierzyć efekty?
Klienci oczekują realnych, mierzalnych rezultatów. Z tego powodu wszystkie działania w Brandwise są poparte analityką, a rozwiązania, które proponujemy są nie tylko efektowne, ale i efektywne.
Analizujemy, liczymy i optymalizujemy działania pod kątem ilości kliknięć w reklamę czy ilości pobrań (np. katalogu). Technologia daje nam niemal nieograniczoną możliwość zbierania danych oraz mierzenia efektów, dlatego nawet w branży związanej z kreacją powinniśmy z nich korzystać.
Spółka Brandwise przekształca się obecnie w Brandwise Group. Co to w rzeczywistości zmienia?
W agencji regularnie spotykaliśmy się z rosnącym zainteresowaniem animowanymi formami komunikacji w Internecie. Zaczęliśmy produkować formaty typu rich media, formy animowane i montować filmy promocyjne. Z ciekawością podjęliśmy się takich wyzwań i zrealizowaliśmy kilka produkcji, które okazały się sukcesem. Podobnych propozycji zaczęło się pojawiać coraz więcej. Wtedy postanowiliśmy powołać do życia Animise, czyli kolejny brand oparty o realne potrzeby klientów, który tym razem będzie się zajmował głównie animacją.
Postawiliśmy na stworzenie grupy, a nie jedynie brandu, ponieważ z jednej strony chcemy pokazać nową, świeżą markę, za którą odpowiadają profesjonaliści, a z drugiej strony dajemy pewność wysokich standardów, które są podstawą obecnej współpracy klientów z Brandwise.
To być może truizm, ale podstawą bezpieczeństwa i stabilności w biznesie jest dywersyfikacja. Stworzenie Brandwise Group jest zatem wyborem opartym na rozsądku.
Do czego przydaje się animacja w sprzedaży?
Żyjemy w czasach, w których animacja przestaje być formą typowo wizerunkową i telewizyjną. Coraz częściej jest to narzędzie wykorzystywane w celach sprzedażowych, ponieważ zwyczajnie ułatwia komunikację. Żyjemy nieustannie w biegu, brakuje nam czasu na zapoznanie się z papierowymi czy elektronicznymi ofertami handlowymi. Już wiele lat temu zaufaliśmy na tyle galopującej technologii, że długości wyszukiwanych w Google fraz urosły z jednego do całego ciągu wyrazów. Skąd ta zmiana? Chodzi nie tylko o rozwój technologiczny, ale również o dostępność naszego czasu bądź zwyczajnie lenistwo. Kiedyś mogliśmy poświęcić kilka minut na to, by samodzielnie przejrzeć przedstawione przez wyszukiwarkę wyniki, by wybrać ten najlepszy. Dziś precyzujemy nasze zapytanie na tyle mocno, że oczekujemy, iż wyszukiwarka zajmie się resztą. Podobnie jest z komunikacją. Forma animowana nie wymaga tyle energii i czasu, co czytanie.
W świecie, który zmierza w kierunku wideo, coraz trudniej pozyskać uwagę internauty statycznym tekstem. Rozwiązaniem jest np. video explainer, czyli krótki film objaśniający, dlaczego warto wybrać dany produkt, gdzie go można kupić, jak używać i ile on kosztuje.
Czy przyszłość komunikacji marketingowej to w takim razie wideo i YouTube?
Na pewno w niedalekiej przyszłości kanały wideo będą odgrywały kluczową rolę w działaniach sprzedażowych online.
Potencjał wyszukiwania treści serwisu YouTube jest coraz większy. Kiedy zastanawiamy się nad zakupem komputera czy zmianą samochodu, coraz częściej sięgamy po relacje wideo, dzięki którym możemy zajrzeć do wnętrza samochodu, usłyszeć dźwięk silnika, odbyć wirtualną jazdę.
Trend na filmowe recenzje zaczął się kilka lat temu, kiedy w sieci pojawiły się pierwsze unboxingi, czyli relacje wideo z rozpakowywania kupionych przedmiotów. Dziś większość internautów woli poświęcić kilkadziesiąt sekund, by w atrakcyjnej formie wideo uzyskać odpowiedzi na pytania dotyczące produktu. Kto lubi czytać długie opisy i skomplikowane specyfikacje producentów?
Relacje wideo są zazwyczaj bardzo powierzchowne i subiektywne, ale ich największą zaletą jest ładunek emocjonalny, który z mojej obserwacji odgrywa istotną rolę w procesie decyzyjnym. W tradycyjnej recenzji możemy zapisać wszystko, natomiast w formie wideo ekscytację czy rozczarowanie trudno ukryć.
Czy są branże, które mają największy lub najsłabszy filmowy potencjał?
Ogromny potencjał ma branża turystyczna – ostatnio coraz częściej realizujemy dla niej produkcje. W przypadku internauty poszukującego hotelu, wartością, która może zaważyć na decyzji zakupowej (oprócz ceny) może być wystrój czy okolica. Hotel może wyróżnić się dostępem do jeziora lub ścieżek rowerowych.
Inwestycja w fotografię, która umożliwia klientom wirtualny spacer, nie przyjęła się mocno w biznesie poprzez wysokie koszty produkcji i często nieatrakcyjne interfejsy. Dzisiaj lepszym i tańszym rozwiązaniem jest sfilmowanie otoczenia za pomocą drona, kamery sportowej czy kamery 360. Taka forma komunikacji może zdecydowanie wpłynąć na rezerwację w hotelu. Podobna sytuacja dotyczy deweloperów, restauratorów czy ośrodków kulturalnych.
Trudno mi znaleźć przykład branży, dla której animacja prezentująca korzyści usługi czy produktu byłaby nieopłacalna. Nawet plantator truskawek może dzięki filmikowi pokazać ekologiczny proces uprawy swoich owoców, a szewc błyskawiczną wycenę i realizację powierzonych zamówień. Animacja staje się według mnie odpowiednikiem opisu produktu, dlatego sądzę, że jest to rozwiązanie uniwersalne.