Agencja pośrednictwa pracy

Zatrudnianie freelancerów do przetargów to norma, ale na rynku pojawiła się agencja, która na pośrednictwie pracy dla reklamiarzy opiera cały swój model biznesowy.

Freelancer wygrywa przetarg, klient zostaje z agencją pod prestiżowym szyldem i juniorami do obsługi. To podobno już norma. W czasach, kiedy średniej wielkości agencja startuje w około 10 przetargach miesięcznie, nie mogąc przy tym liczyć na łaskę klienta w postaci wynagrodzenia, outsourcing tego procesu wydaje się naturalną konsekwencją. Jednak coś tu nie jest w porządku. Niby sprawa miejsca wykonania projektu nie jest kluczowa, ale przecież klient myśli, że to agencja wygrała przetarg, bo ma najlepsze zasoby kreatywno- strategiczne, a nie dobrą bazę freelancerów.

Agencje sieciowe twierdzą, że outsourcing projektów przetargowych stosują tylko w sytuacjach bez wyjścia i kiedy nie ma wolnych rąk do pracy, bo naczelną zasadą działania agencji powinna być całkowita poufność. Wystarczy jednak przejrzeć portfolio freelancerów, zadać kilka pytań i już wiadomo, że usługa freelancerska jest jak najbardziej demokratyczna - sięgają po nią duże i małe agencje. Wniosek z rozmów z wolnymi strzelcami jest taki, że kultura czerpania z talentów z zewnątrz, nie tylko na cele przetargu, jest w rozkwicie. Przy okazji dowiadujemy się też innych ciekawych wątków dotyczących freelance'u. Okazuje się, że da się freelance'ować i pracować na etacie jednocześnie. Osoby pracujące w ten sposób mówią też, że freelancing przetargowy nie jest najatrakcyjniejszy, bo agencje chcą płacić dopiero w przypadku wygranej.

Zasada outsourcingu

Na rynku wyrosła agencja, która z tej pozornej niedogodności, jaką jest współpraca z wolnymi talentami, uczyniła model biznesowy. Konkurencyjność oparła na opracowanej i zaufanej bazie freelancerów. Agencja Nano, bo o niej mowa, uznaje za swoją przewagę to, że freelancer pracuje z klientem nie tylko podczas przetargu, ale również po nim. A co z cenami? Z zasady freelancerzy są drożsi od pracowników agencji. Jednak Nano twierdzi, że stawiki freelancerskie są u nich niższe niż w sieciówkach, bo z freelancerami umówili się na dogodniejszych warunkach. Współpraca oparta jest na znajomościach wypracowanych w czasach początków reklamy w Polsce. To ma gwarantować, że cały ten biznes będzie rentowny w dobie panowania dusigroszów z działu zakupów.

Efektywność kosztowa wymaga przede wszystkim optymalnej organizacji. Klienci odchodzą i przychodzą, więc być może nie ma sensu utrzymywać całej złogi na pokładzie. Czy taki outsourcing pracy jest przyszłością? Wygląda na to, że szanse na wygraną ma ten, kto najlepiej zdyscyplinuje, podporządkuje i dobierze sobie freelancerów.

 

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.