Nowa jakość influencerów?

Jak twórcy wideo są obecnie wspierani na YouTube i skąd głównie czerpią swoje przychody?


Jest rok 2013, San Francisco. Muzyk Jack Conte oraz deweloper Sam Yam tworzą nową platformę crowdfundingową. Początkowo była ona przeznaczona szczególnie dla artystów związanych z rynkiem muzycznym i miała na celu pomoc w zarabianiu na własnej twórczości w ujęciu długofalowym. Jednak szybko zdobyła popularność również wśród youtuberów. Co o tym zadecydowało?

ZAROBKI Z YOUTUBE

Jak twórcy wideo są obecnie wspierani na YouTube i skąd głównie czerpią swoje przychody? Zarobki z działalności vlogerów możemy podzielić na dwie kategorie – te pochodzące z Google AdSense oraz ze współpracy z markami. Jeśli chodzi o AdSense, to stawki za emisję reklam są, po pierwsze, sezonowe, a po drugie, zależą również od tematyki filmów. Ciężko jest więc mówić tutaj o standardzie, dodatkowo każdy kraj ma swój faktor. O ile zarobki na rynku amerykańskim potrafią pozytywnie zaskoczyć, o tyle w Polsce nie jest już tak kolorowo – są co najmniej kilkukrotnie niższe. Aby chociaż mniej więcej poznać rząd wielkości, wróćmy do roku 2015 i posta na fanpage’u Krzysztofa Gonciarza, który napisał, że za 1,5 miliona wyświetleń pod jednym ze swoich filmów na YouTube dostał około 300 dolarów. Dodatkowo średnie przychody twórców z reklam spadły na przestrzeni ostatnich kilku lat i dla aktywnych vlogerów w całym torcie ważą zaledwie kilka procent. Stąd też łatwo domyślić się, dlaczego tak bardzo korzystne jest podejmowanie współpracy z markami – same reklamy nie pozwalają spokojnie zarobić na tworzenie kontentu.

POMYSŁ NA PATRONÓW

Biorąc pod uwagę niskie przychody z monetyzacji na YouTube, zauważa się, jak mało korzystny finansowo i czasowo jest to model, szczególnie w przypadku niszowych twórców muzycznych. Przygotowanie materiału muzycznego, montaż wideo, podtrzymywanie kontaktu z widzami, promowanie siebie, kosztują nie tylko wiele czasu, ale też pochłaniają znaczną część budżetu, natomiast zwrot z takiej inwestycji jest nieadekwatny do poniesionych kosztów, przez co często obniża potencjał twórców. Tak powstał pomysł na założenie platformy crowdfundingowej Patreon.com. Jej mechanizm przypomina mecenat, który rozwinął się… już w epoce renesansu. Oczywiście nie jest to pierwsza tego typu platforma online. Patreon poszedł jednak o krok dalej niż np. Kickstarter. Wsparcie tzw. patronów stanowi stałe miesięczne wynagrodzenie twórców. W ten sposób fani realnie wspierają ulubionych twórców i mają wpływ na dalszy rozwój ich kariery. Co prawda początkowo Patreon przeznaczony był dla twórców niszowych, z czasem jednak pojawiły się na nim również gwiazdy m.in. z YouTube. Obecnie najbardziej wspieranym twórcą jest Chapo Trap House, który otrzymuje od swoich patronów już prawie 100 tysięcy dolarów miesięcznie.

NIE WSZYSCY CHCĄ WSPÓŁPRACOWAĆ

Influencerzy zaczynają dostrzegać, jaką niezależność od reklamodawców zapewnia im praca w systemie oferowanym przez tego typu platformy. Dzięki nim mogą tworzyć taki kontent, jaki rzeczywiście chcą, a to stwarza dla nich szerokie możliwości. Nie muszą decydować się na współpracę reklamową, bo równie wysokie zarobki mogą zdobyć od swoich patronów. W tym modelu zyskują również sami widzowie, ponieważ opinie wygłaszane przez influencerów, niebędące częścią działań prowadzonych dla marek, są bardziej wiarygodne. Twórcy często przygotowują też ekskluzywne materiały dostępne tylko dla swoich patronów, które udostępniają poprzez np. YouTube w formie materiałów dla wybranych użytkowników, bądź organizują kameralne spotkania z patronami.

STARCIE - PATRONITE VS. MARKETERZY

Na polskim rynku funkcjonuje obecnie podobna platforma o nazwie Patronite.pl, za pośrednictwem której działa np. wspomniany wcześniej Krzysztof Gonciarz. Twórca użył serwisu do promocji i pozyskania budżetu na swój kanał YouTube. Dziś ma około 600 patronów, którzy przekazali mu dotychczas już ponad 430 tys. zł.

Czy wysokie stawki oraz bezpieczne wynagrodzenie miesięczne pozyskiwane przy wykorzystaniu tego typu serwisów stanowią zatem jakieś zagrożenie dla marek w kontekście współpracy z influencerami? W mojej opinii pojawienie się takiego modelu zarabiania przez influencerów na YouTube nie wyklucza współpracy z markami. Obecnie skala takich serwisów jak Patreon czy Patronite wciąż nie jest jeszcze na tyle duża, by miała realne znaczenie dla całego rynku. Platformy odnotowują wzrosty, ale w Polsce wciąż wiele osób nie uważa prowadzenia kanału na YouTube za pracę. Dodatkowo, co znamienne dla naszej szerokości geograficznej, Polacy, jeśli tylko mogą, unikają płacenia za usługi mediów. Wiele osób wzbrania się przed płatnymi subskrypcjami newsów z portali informacyjnych, co rzuca się w oczy choćby przy przeglądaniu komentarzy pod płatnymi artykułami, a z serwisów streamingowych korzysta w szerszym gronie, bo tak wychodzi taniej. To wciąż odróżnia naszą widownię od tej z rynków zachodnich. Podejrzewam więc, że z tego powodu wielu fanów raczej niechętnie płaciłoby za tego typu kontent, zatem marketerzy mogą spać spokojnie.

Tekst: Magdalena Wiśniewska, senior communications planner, Carat (Dentsu Aegis Network)

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.