Koniec "chemii z Niemiec"?

Europejska komisarz ds. sprawiedliwości, konsumentów i równouprawnienia Vera Jourová zarzuciła międzynarodowym koncernom, że od lat wprowadzają w błąd konsumentów w Europie Wschodniej.

- Mówimy jasno: to jest nieuczciwa praktyka handlowa. Jestem przekonana, że w wielu wypadkach prawo zostało złamane, jest to oczywiste oszustwo – powiedziała wywodząca się z Czech unijna komisarz brytyjskiemu "Guardianowi".

Jej zdaniem wielokrotnie stwierdzano, że tak samo wyglądające produkty sprzedawane w Europie Wschodniej są gorszej jakości niż te z Zachodu, a dotyczy to tak różnych produktów, jak paluszki rybne i napoje owocowe, mielonka czy detergenty. Jourová zapowiedziała, że zmusi międzynarodowe koncerny do zaprzestania tych praktyk. Jak pisze gazeta, odkryto na przykład, że w Coca-Coli sprzedawanej w Słowenii jest więcej cukru i syropu glukozowo-fruktozowego niż w tym samym napoju oferowanym w Austrii. Jogurt truskawkowy pod marką własną Spara miał natomiast w Słowenii o 40 proc. mniej truskawek niż w wersji austriackiej. Zbadano też produkty, Lidla czy Pepsi. Firmy bronią się przed zarzutami twierdzeniem, że dostosowują swoją recepturę do lokalnych gustów i preferencji, a w przypadku detergentów – do właściwości wody. 

Komisarz zapowiedziała, że na razie nie będzie piętnowania konkretnych firm, lecz jeśli nie zmienią one swoich praktyk, nie zawaha się opublikować ich nazw. Choćby po to, by zniechęcić konsumentów do kupowania ich wyrobów.

W ubiegłą środę (13 września) przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker powiedział, że Bruksela przygotowuje przepisy, które wesprą narodowe organy chroniące konsumentów – zarówno prawnie, jak i finansowo – w procesie badania i wytaczania spraw sądowych łamiącym prawo firmom. Ostateczna wersja dokumentu ma być przedstawiona krajom członkowskim 28 września.

Jednak czeska komisarz w rozmowie z Guardianem wyraża opinię, że koncerny łamią już istniejące prawo i żadna ostrzejsza legislacje nie jest potrzebna, by je ukarać. - Widzimy rosnące niezadowolenie ludzi, którzy jadą za granicę, żeby kupić paluszki rybne zawierające rybę, czy sok pomarańczowy, w którym są pomarańcze – powiedziała. Dodała też, że przez lata problem ten był lekceważony jako nieistotny, bo niepowodujący szkodliwych skutków dla zdrowia. - Jest to jednak kwestia równego traktowania konsumentów – podkreśliła.

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.