O kreatywności praktycznie wszystko - pierwsza zasada

Rozwiązanie kreatywne w każdej dziedzinie życia jest wynikiem zderzenia poznania, jakie jest dostępne pojedynczemu człowiekowi czy organizacji z wymaganiami stawianymi przez otaczającą ich rzeczywistość - pisze Piotr Alchimowicz, właściciel PAKT.

Pierwsza zasada kreatywności – nie mówmy o kreatywności. 
Dlaczego? Dlatego, że to niezręcznie brzmiące słowo jest kluczem do pudełka Pandory. Kreatywność wypuszcza na światło dzienne mnóstwo rzeczy brzydkich i strasznych, a na końcu w pudełku zamiast nadziei siedzi, niestety, sama Pandora. Działa tu, dość zresztą podstępnie, mieszanina kilku czynników: semantyki, naszego poczucia niższości kulturowej, braku znajomości własnego języka i klasycznej polskiej tytułomanii. Zaimportowaliśmy sobie do naszego słownika pojęcie, które nie dość, że jest wyjątkowo trudno definiowalne, to mało kto wie, co oznacza, a prawie nikt nie wie, jak naprawdę działa. I szermuje się nim teraz na potęgę, gdziekolwiek się tylko da. Nawet najbardziej nudny korpoklon w piątki ma prawo do kreatywnego krawata od 9 do 17, a prezydent może wziąć i ukąsić kawałek kreatywnie interpretowanego, w białej czekoladzie, godła państwowego. I też mu korona z głowy nie spadnie.
 I co w tym złego? Wydawać by się mogło, że nic. Dopóki nie przyjrzymy się bliżej semantyce.

Kreatywność jest jak uroda?


Dla większości osób, które używają słowa kreatywność, jest ona po prostu cechą. Immanentną albo i nie, ale cechą. To oznacza, że się ją posiada... albo i nie. Wnioskując dalej, jeśli jest to cecha na poziomie cech takich jak uroda, inteligencja, zdrowie, to zaczyna być cechą, którą warto mieć. Przecież lepiej być pięknym, inteligentnym i zdrowym, niż być niepięknym, nieinteligentnym i niezdrowym. To wszyscy wiemy. Wiemy też, że skoro ludzie rodzą się z pewnymi predyspozycjami, to część z nich na pewno zasługuje na miano talentu. Dodatkowo, nie wiadomo już czemu, w naszej lokalnej kulturze bardzo cenimy sobie talenty wrodzone. Może dlatego, że wtedy łatwiej jest uzasadniać własne pretensje do artyzmu i bycia w czymś dobrym. Tym bardziej że skoro ma się talent, to może on być, jak to w Polsce zawsze, ogromnych rozmiarów i wcale nie trzeba nad nim pracować i go rozwijać.
 No bo się go ma.
W konsekwencji my wszyscy mamy taką reklamę, jaką mamy. Czyli taką, od której oczy bolą, ale wystarczy zbolałe gałki skierować na ogólnodostępne zasoby internetu - choćby taką Wikipedię i wtedy zaczyna się robić ciekawiej. Tam kreatywność już nie jest darem bożym. Już nie jest czymś, co działa samo z siebie
i niektórym naszym kolegom pozwala tytułować się ku uciesze widzów "kreator". W skromniutkim artykuliku Wikipedia.pl tłumaczy słowo kreatywność jako "postawę twórczą". Czyli w dwu słowach brutalnie odziera rzesze aspirujących artystów użytkowych z możliwości obnoszenia się z talentem. A za to zmusza do podjęcia aktywnych działań w celu przyjęcia pewnej postawy. A ponieważ dalej Wikipedia.pl wyjaśnia, że nie umie wyjaśnić, czym jest opisywany przez nią fenomen kreatywności, to sytuacja znów staje się nieciekawa. Choć iskra nadziei zapala się dla wszystkich chcących zachować status kreatywnego w przedostatnim zdaniu hasła w tejże Wikipedii, które radośnie obwieszcza - "nie istnieją żadne standardowe techniki pomiaru kreatywności". Uff, czyli znów nam się upiekło, nic nie wiadomo i wszystko jest uznaniowe.
 I tu może i można by złożyć broń. Właśnie zamierzam to zrobić, ale zamiast składać ją na kupę, złożę ją do kupy i postaram się trafić w cel. Cel, jaki jest, każdy w reklamie wie  tzw. rozwiązanie kreatywne. I tu przy całym bałaganie z terminologią okazuje się, że istnieje definicja, na którą w zasadzie wszyscy się zgadzają. Według niej kreatywne jest coś, co jest jednocześnie oryginalne, innowacyjne, użyteczne. Jeśli teraz przyjrzymy się bliżej temu, co to oznacza, to okaże się, że jesteśmy bardzo daleko od krawatów i orłów w czekoladzie oraz innych artystycznych zapędów, tak trudnych do wartościowania przez normalnego człowieka. Za to jesteśmy bardzo blisko czegoś, co przy odrobinie wysiłku można dość szybko ocenić i zweryfikować. Idąc za ciosem, można się pokusić o wniosek. "Rozwiązanie kreatywne" w każdej dziedzinie życia, gdzie takie rozwiązanie jest poszukiwane, jest wynikiem zderzenia poznania, jakie jest dostępne pojedynczemu człowiekowi czy organizacji z wymaganiami stawianymi przez otaczającą ich rzeczywistość. Powyższy wniosek ma swoje dalsze i dalekosiężne konsekwencje.

