Rewolucja atomówek
"Jestem dziewczyną, więc jestem wspaniała!" - to tylko jeden z najbardziej energetycznych cytatów z książki Kate Parker, która ma szansę zrewolucjonizować pedagogikę i społeczną komunikację dziewczęcości.
Oto jest, wreszcie w Polsce, długo oczekiwana książka "Dziewczyny mają moc", której oryginalny tytuł brzmi "Strong is the new pretty". Brzmi znajomo? Słusznie, bo właśnie na półki w księgarniach trafia albumowe wydanie tekstów i zdjęć rewolucjonistki dziewczęcego świata.
Od szturmowanego przez kobiety z całego świata profilu fotografki Kate Parker swój rozpęd wziął ruch "Strong is the new pretty”, na którym wyrosła m.in. międzynarodowa komunikacja wielkich koncernów FMCG. Parker miesiącami fotografowała swoje córki, ich przyjaciółki i przyglądała się, jak małe kobietki nieskrępowane przez konwenanse, rozwijają skrzydła i w niczym nie ustępują chłopcom: w szkole, na boisku, podczas zabaw. Najlepsze fotografie zebrała i opatrzyła komentarzami. Z myślą o przyszłości swoich córek i ich koleżanek powstało ciekawe wydawnictwo albumowe, o którym głośno było szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Teraz przyszedł czas na premierę w Polsce.
Solidna, rzetelna książka-album "Dziewczyny mają moc” ma szansę stać się nieoczywistym podręcznikiem do nauki nowej kobiecości: świadomej, mądrze niezależnej, odpowiedzialnej za czyny i wyczulonej na swoje potrzeby. Odsączony z jakichkolwiek wpływów ideologicznych przekaz książki Kate Parker skupia się na oddawaniu głosu osobowościom dziewcząt. Wygląd schodzi na dalszy plan, chyba że jest emanacją siły i wiary w swoją sprawczość. Pod każdym zdjęciem znajduje się krótki, czasami jednozdaniowy komentarz, poszczególne rozdziały wyznaczają nową definicję kobiecej siły. Jej synonimami są pewność siebie, spontaniczność i dobrze pojmowane dobroć i otwartość. Do głosu dochodzą radość, nieskrępowane reakcje, niezłomność, determinacja i odwaga. Moc bierze się tutaj z bycia sobą, umiejętności budowania relacji, pielęgnacji swojej odrębności i jednocześnie podkreślania konieczności działania we wspólnocie. Sisterhood, hasło popularne na forach i w grupach społecznościowych, ma tutaj wiele świetnych graficznych przedstawień.
Niejeden obraz wzruszy, niejeden rozbawi. Wielkim walorem książki Kate Parker jest to, że może być czytana przez wszystkie pokolenia. To nie tylko kilka dobrych słów dla córki - to również wydawnicza otucha dla przyjaciółki, mamy, babci, a także dla młodszych i starszych chłopców. Bo przecież o równouprawnieniu trzeba nauczać jak najwcześniej.
Do 5 roku życia wszyscy jesteśmy równi. Według badań uniwersytetów z Nowego Jorku, Illinois i Princeton wiek 5 lat to magiczna cezura - do tego czasu dziewczynki o swoich możliwościach myślą tak samo, jak chłopcy. Od 6 roku życia dziewczynkom zaczyna spadać samoocena, tracą poczucie siły i sprawczości. Dorastające dziewczęta zaczynają rezygnować z bardziej ambitnych przedsięwzięć, kierując się ugruntowanymi stereotypami, dotyczącymi rzekomego podziału społecznego ról. Młode kobiety za to zmagają się z presją społeczną dotyczącą wyglądu i sposobu zachowania. Kate Parker powiedziała temu dość. Zbiór zdjęć jej córek i inych dziewcząt, dziewczynek i młodych kobiet z całego świata ma motywować, zrywać z uprzedzeniami, dodawać otuchy, a w dalszej perspektywie - zachęcać do budowania trwałych relacji partnerskich opartych na wzajemnym zaufaniu, szacunku i wzajemnym wykorzystywaniu swoich zasobów i kompetencji. Wreszcie - na wzmacnianiu indywidualności i sprawczości. Brzmi wyśmienicie i takie własnie ma sie wrażenie po obejrzeniu albumu Kate Parker. Teraz tylko wystarczy wszystkie hasła wprowadzić w życie.
I tu problem pojawił się już przed publikacją.
