Nadchodzi jesień w TV (bez niespodzianek)
Od kolejnego ramówkowego starcia największych telewizji dzieli nas już tylko kilkanaście dni. Chciałby się napisać "napięcie rośnie", ale - niestety - nie rośnie.
Choć nie wszyscy nadawcy ujawnili swoje jesienne menu, widać już, że rewolucji (poza "Kuchennymi rewolucjami" Magdy Gessler) nie będzie – ani w TVP, która ma nowego prezesa, ani w TVN-ie, który ma nowego właściciela, ani w Polsacie, który od lat ma tego samego prezesa i właściciela.
Nadawcy postawili na strategię zachowawczą. W jesiennej ramówce TVN tylko cztery nowości. Czy pamiętacie czasy, gdy liczba nowości w tej stacji wahała się między 11 a 15? Oczywiście bogata oferta nowych produkcji w sezonie nie zawsze przekłada się większą widownię i większy zysk biura reklamy. Ale oferowanie kolejnych serii zgranych na różnych rynkach formatów, nadziei na poprawę SHR-ów i wyników finansowych daje jeszcze mniej.
W jesiennej ramówce TVN wśród wspomnianych czterech nowości widz będzie mógł wybierać między serialami "Aż po sufit!" i "Singielka", show "Aplauz aplauz" oraz paradokumentem "Wesołowska i mediatorzy". Powiedzmy szczerze: cała nadzieja w "Aż po sufit!". Choć jak pokazuje historia serialu "Nie rób scen", który zdjęto po jednym sezonie, a który odniósł sukces na wielu rynkach, łatwo w konkurencji "filmy odcinkowe" nie będzie. Warto też pamiętać historię autorskiego serialu TVN "Lekarze" – dobrze zrobiona i dobrze zapowiadająca się produkcja, w kolejnych sezonach była systematycznie "rozbrajana" przez samego nadawcę.
TVN od lat (żeby nie powiedzieć: od zawsze) kroi swoje seriale pod dobrze zarabiającą grupę mieszkanek dużych miast. Tej jesieni nic się pod tym względem nie zmieni, widownia "Blondynki" (TVP1) do TVN-u nie przepłynie.
Atrakcyjne więzienie
Na progu "telejesieni" bardziej odważna wydaje się serialowa strategia Polsatu. Wśród nowości tej stacji będzie m.in. serial "Skazane", który opowiadać będzie historie kobiet, które niespodziewanie trafią do więzienia. "Więzienną strategię" Polsatu dopełni seria dokumentalna "Rinke za kratami", zrealizowana w zakładzie karnym przez ekipę Rinkego Rooyensa, szefa Rochstara. Dla kogoś, kto kilka lat temu oglądał "Celę" Edwarda Miszczaka w TVN, formuła paradokumentu Polsatu zaskakująca nie będzie.
Najmniej kart na stół do tej pory wyłożyła Telewizja Polska. Wiemy, że wśród nowości będzie m.in. serial "Dziewczyny ze Lwowa". To opowieść o czterech Ukrainkach, które przyjechały do Warszawy w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. Czyli produkcja formułą lekko zbliżona do "Londyńczyków" – tylko zamiast Londynu będzie Warszawa, zamiast Anglików Polacy, a zamiast Polaków Ukrainki. Ale ma być śmieszniej niż w przypadku "Londyńczyków". Trzymamy za słowo.
Aplauz potem lub wcale
Poza tym na antenach top 4 dominować będą sprawdzone formaty. W TVN będą więc m.in.: "MasterChef", "Kuchenne rewolucje", "Mam talent!", "Top model", "Kto poślubi mojego syna" i "Na Wspólnej". W Polsacie zobaczymy m.in. czwartą edycję show "Dancing with the Stars – Taniec z gwiazdami", w TVP1 drugą "Rolnik szuka żony", a w TVP2 szóstą "The Voice of Poland".
Szczerze wyznam, że najbardziej czekam na programy z udziałem mniej i bardziej uzdolnionych dzieci oraz ich często zarozumiałych rodziców, czyli na produkcje "Aplauz aplauz" w TVN i "Super dzieciak" w Polsacie (notabene zgodnie z zasadami polskiej ortografii tytuł tego ostatniego programu powinno się pisać łącznie). Czekamy nie dla tego, że formuła tych programów wydaje się mi wyjątkowo wciągająca i odkrywcza, bo taka nie jest. Ciekawi mnie, czy nadawcy wyciągnęli wnioski z niedawnej emisji show "Mali giganci" w TVN, gdzie – użyjmy eufemizmu – dzieci nie zawsze traktowane były odpowiednio, bo ekipa lekcji psychologii nie odrobiła. A i krytyka społeczna formuły tej produkcji była spora. TVN już zapowiedział, że w ekipie programu "Aplauz aplauz" będzie psycholog. Ale przecież jeden psycholog wiosny (jesieni) nie czyni.

Zajmuje się tematyką mediową, głównie telewizyjną i radiową. Przeżył kilkuletni romans z copywritingiem. Zdecydowanie woli dziennikarstwo. Dziwne, że nie mieszka w czeskiej Pradze, bo uwielbia to miasto.