Niepopularne myślenie

Po pierwsze, implikuje, że przynajmniej część tego, co się wydarza podczas "kreowania", jest procesem świadomym i nie ma w nim dominacji tego, co komu w duszy gra, nad umysłem, a wręcz odwrotnie.
 Po drugie, oznacza, że rzeczy, które powstają dzięki temu procesowi, nie są oderwane od życia, a wręcz przeciwnie, trafiają bezpośrednio w sedno problemów.
 Po trzecie, wskazuje na konieczność legitymowania się poznaniem, czyli sumą wiedzy, doświadczenia i praktyki, czyli konieczność gromadzenia informacji, umiejętność jej odczytywania i umiejętność jej wartościowania.
 Po czwarte, ujawnia, że można "kreowaniem" zarządzać i jego poziom doskonalić pracą i wytrwałością. To są ogólne cechy procesu, które muszą występować przy szukaniu "rozwiązań kreatywnych" w wojskowości, inżynierii czy reklamie, bez wyjątku.
 Swoistą ciekawostką przyrodniczą jest to, że ludzie reklamy, którzy w końcu żyją z powyżej opisanego procesu na co dzień, zupełnie zapominają, jak ważna jest w tym wszystkim użyteczność oferowanych przez agencję rozwiązań.
 No cóż, badania już dawno potwierdziły, że słaba pamięć długoterminowa jest podstawą samozadowolenia i wysokiej samooceny.
 Jeżeli uznać powyższej przedstawione rozumowanie za słuszne, to okaże się, że nie ma żadnego "kreowania", a nawet kreatywności. Natomiast jest coś, co jest niełatwe, niewdzięczne i niepopularne - myślenie. Myślenie, które jeśli ma się zakończyć użytecznym, innowacyjny i oryginalnym pomysłem, musi być twórcze. Po prostu. I o tym powinniśmy mówić codziennie i przypominać innym. Jako gatunek wznieśliśmy się tak wysoko, ponieważ w świecie instynktów, odruchów warunkowych, zachowań osobniczych wkodowanych od momentu poczęcia potrafiliśmy inne gatunki, ale i samych siebie zaskakiwać w procesie ciągłym. I to nie w okresach czasu znaczących ewolucyjnie,
 a czasami zaledwie w ciągu dziesięcioleci ludzie myślący twórczo potrafili zmienić kierunek rozwoju społeczności, cywilizacji, a nawet świata. 
Myślenie twórcze. Myślenie, które sprawia, że rzeczy się stają. Myślenie, które ze starych wytartych zużytych schematów potrafi wyekstrahować esencję i tchnąć ją w nową, niespodziewaną, użyteczną formę.
 Dlatego nie mówmy o kreatywności. Przez chwilę pomilczmy i pomyślmy twórczo.



Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.