Kreatywność mamy w DNA

Paweł Heinze, dyr. kreatywny Leo Burnett Warszawa, dzieli się z nami wrażeniami z roli jurora tegorocznej edycji konkursu reklamowego Golden Drum.

W Portorożu na Słowenii trwa od wczoraj festiwal Golden Drum - najważniejsza impreza branży reklamowej w tej części Europy. Dwie agencje z Polski walczą o nagrodę w kategorii multi channel (rozdanie nagród w sobotę, 8 października), a 27 - w kategorii single channel (gala dziś wieczorem).

O ich szansach, atmosferze w Portorożu oraz o tym, co w tym roku nowego i ciekawego, rozmawiamy z jurorem konkursu Pawłem Heinze.


Paweł Heinze: - Pewnie chcecie wiedzieć, jaka jest pogoda w Portorożu?

"MMP”: Jaka?

- Lato w pełni.

Zazdroszczę.

- Ale ja i tak trzy ostatnie dni spędziłem w sali kinowej, oglądając setki prac.

Któraś z tych prac zrobiła na Panu wyjątkowe wrażenie?

- Żeby coś mnie wbiło w ziemię, to nie. Ale na pewno kilka prac było bardzo ciekawych. Np. dość tradycyjna kampania dla jednego z niemieckich banków działającego na Ukrainie, bardzo dobrze wymyślona. Albo telewizyjna kampania z Rumunii dla stowarzyszenia promującego produkty markowe. Rozbawiły mnie filmy o napoju z Finlandii. Było jeszcze kilka dobrych printów i rozwiązań mediowych.

Czyli zasadniczo bez wielkiego zachwytu?

- Po kilkunastu latach pracy w reklamie trudno jest popaść w totalny zachwyt. Następuje rodzaj zawodowego uodpornienia. Ale to nie znaczy, że na festiwalu nie ma dobrych prac. Kilka jednak jest.

Czy festiwal się rozwija z roku na rok?

- Nie jestem pewien, czy liczba nadsyłanych prac konkursowych rośnie, ale najważniejsze, że festiwal się zmienia. W tym roku zlikwidowano kategorię otwartą dla agencji z całego świata i obecnie biorą w nim udział wyłącznie kraje Nowej Europy. Zmienił się też sposób oceniania prac. Teraz mamy dwie główne kategorie: single channel i multi channel. Ta druga, nowa, pojawiła się ze względu na to, że w kampaniach coraz częściej wykorzystuje się wiele uzupełniających się kanałów komunikacji.

Pana agencja, czyli Leo Burnett, co roku zbiera laury i w tym roku także jako jedna z dwóch agencji z Polski przeszła do finału w kategorii multi channel.

-  Laureatów poznamy w sobotę, więc jeszcze nie należy nas chwalić. Ale faktem jest, że kreatywność jest wpisana w DNA naszej marki oraz to, że tę kulturę staramy się podtrzymywać.

A jak wypadają pozostałe polskie agencje?

- Bez rewelacji. Zainteresowanie wzbudziła np. nowatorska kampania Euro RSCG nakłaniająca do badań mammograficznych. Kobiety, które kupiły biustonosz, przy wyjściu ze sklepu zatrzymywało pikanie
bramki. Nie był to chip, którego zapomniano usunąć, ale zaproszenie na badanie. Maszyna go nie przegapiła, tak jak nie przegapi raka nawet na wczesnym etapie.

Czy obserwując to, co dzieje się w Portorożu, widzi Pan wyłaniające się nowe trendy w reklamie?

- Widać, z którymi kategoriami jest problem. Np. z fotografią reklamową. Był kłopot z wyborem dobrych prac. Zupełnie inaczej jest w dziedzinie rozwiązań graficznych. Pojawiły się prace łączące design, film i event oraz kilka ciekawych pomysłów mediowo-technologicznych. Na poważniejszą refleksję na temat trendów będzie czas po festiwalu.

Rozmawiała Iwona Dudzik

Paweł Heinze - dyrektor kreatywny Leo Burnett Warszawa i juror festiwalu Golden Drum w kategorii single channel. W Leo Burnett od sześciu lat. Pracował dla wszystkich głównych klientów agencji, takich jak: IKEA, Fiat, P&G, Orange. Wcześniej pracował w agencjach McCann i Lowe dla takich marek, jak: Heineken, Mercedes-Benz, Motorola, Kodak, UPS, Nestle, Unilever i Braun. Nominowany i nagradzany m.in. na festiwalach: Golden Drum, Epica, Cannes Lions i Eurobest.

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.