Partnerstwo w wydaniu albumu ze zdjęciami to prestiż. Szczególnie jeśli chodzi o takie nazwisko jak Parker. Dlatego trudno pojąć, że wielkie koncerny FMCG, tak chętnie głoszące o kobiecej niezależności, tak ochoczo podpinające się pod wszelkie przedsięwzięcia związane z motywacją, wydające miliony na pompatyczne kampanie o wspieraniu kobiet nabrały wody w usta na prośbę Wielkiej Litery o jakiekolwiek wsparcie projektu wydawniczego. Przy wielomilionowych budżetach multikanałowych kampanii wydatek kilku tysięcy złotych na organizację wystawy zdjęć Parker czy chociażby dofinansowanie druku albumu to nawet nie koszt. Ale ani marka Always ze swoim hasłem #jakdziewczyna (które częściowo wyrosło z działań Kate Parker), ani Dove, ani marki obuwia sportowego, ani jakakolwiek inna marka kosmetyczna nie wykonały najmniejszego gestu wsparcia.
W tej sytuacji znowu wygrywają wydawcy: opiekę nad publikacjami objęły "Wysokie Obcasy” (Agora) i nowy tytuł "Kosmos dla dziewczynek”. Czasopismo dla dziewcząt w wieku 7-11 lat narobiło na rynku sporo zamieszania. Polska wersja magazynu wzorowana jest na amerykańskim kwartalniku "Kazoo", który adresowany jest do dziewczynek, które chcą "narobić rabanu". Twórczynie projektu zbierały pieniądze przez portal Polakpotrafi. Po czterech dniach projekt znalazł ponad 250 wspierających, którzy łącznie przekazali ponad 40 tys. zł z 93 tys. potrzebnych na wydanie dwóch numerów. Znak, że jest zapotrzebowanie. Premierze wydanego z wielką dbałością o szczegóły, wyśmienicie ilustrowanego pisma towarzyszą spotkania i liczne warsztaty, na które zgłasza się mnóstwo chętnych małych buntowniczek, obecnych i przyszłych konsumentek. Paradoksalnie w czasach kryzysu czytelnictwa to wydawcy stają na wysokości zadania i niosą kaganek oświaty. Czyżby w obszarze komunikacji siły kobiecości marki na rynku polskim straciły impet i wiarygodność?
Od szturmowanego przez kobiety z całego świata profilu fotografki Kate Parker swój rozpęd wziął ruch "Strong is the new pretty”, na którym wyrosła m.in. międzynarodowa komunikacja wielkich koncernów FMCG. Parker miesiącami fotografowała swoje córki, ich przyjaciółki i przyglądała się, jak małe kobietki nieskrępowane przez konwenanse, rozwijają skrzydła i w niczym nie ustępują chłopcom: w szkole, na boisku, podczas zabaw. Najlepsze fotografie zebrała i opatrzyła komentarzami. Z myślą o przyszłości swoich córek i ich koleżanek powstało ciekawe wydawnictwo albumowe, o którym głośno było szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Teraz przyszedł czas na premierę w Polsce.
Solidna, rzetelna książka-album "Dziewczyny mają moc” ma szansę stać się nieoczywistym podręcznikiem do nauki nowej kobiecości: świadomej, mądrze niezależnej, odpowiedzialnej za czyny i wyczulonej na swoje potrzeby. Odsączony z jakichkolwiek wpływów ideologicznych przekaz książki Kate Parker skupia się na oddawaniu głosu osobowościom dziewcząt. Wygląd schodzi na dalszy plan, chyba że jest emanacją siły i wiary w swoją sprawczość. Pod każdym zdjęciem znajduje się krótki, czasami jednozdaniowy komentarz, poszczególne rozdziały wyznaczają nową definicję kobiecej siły. Jej synonimami są pewność siebie, spontaniczność i dobrze pojmowane dobroć i otwartość. Do głosu dochodzą radość, nieskrępowane reakcje, niezłomność, determinacja i odwaga. Moc bierze się tutaj z bycia sobą, umiejętności budowania relacji, pielęgnacji swojej odrębności i jednocześnie podkreślania konieczności działania we wspólnocie. Sisterhood, hasło popularne na forach i w grupach społecznościowych, ma tutaj wiele świetnych graficznych przedstawień.
