Kryzysowe

Zawsze gdy badacze zajmują się badaniem badaczy, to wychodzą z tego ciekawe rzeczy. Nie jest to rzecz jasna metoda wolna...

Zawsze gdy badacze zajmują się badaniem badaczy, to wychodzą z tego ciekawe rzeczy. Nie jest to rzecz jasna metoda wolna od kontrowersji (która jest?), ale można założyć, że respondenci to grupa osób inteligentnych, zdolnych do refleksji na temat kontekstu wydarzeń rynkowych, stosunkowo zdyscyplinowanych. Tym razem badacze wypowiedzieli się na temat kryzysu gospodarczego. Okazało się, że jak zwykle mieli dużo do powiedzenia...

Kiedy uwierzymy

Grupę 11 badaczy moderowali Artur Nierychlewski (jeszcze niedawno w Ipsosie, za chwilę w MB SMG/KRC) i Arkadiusz Wódkowski (AMPS, prezes Polskiego Towarzystwa Badaczy Rynku i Opinii). Analitycy przede wszystkim nie chcą, żebyśmy zapominali o tym, z kim kryzysowi przyszło się zmierzyć. Polski konsument był, jest i długo pozostanie specyficzny. Zacofany, nieufny, nadrabiający zaległości w konsumpcji. Dysponujący pokoleniowym doświadczeniem, choć zupełnie innego rodzaju kryzysu czasów sprzed przełomu. Jednocześnie uzbrojony w umiejętność radzenia sobie w różnego rodzaju sytuacjach. Najciekawsza jednak konstatacja jest taka, że choć w narodzie duch nie ginie, to jednak brak w nim czystych typów konsumenckich. Nikogo nie dziwi, że przeciętny Polak ma w koszyku produkty z różnych półek ("Vichy w łazience i najtańszy płyn do mycia podłogi z Biedronki"). I wcale nie czuje się z tym źle. Może dlatego, że jak stwierdził jeden z badaczy: "Dopóki nie wzrośnie cena wódki i piwa w sposób zauważalny dla polskiego konsumenta, dopóty nie będzie kryzysu, a przynajmniej naród w niego nie uwierzy".

Kogo to dotknie?

Biorąc pod uwagę status ekonomiczny, najciężej kryzys zniesie sam środek piramidy. Badacze w pierwszej kolejności wymieniają menedżerów, pracowników korporacyjnych, ludzi biznesu określanego mianem SOHO (Small Office Home Office - mikroprzedsiębiorstwa) i pracowników najemnych. Kryzysu nie odczują zbyt dotkliwie ci, którzy znaleźli się na przeciwległych biegunach bogactwa albo biedy, a także cała tzw. budżetówka, której sytuacja niespecjalnie ma się zmienić. Jeden z analityków stwierdził wprost, że "ten kryzys to tak naprawdę kryzys niedokończonej polskiej klasy średniej, tzn. ludzi, którzy osiągnęli pewien pułap i teraz boją się, czy utrzymają ten poziom życia". Nic dodać, nic ująć. Chociaż może nie. Należałoby dodać, jak wiele implikacji marketingowych niesie taki stan rzeczy. Jest już sporo prognoz, a niektóre z nich formułują sami badacze. Warto ich posłuchać.

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.