5 lat po kryzysie

W pierwszej dekadzie tego wieku wystarczyło dobrze znać technologię, aby osiągać sukces. Dziś taka wiedza to absolutna podstawa, która jednak nie wystarcza, by wygrywać z konkurencją. Przyszła zatem kolej na kreację i umiejętność opowiadania historii - pisze Maciej Ledzion z Endorfina Events.

Aby podsumować ostatnich 5 lat w branży eventowej, warto zacząć od tego, co wydarzyło się nieco wcześniej, na przełomie 2008 i 2009 r. Wówczas, jak w wielu innych sektorach biznesowych w Polsce, branża wydarzeń specjalnych przechodziła pierwsze poważne tąpnięcie. Agencje o ugruntowanej pozycji na rynku, które realizowały największe projekty, odczuły to bardzo wyraźnie. Ich właściciele musieli ograniczać koszty, a nawet zwalniać pracowników. Z drugiej strony pojawiła się przestrzeń dla nowych agencji, to właśnie wtedy powstała Endorfina Events. Trudniejsze realia biznesowe z czasem zweryfikowały rynek. W ciągu 2-3 lat okazało się, że o najlepsze „kąski” w największych korporacjach walczą w zasadzie te same firmy. One też mogły chwalić się ośmiocyfrowymi przychodami oraz rokrocznymi wzrostami. W wyniku tych zmian powstało także "coś" na kształt branżowej ekstraklasy.

Procurement – budżetowy skalpel

W ostatnich latach znacząco zmieniły się również zasady procesów zakupowych w korporacjach. Początek lat dwutysięcznych był eventowym eldorado. Po dzikich latach 90., kiedy w Polsce sprzedawało się wszystko, korporacje musiały zacząć walczyć o klientów. Marketerzy wydawali krocie na akcje promocyjne czy eventy mające zbudować markę. Budżety w zasadzie nie były weryfikowane. Jednak dołek w końcówce pierwszej dekady nowego stulecia zmusił rynek do oszczędności. Pojawili się specjaliści do spraw zakupów, pierwsze zapisy w umowach o przejrzystości faktur od poddostawców agencji oraz coraz dłuższe terminy płatności. Te trzy aspekty znacznie przyczyniły się do weryfikacji rynku. Niższe marże i długie terminy płatności spowodowały, że tylko stabilnych graczy stać na pracę dla dużych korporacji.

Mniej promocji, więcej biznesu

Zmieniła się także struktura zapytań. O ile wcześniej większość przychodów agencji eventowych pochodziła z projektów marketingowych, takich jak wprowadzenie produktów na rynek czy akcji promocyjnych typu roadshow, po 2010 r. proporcja zaczęła zmieniać się na rzecz konferencji, kongresów czy eventów organizowanych np. przez banki dla ich klientów biznesowych. Oczywiście wybrane firmy do dziś inwestują w eventy wizerunkowe. Są to jednak zdecydowanie bardziej przemyślane działania, często skupione pod parasolem długoterminowych platform komunikacyjnych. Przykładem może być tutaj H&M, który od kilku lat prowadzi na całym świecie działania w ramach platformy muzycznej H&M Loves Music (odpowiadamy za ich realizację w Polsce, Rumunii oraz na Węgrzech).

Social media – obosieczny miecz

Wzrost zainteresowania portalami społecznościowymi spowodował możliwość promowania działań eventowych poprzez te narzędzia, ale wraz z nimi pojawiły się także nowe ryzyka. Kiedyś najważniejszymi gośćmi na eventach byli dziennikarze, celebryci czy tzw. liderzy opinii. Social media spowodowały, że dziś każdy z uczestników wydarzenia jest cenzorem naszych działań, i to od razu, poprzez zdjęcie czy film pokazujący najmniejsze potknięcie organizatorów. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że w ostatnich latach liczba uczestników eventów równa się liczbie potencjalnych kryzysów w mediach. Z drugiej strony dzięki zaproszeniu blogerów, których czytelnicy są grupą docelową marki,  możemy spodziewać się dotarcia do dziesiątek tysięcy ludzi poprzez jeden post w Instagramie czy Facebooku internetowego celebryty.

