Digital w briefie produkcyjnym

Klient musi mieć świadomość, że nie zawsze otrzyma to co miał obiecane (nawet jeśli tak to będzie przedstawiane), jeśli nie dobierze rzetelnych podwykonawców - pisze Marcin Poradka, head of digital production, Ilmatic Production.

Około siedem lat temu w briefach produkcyjnych zaczęło pojawiać się niespotykane dotychczas pole eksploatacji - digital. Wiele osób mylnie interpretowało je jako internet. Doprecyzowując okazywało się, że pod pojęciem "digital” kryły się również takie pola jak platformy VOD, aplikacje mobilne czy POS, lub po prostu chodziło tylko o social media. Był to sygnał, że „idzie nowe” i nie do końca było wiadomo jak to będzie wyglądało i jak wpłynie na rynek produkcji reklamowej. Rozwój internetu, postęp technologiczny i popularność social mediów w połączeniu z kreatywnością agencji reklamowych ukształtowały wiele nowych formatów, dzięki którym klienci mogą skuteczniej docierać do swoich grup docelowych.

Ucierpieli filmowcy

Briefy, oprócz skryptów filmów, zaczęły zawierać opisy dodatkowych materiałów takich jak pojedyncze, niezwiązane z filmem dodatkowe ujęcia/scenki, często wymagające dalszej skomplikowanej postprodukcji, czy dodatkowej obsady/lokacji (celowo nie wymieniam tu prerolli, canvasów, karuzel, banerów interaktywnych itp., ponieważ dla filmowców, ujęcie, będzie zawsze ujęciem, różniącym się jedynie kosztem licencji) oraz sesje zdjęciowe. Budżety większości klientów nie wzrosły jednak proporcjonalnie, co skutkuje brakiem czasu na realizację dodatkowych materiałów i dalej drastycznym obniżeniem ich jakości. Tak nie musi być. Nie trzeba robić wszystkiego „na hurra”. Uważam, że produkcje digital, należy oddzielić od produkcji ATL, dbając jednocześnie o spójność kampanii.

Czas w produkcji jest najważniejszy. Gdy go brakuje, osoby, które biorą udział w projekcie zaczynają się dzielić na dwie grupy: zwolenników filmu (HERO) i zwolenników kampanii. Tym pierwszym (najczęściej reżyser i kreacja) zależy na stworzeniu dzieła, którym będą mogli się pochwalić realizując zarazem cel na jaki zbriefował ich klient, tym drugim, zależy wyłącznie na realizacji zadanego celu. Wszyscy tracą, a w szczególności klient.

Trzeba rozmawiać

Nie ma sytuacji bez wyjścia. Uważam, że największym błędem jest dalsze brnięcie w kierunku deadline’u w patowej sytuacji. Istnieje wiele rozwiązań jak przepracowanie dodatkowych pomysłów kreatywnych na bardziej spójne z filmem czy rezygnacja z części materiałów, a to co ja często rekomenduję to 2nd unit. Dobrze dobrana dodatkowa ekipa, pracująca często równolegle, nie kolidując z produkcją filmu, jest w stanie tworzyć materiał jakościowo lepiej i taniej dzięki świeżemu podejściu.

Oczywiście każdy projekt jest inny. Nie da się przewidzieć wszystkich wyzwań jakie przysporzy. Klient musi mieć świadomość, że nie zawsze otrzyma to co miał obiecane (nawet jeśli tak to będzie przedstawiane), jeśli nie dobierze rzetelnych podwykonawców. Strategia powinna uczestniczyć w projekcie do samego końca, by móc reagować, rekomendować rozwiązania, a klient powinien być na bieżąco informowany o wszystkim, tak by miał świadomość, że wszyscy ciężko pracują by osiągnąć wspólny cel, a nie by jedynie odhaczyć projekt i czekać z nadzieją na następny.

Marcin Poradka, head of digital production, Ilmatic Production

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.