"Przereklamowani" - tylko wariaci są coś warci

Trudno się okłamywać: "Przereklamowani" nie powtórzą sukcesu serialu "Mad Men", bo z maestrią tamtej produkcji nie sposób się równać. Chyba że jeszcze bardziej krwawym sezonem "Gry o tron".

"Przereklamowani” (niebezpieczne po polsku brzmiące tłumaczenie tytułu "The Crazy Ones” i aluzja do kampanii Apple) to serial o pracownikach agencji reklamowej z Chicago. Na czele zespołu stoi nieokiełznany i nieprzewidywalny Simon Roberts (Robin Williams), który w latach swojej świetności był w stanie sprzedać Bogu jednoślad. Firmę prowadzi razem z córką Sydney (Michelle Gellar), mocno jak na dyrektor kreatywną stąpającą po ziemi. Śledzimy codzienność pracy w agencji, spotkania z klientami i przyspieszony proces rodzenia się koncepcji kreatywnej i pomysłu na skuteczną sprzedaż produktu.

Firma Robertsa jedną nogą stoi na filarze McDonald's, druga noga nieco się chwieje - ze względu na wielość klientów i szalone poczynania prezesa. Roberts wychodzi z takiego samego założenia jak Williams prywatnie: "jeśli nie starasz się przełamywać barier, pewnego dnia to one skutecznie przyprą cię do muru". Owszem, wpada nieraz w melancholijne nastroje, wspominając zmarłą żonę i traumatyczny odwyk, ale na co dzień mniej lub bardziej sprawnie wspiera pracowników i towarzyszy im w podbijaniu serc klientów (w pilotażowym odcinku w ciągu doby udało mu się namówić ulubienicę Ameryki Kelly Clarkson do zaśpiewania w kampanii wizerunkowej sieci fast foodów).

Wiele pomysłów Simona Robertsa przypomina niekonwencjonalne podejście do życia i klienta w wydaniu legendarnego Paula Ardena. Jedna ze złotych myśli, które nie tylko głosi, ale też uskutecznia, to "skacz, a siatka bezpieczeństwa sama się rozwinie". Konsekwencje możemy oglądać na ekranie, z satysfakcją dziękując losowi, że to nie my skakać musieliśmy. Pracownicy branży w perypetiach bohaterów odnajdą wiele sytuacji znanych z autopsji, jak chociażby to, że "modele nie znają większości słów", a w osobach klientów odnajdą postaci z najgorszych zawodowych koszmarów. Jak dobrze, że to film.

W serialu nie zaznamy owej tęsknej i nihilistycznej, uzależniającej goryczy, która przesączała się z każdego kadru "Mad Mena". Nie ma również miejsca i czasu na rozległą panoramę społeczną i ekonomiczną Stanów Zjednoczonych. Najważniejsze, że jest Williams, Robin Williams. Wrócił po ponad 30 latach nieobecności w serialach. Z rozbrajającą szczerością informował, że zdecydował się na to ze względów finansowych. Nie ukrywa też, że ponad połowa scen to jego improwizacje. Od początku jego kariery to właśnie swoista niesubordynacja rozkładała pracę ekipy filmowej na planach filmów fabularnych. Z drugiej strony w produkcjach komediowych stanowiła hipnotyczne spoiwo, które przed telewizory ściągnęło miliony na całym świecie (jak chociażby kultowy już dziś film "Pani Doubtfire", w którym Williams przywdział kobiece ubrania). W jednym z wywiadów powiedział kiedyś, że "jeśli nie będziemy przełamywać barier, one kiedyś skutecznie przyprą nas do muru". W tym kontekście rola w tym serialu jest stworzona specjalnie dla niego.

Podsumowując: źle nie jest, ale dobrze wygląda zupełnie inaczej. Momentami wieje miałkością i już nawet nie branżowym sucharem, ale całość brawurowo broni postać prezesa. Twórcy serialu taktownie zdecydowali się na 25-minutowe odsłony migawek z branży. To niewiele, a ponieważ w każdym odcinku pojawia się jakiś marketingowy case, inspiracji nie powinno nam zabraknąć. Jakkolwiek by było, warto na serial rzucić okiem, bo aż szkoda odmawiać sobie dzikiej przyjemności oglądania improwizującego Robina Williamsa. Takiej kreatywności i odwagi życzymy całej branży również po regenerującej majówce.

Przereklamowani - serial komediowy, USA 2013, reż. Jason Winer
wyk. Robin Williams, Sarah Michelle Gellar, James Wolk, Comedy Central, niedziela 22:00

Katarzyna Woźniak 590 Artykuły

Absolwentka polonistyki na toruńskim UMK ze specjalnością filmoznawczą. Na co dzień zdaje relacje z przesunięć na półkach rynku FMCG. Po godzinach - czytelniczka. Najbardziej lubi pisać o filmach i książkach, choć właśnie o nich pisze najrzadziej.

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.