Czy uchwała krajobrazowa doprowadzi do monopolizacji rynku?
- Gdańska uchwała to bubel prawny, który nie szanuje przedsiębiorców, praw nabytych i który sprawi, że z miasta znikną reklamy legalne i systemowe, a cały bałagan reklamowy zostanie - komentuje Marcin Stan, członek zarządu Cityboard Media.
Uchwała określa w Gdańsku osiem obszarów, w których będą obowiązywać wytyczne dotyczące ulokowania m.in. szyldów, reklam na budynkach oraz obiektów małej architektury. Zapisy nowej ustawy mówią m.in. że ekrany świetlne będą mogły pojawiać się tylko na obiektach sportowych, a flagi reklamowe tylko na plażach i wyłącznie w kolorze białym. Najwyższe, 20-metrowe formy reklam, będą mogły stać na obszarach przemysłowych, przy obwodnicach, na terenie centrów logistycznych czy przy drogach szybkiego ruchu. Uchwała zakłada również, że nowych inwestycji deweloperskich nie będzie można otaczać płotem. Ogrodzenia będą mogły występować w kilku wyjątkach, np. przy zabudowie willowej. Szczegóły nowych regulacji dostępne są tutaj.
Przed głosowaniem zgłaszano do Rady Miasta uwagi, że forma opracowywania dokumentu pozostawia wiele do życzenia i każe przypuszczać, że dominującym czynnikiem nie jest jakość uchwalonego prawa, ale szybkość. Na temat wczorajszego głosowania uchwały krajobrazowej w Gdańsku wypowiedział się Marcin Stan, członek zarządu Cityboard Media:
"Wynik wczorajszego głosowania przyjęliśmy z rozczarowaniem. Jest dla nas niepojęte, że w państwie prawa nie ma dla owego prawa szacunku. Mam tu na myśli brak zapisów uwzględniających prawa nabyte. Gdańscy radni przegłosowali uchwałę, która skutkuje tym, że prawo będzie działało wstecz, ponieważ nośniki reklamowe zbudowane zgodnie z obowiązującymi przepisami, będą teraz musiały być zdemontowane. To pogwałcenie konstytucyjnych zasad. Inną kwestią jest, że dostosowanie istniejących nośników reklamowych do wymagań uchwały, w praktyce oznacza ich likwidację. Zapisy są tak skonstruowane, że branża systemowej reklamy zewnętrznej będzie musiała się wynieść z miasta. Zostanie w nim tylko dzika i nielegalna reklama z którą miasto chciało walczyć.
Warto też zwrócić uwagę na fakt, że projekt uchwały w jego ostatecznym kształcie nie był nigdy wyłożony do publicznych konsultacji. To kolejny absurd. Nie rozumiem, jak to jest możliwe, że przygotowuje się tak ważny dokument i jego wersji ostatecznej nie przedstawia się mieszkańcom i przedsiębiorcom, aby się z nim zapoznali i do niego odnieśli.
Martwi nas też fakt, że ta uchwała może doprowadzić do monopolizacji rynku. W przyszłości nośniki będzie można lokalizować w pasie drogowym i na działkach miejskich, które idealnie spełnią wymagania określone w uchwale. Można się więc domyślać, że na reklamie zewnętrznej będzie zarabiać głównie miasto. Gdańska uchwała to bubel prawny, który nie szanuje przedsiębiorców, praw nabytych i który sprawi, że z miasta znikną reklamy legalne i systemowe, a cały bałagan reklamowy zostanie".
Rada Miasta musiała przegłosować 446 uwag zgłoszonych przez osoby prywatne (9 proc.uwag), stowarzyszenia (5 proc.), wspólnoty mieszkaniowe i zarządy dzielnic (3 proc.), branże reklamową (79 proc.) oraz inne firmy (4 proc.). Częściowo uwzględniono 24 proc. uwag, nie uwzględniono 56 proc., 20 proc. z nich wzięto pod uwagę. Dostosowanie nośników reklamowych do nowych przepisów ma zakończyć się w ciągu dwóch lat od wejścia w życie uchwały.
Przypomnijmy, że w ubiegłym roku Wojewódzkie Sądy Administracyjne w Opolu i w Łodzi uznały, że uchwały krajobrazowe w tych miastach są niezgodne z prawem.
Zajmuje się agencjami reklamowymi i eventowymi. Ma na oku studia produkcyjne i branżę OOH. Gdyby mogła wybrać byłaby kopistką w Bibliotece Aleksandryjskiej.