Obsesje zarządu Rady Reklamy

Jarosław Piątkowski "Nastąpił trudny do uzasadnienia zastój. Złożyły się na to czynniki, które można nazwać obsesjami zarządu." Pora na podsumowanie...

Jarosław Piątkowski

"Nastąpił trudny do uzasadnienia zastój. Złożyły się na to czynniki, które można nazwać obsesjami zarządu."

Pora na podsumowanie pierwszego roku działalności Rady Reklamy. Jak wiemy, organizacja nie odniosła większych sukcesów, choć początkowe zaangażowanie członków-założycieli wróżyło inaczej. Funkcja dyrektora generalnego nie przewidywała udzielania wywiadów dla mediów w czasie trwania kadencji. Słusznie. Wydaje mi się jednak, że przedstawienie opinii w tej sprawie powinno nastąpić po odejściu ze stanowiska. Być może te przemyślenia, choć krytyczne, okażą się użyteczne dla zarządu i dalszego funkcjonowania Rady Reklamy.

Do czerwca '98 wszystko przebiegało pomyślnie. Stworzono Biuro RR, a Zgromadzenie Członków wprowadziło zmiany w statucie i regulaminach rozpatrywania skarg, które uczyniły procedurę bardziej przejrzystą. Niestety, po czerwcu nastąpił trudny do uzasadnienia zastój, nazwany również na łamach dwutygodnika MMP "letargiem". Złożyły się na to dwa czynniki, które można nazwać "obsesjami zarządu".

Obsesje zarządu. Pierwsza: zarząd uznał za konieczne, aby zaczekać na zatwierdzenie zmian w statucie. Nic bardziej błędnego. Rejestracja zmian w statucie nie jest warunkiem koniecznym do rozpatrywania skarg przez RR. Procedura jest określona w regulaminach, które nie podlegają zatwierdzeniu przez sąd i które obowiązują od chwili uchwalenia przez Zgromadzenie Członków. Argument, że orzekanie pod rządami starego statutu może doprowadzić do rozwiązania RR przez władze, jest jeszcze bardziej błędny. Wiosną '98 pewna firma, niezadowolona z orzeczenia RR, złożyła skargę na RR do Urzędu Wojewódzkiego (organu nadzoru), który jednak nie zastosował żadnych środków, a sąd w dwóch instancjach odrzucił wniosek o tymczasowe zabezpieczenie w postaci zakazu rozpowszechniania treści orzeczenia. Więc na co czekać, skoro nawet pod rządami starego statutu RR było odporne na najcięższe zarzuty prawne?

Druga: zarząd postanowił zaczekać na wprowadzenie przez media do swoich umów tzw. klauzuli uznającej orzeczenia RR, co powodowałoby automatyczne zdjęcie reklamy naruszającej zasady etyki bez roszczeń finansowych. To jest sprawdzian gotowości poddania się samoregulacji, niestety oblany. Media stawiały warunki wprowadzania klauzul, np. należy zmienić procedurę, należy rozpocząć kampanię promocyjną itp. Nacisk RR został postawiony na przekonywanie o tym, że w przyszłości klauzula może się przydać. Błąd. Wprowadzanie klauzul zawsze będzie następowało w wyniku nacisku otoczenia, kiedy po orzeczeniu o nieetyczności reklamy stacja lub wydawca nie będą jej chcieli zdjąć, tłumacząc się względami prawnymi. Kto lubi być napiętnowany za emisję nieetycznej reklamy? Informacje RR o mediach nie przestrzegających orzeczeń będą sygnałem dla reklamodawców, żeby unikali "nieetycznych" stacji i wydawców. Więc na co czekać, skoro wprowadzenie klauzul do umów będzie wymuszane w przyszłości przez same media?

Negatywny PR. Co dziwniejsze, o powyższych obsesjach można było się dowiedzieć od samych członków zarządu RR podczas publicznych wystąpień. Niezrozumiałe jest prowadzenie negatywnego PR, zwłaszcza w początkowym okresie działania. Jednakże zarząd RR nie postrzega tych działań jako nieuzasadnionych obsesji. Kto kroczy w aureoli słusznej sprawy, znajduje przyczyny niepowodzeń w czynnikach zewnętrznych (z powyższych odniesień do zarządu RR proszę wyłączyć Małgorzatę Niepokulczycką z Federacji Konsumentów, której trzeźwe spostrzeżenia powinny być uważniej słuchane). Samoregulacja w reklamie jest jedną z pierwszorzędnych spraw dla tej branży w Polsce. Branża musi regulować się sama, a nie być sterowana zewnętrznie przez ustawodawcę. Nie będzie to możliwe, jeśli zamiast tego mamy samoograniczanie samoregulacji.

Jarosław Piątkowski były dyrektor Biura Rady Reklamy

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.