Infobigos, czyli kilka zdań o II linii metra

Druga linia metra miała mieć inny system informacji miejskiej niż pierwsza. To tak, jakby w każdej gminie rozpisywano konkurs na projekty lokalnych znaków drogowych i decydującym czynnikiem byłaby cena - pisze Maciej Konopka, dyrektor kreatywny i współwłaściciel Brandy Design.

 

System informacji wizualnej dla II linii metra w Warszawie opracował ILF Polska. Jest to firma specjalizująca się w rozwiązaniach inżynieryjnych, bez doświadczenia w projektowaniu tego typu systemów graficznych. Jak napisali autorzy na swojej stronie: "Zadanie stanowiło ciekawe wyzwanie projektowe, wymagające zarówno wysokiego poczucia estetyki, jak i technicznych umiejętności projektowania graficznego”, nic dodać, nic ująć. Chociaż owe techniczne umiejętności projektowania graficznego to chyba znajomość programów graficznych Adobe lub kreślenia linii prostych grafionem, co w moich czasach robiło się na zaliczenie pierwszego roku studiów. I czytamy dalej: "Katalog zaprojektowano z naciskiem na rozwiązania czytelne i przejrzyste, ułatwiające poruszanie się po metrze. Wprowadzono numeryczne oznaczenia wyjść oraz podświetlane tablice. Kolorem przewodnim II linii metra, oznaczonej "M2”, został kolor czerwony, w odróżnieniu od niebieskiej linii M1". Nasuwa się pytanie, czy ILF Consulting Engineers przy współpracy ze specjalizującą się w budowaniu estrad i wnętrz agencją reklamową Crex sprostały zadaniu? Czy obietnica zaczerpnięta z ich strony WWW: "Informacje podawane będą w sposób uporządkowany, pozwalający na ich szybkie odczytanie” została spełniona?

Cena, cena, cena

O projektach systemu informacji wizualnej w metrze, bo to ciągle są tylko projekty, nie da się mówić bez kontekstu, w jakim powstały. System ów, projektowany przeszło 25 lat temu przez Romana Duszka i Ryszarda Bojara, jest doskonale przejrzysty, logiczny i wciąż się świetnie sprawdza. Tworząc go, wzięto pod uwagę rozwój metra (choć pewnie nie tak "szybki”) i zaprojektowano wstępne założenia kolejnych linii metra. - W grudniu 2007 roku przekazałem architektowi Andrzejowi Chołdzyńskiemu wykonane na jego zamówienie wstępne opracowanie informacji wizualnej dla 7. stacji odcinka centralnego II linii metra – informuje Bojar. Mimo to z mętnych i trudnych do pojęcia powodów dyrekcja metra rozpisała konkurs ofert, gdzie głównym kryterium w przetargu była cena, a nie jakość projektu, oraz... obowiązkowa odmienność od dotychczasowych rozwiązań! Druga linia metra miała mieć  inny system informacji miejskiej niż pierwsza. Zatem inne kolory, ikony, litery oraz typografię! To tak, jakby w każdej gminie rozpisywano konkurs na projekty lokalnych znaków drogowych i decydującym czynnikiem byłaby cena! To by się działo! Wyobraźmy sobie tę bujność typografii na tablicach miejscowości. Nie to co Niemcy - wszystko jedną czcionką DIN schrift i spokój!

Estetyczna głupota i brak wyobraźni

Ów kuriozalny pomysł został już skrytykowany na wszelkich możliwych forach, bez żadnych efektów i skutków. Zainteresowane kształtowaniem naszego otoczenia środowiska zawodowe, czyli Stowarzyszenie Projektantów Form Przejrzystych, Stowarzyszenie Twórców Grafiki Użytkowej, Fundacja Architektury i Centrum Architektury, wystosowały list protestacyjny do władz Warszawy, piętnujący, co warto podkreślić, jednym głosem ewidentną estetyczną głupotę i brak wyobraźni. Niestety, bez żadnego skutku. Dyrekcja metra ustami rzecznika pana Krzysztofa Malawki zasłoniła się argumentami o rzekomych zbyt wysokich kosztach rozbudowania istniejącego systemu. Były one wielokrotnie już obalane, a koszty jasno uzasadniane przez autorów obowiązującego systemu (panów Duszka i Bojara).

