Facebookowy chwyt Heimlicha
- Nie będzie tu, o czym jest Facebook i jaką komunikację powinniśmy stosować lub jakie to ciekawe strony znalazłem. Opowiem wam o narzędziach, które pozwolą, by wasza genialna reklama niosła się jak bawarskie jodłowanie - pisze Paweł Jan Nowak, senior art director FaceAddicted.
Co sprawdza się w reklamach facebookowych? Spryt, przebiegłość i węch ryjówki, czyli czujność i dłubanina w szczegółach. Skuteczność i efektywność reklamy wynika z małych zmian, które my wprowadzamy, kiedy konkurencja tnie w plejaka.
Zacznijmy od początku
Power Editor (PE), czyli centrum dowodzenia wszechświatem. Każdy reklamodawca od niego właśnie zaczyna jakiekolwiek reklamowe szaleństwa. Tylko w Power Editorze, a nie w Ads Managerze znajdziemy smaczki o wiele bardziej pikantne niż prywata Jennifer Lawrence.
Ułerel kastom
W PE reklamy przekierowujące do witryny internetowej możemy upstrzyć customizowanym obszarem wyświetlenia opisu URL. Nie wkładajmy w ten obszar zwykłego www.fajnastrona.pl, ale unikatowy przekaz, który nasi odbiorcy odczytają, np. "mamuniu, oszalałem, taka okazja!" czy "dodatkowa porcja frytek – chapaj!". Takim opisem w polu URL z pewnością się wyróżnimy.
Taka historia
Oprócz tzw. ogłoszeń karuzelowych możemy wykorzystywać dynamiczne reklamy produktowe, które pozwalają na załadowanie całego katalogu produktów wraz z historią ich przeglądania przez użytkownika. Przy użyciu (uwaga, trudne słowa) piksela konwersji możemy pokazywać różne produkty, a nawet zestawy wielu produktów (rzeczone "ogłoszenia karuzelowe") konkretnemu facebookowiczowi.
"Ktoś mie się tu przytagował"
Tagowanie innych stron w reklamach. Co prawda to rozwiązanie nie ma udowodnionej naukowo skuteczności, dokładnie jak reklama podprogowa i homeopatia. Jednak dzięki praktyce i doświadczeniom, na które amerykańscy naukowcy reagują ochoczym "Wunderbar!!!", wiemy, że działa. Jest to kolejne rozwiązanie, które zastosujemy w Power Editor. W tekście reklamy tagujemy inne strony i już. Czekamy też na ich reakcję, zwłaszcza jeśli tekst czy kontekst ma ostrość humoru, który angażuje szarą masę.
Siódma brama piekła
Wyższy stopień wtajemniczenia to wszystkie narzędzia wykorzystujące piksel. Piksel jest narzędziem genialnym w swej prostocie, a skutecznym bardziej niż połączenie miecza Jedi z sondą doodbytniczą. Zaczyna od wyświetlania naszych reklam wszystkim, którzy odwiedzili stronę internetową, ale nie dokonali lub nie dokończyli transakcji. Ustawia ponowne przekierowanie przy osadzonym w kodzie strony pikselu, możemy zacząć budować bazę "prawie klientów" (mówiąc żargonem Facebooka tzw. audience czyli widownia), których docelowo chcemy doprowadzić do wydania u nas kilku srebrników.
Państwo są na liście?
Wykorzystanie bazy naszych dotychczasowych klientów (poprzez custom audience) i wykluczenie ich z celu naszych reklam. Do stosowania tego narzędzia wystarczy jedynie lista mailowa klientów.
Taki polski Brus Łilis
Dotarcie do osób podobnych, do tych już "skonwertowanych" z naszych reklam, czyli do tzw. wyglądającej podobnie widowni. Znowu, wykorzystując listę mailową osób, które już odwiedziły naszą stronę czy sklep, możemy stworzyć z pomocą Facebooka zestawienie osób "podobnych", a więc równie cennych dla nas.
"Pacz pan, jakie cudeńko"
Wyświetlenie reklamy osobom, które jeszcze nie widziały dziś naszej reklamy. By uniknąć efektu "Oferty Zrębu zawsze na czasie", możemy tak zaprogramować naszą kampanię, by wyświetlała się tylko tym osobom, które jeszcze nie widziały reklamy, a więc prawdopodobieństwo kliknięcia przez nie w reklamę jest większe niż w przypadku osób, które już widziały, a nie kliknęły w nią.
Oczywiście powyższe narzędzia nie zrobią dobrej kampanii z kulawej kreacji. Więc drodzy państwo z digitalu: na początku dobry pomysł albo nawet dwa.
Paweł Jan Nowak, senior art director FaceAddicted