Agencja "nietowarzyska"
Zapraszanie kilkudziesięciu agencji do przetargów nie powinno być standardem. A jednak zdarza się coraz częściej.
Od momentu naszej publikacji zaczęliśmy dostawać coraz więcej "donosów", z których wynika, że klienci nie traktują poważnie swoich partnerów i do przetargów zapraszają niezliczone rzesze firm, chcąc je w pewien sposób wykorzystać. Ile pieniędzy tracą agencje, które przystępują do pierwszego etapu, trudno byłoby policzyć.
Ministerstwo Środowiska, które raczej nie jest zobowiązane do zapoznania się z kodeksami dobrych praktyk organizacji branżowych, mocno przesadziło. Ale także BNP Paribas, jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, do pierwszego etapu przetargu na social media zaprosił około 30 agencji.
Zgodnie z dobrymi praktykami IAB Polska, do których nikt stosować się nie musi, ale dobrze je znać, RFI powinno trafić do maksymalnie dziesięciu agencji. Następnie klient powinien, ale nie musi, zbriefować maksymalnie pięć firm. BNP Paribas akurat briefował cztery. SAR optuje za briefingiem właśnie czterech agencji, wliczając w to tę broniącą budżetu. Chociaż to się udało...
Jeronimo Martins to kolejny przykład niedobrych praktyk. Właściciel sieci Biedronka oraz Hebe rozpisał przetarg socialowy na ten drugi brand. Między sobą walczy co najmniej dziesięć agencji. I jak wynika z naszych informacji, nie chodzi o RFI czy „kredki”, czyli credentials.
Klient do żadnego kodeksu branżowego nie musi się stosować i doskonale to rozumiem. Nie podoba mi się za to, że wykorzystuje swoją pozycję, bo to on rozdziela budżet, ale pieniądze po drodze traci rzesza agencji. Drodzy klienci, weźcie to pod uwagę, rozpisując konkursy.

Czujnym okiem przygląda się domom mediowym, agencjom interaktywnym i producentom OTC. Odtajnia najbardziej ukryte przetargi. Jego pasją jest kolej i wszystko co z nią związane.