Niejeden obraz wzruszy, niejeden rozbawi. Wielkim walorem książki Kate Parker jest to, że może być czytana przez wszystkie pokolenia. To nie tylko kilka dobrych słów dla córki - to również wydawnicza otucha dla przyjaciółki, mamy, babci, a także dla młodszych i starszych chłopców. Bo przecież o równouprawnieniu trzeba nauczać jak najwcześniej.
Do 5 roku życia wszyscy jesteśmy równi. Według badań uniwersytetów z Nowego Jorku, Illinois i Princeton wiek 5 lat to magiczna cezura - do tego czasu dziewczynki o swoich możliwościach myślą tak samo, jak chłopcy. Od 6 roku życia dziewczynkom zaczyna spadać samoocena, tracą poczucie siły i sprawczości. Dorastające dziewczęta zaczynają rezygnować z bardziej ambitnych przedsięwzięć, kierując się ugruntowanymi stereotypami, dotyczącymi rzekomego podziału społecznego ról. Młode kobiety za to zmagają się z presją społeczną dotyczącą wyglądu i sposobu zachowania. Kate Parker powiedziała temu dość. Zbiór zdjęć jej córek i inych dziewcząt, dziewczynek i młodych kobiet z całego świata ma motywować, zrywać z uprzedzeniami, dodawać otuchy, a w dalszej perspektywie - zachęcać do budowania trwałych relacji partnerskich opartych na wzajemnym zaufaniu, szacunku i wzajemnym wykorzystywaniu swoich zasobów i kompetencji. Wreszcie - na wzmacnianiu indywidualności i sprawczości. Brzmi wyśmienicie i takie własnie ma sie wrażenie po obejrzeniu albumu Kate Parker. Teraz tylko wystarczy wszystkie hasła wprowadzić w życie.
I tu problem pojawił się już przed publikacją.
Partnerstwo w wydaniu albumu ze zdjęciami to prestiż. Szczególnie jeśli chodzi o takie nazwisko jak Parker. Dlatego trudno pojąć, że wielkie koncerny FMCG, tak chętnie głoszące o kobiecej niezależności, tak ochoczo podpinające się pod wszelkie przedsięwzięcia związane z motywacją, wydające miliony na pompatyczne kampanie o wspieraniu kobiet nabrały wody w usta na prośbę Wielkiej Litery o jakiekolwiek wsparcie projektu wydawniczego. Przy wielomilionowych budżetach multikanałowych kampanii wydatek kilku tysięcy złotych na organizację wystawy zdjęć Parker czy chociażby dofinansowanie druku albumu to nawet nie koszt. Ale ani marka Always ze swoim hasłem #jakdziewczyna (które częściowo wyrosło z działań Kate Parker), ani Dove, ani marki obuwia sportowego, ani jakakolwiek inna marka kosmetyczna nie wykonały najmniejszego gestu wsparcia.
W tej sytuacji znowu wygrywają wydawcy: opiekę nad publikacjami objęły "Wysokie Obcasy” (Agora) i nowy tytuł "Kosmos dla dziewczynek”. Czasopismo dla dziewcząt w wieku 7-11 lat narobiło na rynku sporo zamieszania. Polska wersja magazynu wzorowana jest na amerykańskim kwartalniku "Kazoo", który adresowany jest do dziewczynek, które chcą "narobić rabanu". Twórczynie projektu zbierały pieniądze przez portal Polakpotrafi. Po czterech dniach projekt znalazł ponad 250 wspierających, którzy łącznie przekazali ponad 40 tys. zł z 93 tys. potrzebnych na wydanie dwóch numerów. Znak, że jest zapotrzebowanie. Premierze wydanego z wielką dbałością o szczegóły, wyśmienicie ilustrowanego pisma towarzyszą spotkania i liczne warsztaty, na które zgłasza się mnóstwo chętnych małych buntowniczek, obecnych i przyszłych konsumentek. Paradoksalnie w czasach kryzysu czytelnictwa to wydawcy stają na wysokości zadania i niosą kaganek oświaty. Czyżby w obszarze komunikacji siły kobiecości marki na rynku polskim straciły impet i wiarygodność?
Kate Parker, "Dziewczyny mają moc", tłum. Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik, Wielka Litera, Warszawa, 2017.
Katarzyna Woźniak
590 Artykuły
Absolwentka polonistyki na toruńskim UMK ze specjalnością filmoznawczą. Na co dzień zdaje relacje z przesunięć na półkach rynku FMCG. Po godzinach - czytelniczka. Najbardziej lubi pisać o filmach i książkach, choć właśnie o nich pisze najrzadziej.
Komentarze
Artykuły powiązane