I oto ujrzeliśmy efekt tych decyzji. Dobry projekt i zły mogą kosztować tyle samo. Pozornie. Dobry projekt działa jak należy, przynosi pożytek lub inaczej - wzbogaca otoczenie, a zły zubaża, nie sprawdza się, powoduje kłopoty, chaos, jest nieczytelny albo źle skonstruowany, albo w najlepszym razie tylko nudny i banalny, nie wytrzymuje próby czasu.

Kolor czerwony

Jak zostało powiedziane, zupełnie niezrozumiałe i niezgodne z jakąkolwiek logiką tworzenia informacji jest fundamentalne założenie o odrębności systemu II linii. Reszta to już w większości skutki takiego podejścia, ale nawet wtedy niezrozumiała jest decyzja o użyciu koloru czerwonego. Na całym świecie jest to kolor ostrzegawczy, użycie go do podstawowych informacji powoduje, że brakuje koloru, który mógłby ostrzegać, wyróżniać w tym systemie (pomarańczowy będzie zbyt podobny, żółty niewidoczny). Innymi słowy, gdy się cały czas podnosi głos, to gdy trzeba krzyknąć, nie ma już skali. Nie bez kozery pewne rozwiązania kolorystyczne są zastrzeżone dla informacji i tablic drogowych. Nie bez powodu, lotniska i miejskie systemy informacji na świecie unikają używania czerwieni w ten sposób. Ponadto tak się składa, że czerwień/biel to w powszechnym pojęciu barwy narodowe. To zestaw opatrzony i zastrzeżony. Czy II linia metra to linia narodowa? Najważniejsza?

Niezrozumiała jest też decyzja o użyciu pisma pozytywowego zamiast negatywowego, jak w przypadku I linii. Czy jest ono bardziej czytelne? Wziąwszy pod uwagę to, że jest bardziej powszechne w komunikacji wizualnej, można sobie bez trudu wyobrazić ten system otoczony różnorodnymi komunikatami, plakatami i informacjami pisanymi również pozytywowo, które go zdominują i przesłonią. Z tych samych powodów drażniące jest zastosowanie powszechnego i banalnego kroju liter. Dobry system to taki, który z jednej strony nie epatuje oryginalnością, a z drugiej jednak nie jest skonstruowany przy użyciu najbardziej powszechnych kolorów i krojów, nie po to, by być oryginalnym, ale po to, żeby w zalewie innych informacji pozostać odróżnialnym. Decyzja o użyciu granatu w tle i białych liter w pierwszej linii była trafna, spowodowała, że jest wyróżniająca i elegancka. Tego o nowym systemie nie da się powiedzieć. Czy przyjeżdżający do stolicy będą poszukiwali wśród zalewu bodźców informacji właściwych tablic dla danej linii?

Słowem, powstało coś, co sprawia wrażenie systemu nieprzemyślanego i pełnego słabości, na granicy poprawności, który z wielu wymienionych wyżej względów zestarzeje się błyskawicznie, a w połączeniu z poprzednią linią doprowadzi do – jak to celnie określił prof. Duszek – "infobigosu”. Czy trzecia linia metra będzie miała jeszcze inną identyfikację?

Autorytety

Nie ja jeden chyba mam wrażenie, że kraj nasz jest zawłaszczany i opanowany przez rządzących bez jakiejkolwiek odpowiedzialności urzędników, od których decyzji tak naprawdę zależy kształt naszej rzeczywistości. To oni, a nie fachowcy lub eksperci decydują, jak wydać nasze pieniądze. To ich arogancja (łatwiej rozpisać quasi-konkurs, niż podpisać aneks do umowy z żyjącymi autorami) pospołu z ignorancją (to bez znaczenia, że prof. Roman Duszek, twórca m.in. identyfikacji LOT-u, jest dziś jednym z nielicznych polskich autorytetów w dziedzinie komunikacji wizualnej) decydują o tym, na co będziemy patrzeć przez lata. A ponieważ sfera estetyczna wydaje się najbardziej relatywna, zawsze można się zasłonić cytatem, że "de gustibus...” itd., pozornie wszystko gra.

By nie być w tej krytyce gołosłownym, i biorąc pod uwagę sumy, o jakich mówili rzecznicy metra, jesteśmy gotowi w Brandy Design pro publico bono dostosować cały nowy Brand Book II linii, tak by oznaczenia II linii metra pasowały do pierwszej. Za zgodą autorów oznaczeń I linii. To wciąż jest potrzebne i możliwe.

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.