Disney to nie tylko bajka

Katarzyna Westermark, senior vice-president & general manager na region Europy Środkowo-Wschodniej w The Walt Disney Company, zamierza w ciągu pięciu lat podwoić biznes w regionie.

"MMP": W ciągu 20-lat działalności na rynku Disney rozbudował swój biznes na wiele obszarów. Które kategorie są dla Was najbardziej dochodowe?

 

Katarzyna Westermark: Na pewno jest to telewizja, czyli sprzedaż kontentu, dystrybucja kanałów oraz przychody reklamowe. Na kolejnej pozycji są produkty licencyjne, potem wpływy kinowe, które zależą oczywiście od repertuaru. Akurat  ten rok jest bardzo bogaty w produkcje filmowe.

Jakie były początki Disneya w Polsce?

Zaczynaliśmy od produktów licencyjnych, co nie było łatwe, bo nie obowiązywało u nas prawo autorskie. Stopniowo zaczęliśmy wprowadzać dystrybucję filmów wideo i kinowych do Polski. Oczywiście za pośrednictwem partnerów. Biznes rozwijał się na tyle dobrze, że w 2002 r. w Polsce nastąpiło otwarcie firmy The Walt Disney Company. W 2006 roku uruchomiliśmy kanały telewizyjne, dzięki którym mogliśmy poszerzyć nasz zakres oferty o produkty dla szerszej grupy docelowej, a także otwarcie się na młodzież. Mało kto wiedział, że wiele hitów kinowych czy serialowych było naszymi produkcjami. Disney to nie tylko "Myszka Miki" i "Kaczor Donald", ale także "Hanna Montana", "Piraci z Karaibów" czy "Gotowe na wszystko".

Czy udało się wyplenić w Polakach chęć kopiowania?

Sądzę, że tak. Zapewne w dużej mierze dzięki pojawieniu się na polskim rynku produktów dobrych jakościowo i po przystępnej cenie. Pierwszych kilka lat poświęciliśmy na przekonanie Polaków, że warto kupować oryginalne produkty. Zapewne pomocne było także zakorzenienie się bohaterów Disneya w świadomości Polaków.

Jak reagujecie na zmiany konsumpcji kontentu TV przez młodych?

Nie pozostajemy obojętni wobec tego zjawiska. Jesteśmy obecni wszędzie tam, gdzie swój czas spędza nasz widz – czy to w serwisach VoD, czy w internecie, np. na naszych stronach internetowych, gdzie można oglądać krótkometrażówki czy korzystać z wielu gier.

Czy zmieni się Wasz model biznesowy?

Na pewno. Choć w naszym przypadku będzie to ewolucja, a nie rewolucja.

Od kiedy polski oddział stał się centralą dla regionu?

To było w 2009 roku, kiedy to także uzyskaliśmy samodzielność finansową. Obecnie odpowiadamy za 16 krajów regionu. Od tego momentu jesteśmy równoprawnym graczem w stosunku do innych centrów Disneya na świecie. W 2011 r. jako pierwszy kraj w Europie uruchomiliśmy platformę Disneymedia+, która koordynuje wszelkie działania promocyjne i marketingowe z wykorzystaniem naszych produktów, marek itd. Od listopada ub.r. samodzielnie zajmujemy się dystrybucją kinową. Dzięki temu sami decydujemy o terminach premier i możemy je lepiej zgrać w ramach np. projektów realizowanych w Disneymedia+. Zamierzamy także dystrybuować polskie produkcje filmowe.

Jacy marketerzy najczęściej wykorzystują licencje?

Największą kategorią są zabawki, następnie odzież, żywność. W przypadku tej ostatniej kategorii mamy bardzo restrykcyjne wymagania. Nie mogą to być produkty typu fast food. Do tego dochodzą nam artykuły szkolne i papiernicze, książki.

Czy spowolnienie gospodarcze powoduje mniejsze zainteresowanie licencjami?

Nie widzimy tego. W kryzysie firmy szukają klientów, myślą jak ich zachęcić.

Czy macie kontrakty na wyłączność?

Nie podpisujemy umów na wyłączność. Współpracujemy zarówno z największymi, np. Danone czy Maspeksem, jak i z dużo mniejszymi producentami.

Jakiej dynamiki wzrostu spodziewacie się w tym roku?

To będzie zależało od kondycji rynku, ale nasz plan na najbliższe pięć lat zakłada podwojenie biznesu. Mówię to w kontekście regionu. Polska w wielu obszarach jest już rynkiem dojrzałym i trudno osiągać dwucyfrowe wzrosty. Nie wykluczamy nowych kategorii w naszym portfolio, np. w obszarze nowych technologii.

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.