TVN kilka chwil przed rewolucją
Jeśli wierzyć cytowanym w mediach ekspertom, to wszyscy spodziewali się, że TVN zostanie sprzedany właśnie temu podmiotowi, który go kupił, i za tak dobrą cenę, jaką podano. A z pojawienia się w TVN nadawcy Travel Channel najbardziej zadowolona powinna być podróżniczka Martyna Wojciechowska.
Nie przeszkodziło to jednak niemal wszystkim odtrąbić, że dokładnie tego rynek się spodziewał. "Zakup TVN przez Scripps nie zaskoczył rynku. Rewolucji nie będzie" - podsumowuje deal jeden z popularnych branżowych portali. "Rewolucji w TVN nie będzie" - wieszczy inny. "Przejęcie TVN to zamknięcie pewnego etapu rozwoju polskich mediów" - ocenia bardzo znany menedżer z rynku TV. "Zakup TVN to pierwszy krok Scripps w ekspansji w Europie" - wróży prezes dużej telewizji. "2,4 mld zł za pakiet kontrolny spółki zadłużonej na prawie 900 mln euro to bardzo dobra cena, mistrzostwo świata w negocjacjach" - wylicza bez kalkulatora przewodniczący rady nadzorczej dużej grupy mediowej.
Słowem wydarzyło się dokładnie to, czego wszyscy się spodziewali: TVN został sprzedany podmiotowi, który miał go kupić i kupił za bardzo dobrą cenę. Mimo że jest to megadeal mediowy na naszym rynku, w TVN nic lub prawie nic się nie zmieni.
Jak deklarują eksperci "rewolucji nie będzie". Czy na pewno?
Joe NeCastro, dyrektor ds. rozwoju Scripps Networks Interactive, w pierwszym wywiadzie po sfinalizowaniu negocjacji w Polsce rzeczywiście uspokajał - i TVN, i rynek, i widzów, i ekspertów: "Nie planujemy zwolnień, jesteśmy zadowoleni z tego, w jaki sposób zarządzana jest Grupa TVN. Pracownicy i kadra zarządzająca nie muszą się obawiać. Bardzo chcemy, żeby Markus Tellenbach [prezes Grupy TVN - przyp. red.] z nami został. Robimy wszystko, by był zadowolony. Mamy bardzo dobre stosunki i liczę na to, że zostanie tak długo, jak tylko będzie chciał. Rzeczywiście to dość duża zmiana dla naszej spółki. Bardzo dobrze czujemy się w tematyce lifestyle'owej, jednak kiedy widzi się fajną telewizję, która w dodatku jest dobrze zarządzana, to daje poczucie bezpieczeństwa".
NeCastro dodał też, że jeśli można będzie mówić o zmianach programowych, to raczej o korektach i poszerzeniu oferty o produkcje, na których Scripps zna się najlepiej, czyli np. o formaty podróżnicze. Po takiej deklaracji od Markusa Tellenbacha i ortodoksyjnych widzów TVN bardziej zadowolona może być chyba tylko związana z nadawcą podróżniczka Martyna Wojciechowska.
Nie oszukujmy się jednak: rewolucja w TVN i na polskim rynku TV będzie. Może nie tak dynamiczna, do jakiej przyzwyczaiły nas podręczniki historii i ekonomii, ale będzie. Być może będzie to rewolucja pełzająca, ale przyjdzie.
Część pracowników TVN zdaje sobie z tego sprawę - dlatego mimo zapewnień szefów Scripps - pukają już do drzwi innych nadawców. Zapewne byli pilnymi uczniami. Wystarczy bowiem zajrzeć do dowolnego podręcznika ekonomii, do rozdziału opisującego mechanizmy fuzji i przejęć, by zyskać przekonanie, że i w Grupie TVN czas rewolucji nadejdzie. Ba - można się o tym przekonać bez podręczników. Wystarczy przeanalizować niedawny deal Grupy TVN i Canal Plus, dotyczący platformy cyfrowej, by zauważyć, że mimo składanych przecież wówczas deklaracji "rewolucji nie będzie", rewolucja przypełzła. A i wielu autorów tamtej umowy szybciej, niż się wtedy spodziewali, zmieniło miejsce pracy.
Jak bardzo nadchodząca rewolucja mediowa zmieni Grupę TVN i rynek TV, trudno dziś oceniać. Wiele zależy od finału przejęcia, zgody regulatora rynku, pomysłów nabywcy na sprzedaż swoich formatów programowych i pomysłów biznesowych, wyników wiosennej ramówki. A nawet od tego, czy Edward Miszczak, szef programowy TVN, wystartuje w konkursie na prezesa TVP i jak zachowają się stacje TV obsługiwane przez biuro reklamy TVN, które pod koniec br. będą musiały zastanowić się, czy nadal jest im po drodze z TVN i Scripps.
Nawet jeśli słowo "rewolucja" nie pojawi się na ustach menedżerów z rynku TV, to i tak będzie się działo.
Zajmuje się tematyką mediową, głównie telewizyjną i radiową. Przeżył kilkuletni romans z copywritingiem. Zdecydowanie woli dziennikarstwo. Dziwne, że nie mieszka w czeskiej Pradze, bo uwielbia to miasto.