Standardy, głupcze!

Zaczynamy wreszcie działać wedle określonych schematów. Oczywiście nie oznacza to, że każdy event wygląda podobnie. Wręcz przeciwnie! Nie zmienia to jednak faktu, że dobry project manager odpowiedzialny za event to dziś przede wszystkim ekspert w swojej dziedzinie. A skoro klienci płacą za wiedzę ekspercką, to chcą wymagać określonych standardów pracy. Co więcej, dobry kierownik projektu to również osoba, która jest w stanie egzekwować ustalone zasady pracy nie tylko od swojego zespołu, ale także od swoich klientów. Nie każdy to potrafi, dlatego ludzie i ich twórczy potencjał stanowią dziś największą wartość. Warto o tym wspomnieć, ponieważ jeszcze kilka lat temu szefowie wiodących agencji często zapominali, że ich sukces to zasługa dobrego zespołu. Kończyło się to zwykle jego rozpadem, przejściem określonych osób do innych firm i w konsekwencji negatywnym wpływem na biznes poprzez utratę projektów.

Content is (finally) king

W pierwszej dekadzie lat dwutysięcznych wystarczyło dobrze znać technologię, aby osiągać sukces. Dziś taka wiedza to absolutna podstawa, która jednak nie wystarcza, by wygrywać z konkurencją. Przyszła zatem kolej na kreację i umiejętność opowiadania historii za pomocą różnych multimedialnych narzędzi. To powolny, ale zauważalny proces. Coraz częściej w Endorfina Events słyszymy, że zdobyliśmy określony projekt nie dlatego, że zaproponowaliśmy jakieś innowacyjne rozwiązanie technologiczne, ale dzięki temu, że potrafimy zbudować opowieść, która wpisuje się w potrzeby komunikacyjne naszego klienta.

Eventy stworzyły trendy

Sukcesy nowych formatów eventowych zaczęły realnie wpływać na kształtowanie trendów czy też nowych pasji tysięcy ludzi. Chodzi np. o eventy dla biegaczy, wydarzenia związane z MMA czy festiwale muzyczne. To dziś bardzo sprawne biznesowe przedsięwzięcia, a jednocześnie działania wpływające na dziesiątki tysięcy osób. Oczywiście powstaje pytanie: co było pierwsze, jajko czy kura? Można stwierdzić, że bez określonej grupy biegaczy w społeczeństwie nikt nie zebrałby odpowiedniej liczby uczestników, by przeprowadzić maraton. Popatrzmy jednak, jak szybko w ostatnich latach rosło grono maratończyków dzięki dużej liczbie eventów oraz ich odpowiedniej promocji. Czyż to właśnie nie zasługa wydarzeń z tym związanych?

Branża patrzy i się pręży!

Ostatnie lata to także okres wspólnych wysiłków konkurujących ze sobą firm w celu osiągnięcia wspólnych profitów. Powstały organizacje zrzeszające organizatorów eventów. Pojawiają się też pierwsze konkretne wyniki ich działania, np. dodanie kategorii eventowych w konkursach wyróżniających najlepsze praktyki w marketingu. Powstały także stricte eventowe konkursy, np. MP Power Awards, który osiągnął już naprawdę imponującą skalę. Ostatnia edycja zgromadziła ponad 1000 gości. Nie wspominam o tym tylko dlatego, że moja partnerka biznesowa Agnieszka Sołtysiak, z którą zakładałem Endorfina Events, właśnie w tym roku zdobyła tytuł osobowości branży.

Piszę o tym z perspektywy osoby, która była na jednej z pierwszych edycji konkursu, a następnie przez 5 lat nie pojawiła się na tym wydarzeniu. Różnica w skali i jakości jest ogromna. Rozwinęło się również kilka mediów branżowych, m.in. MICE Poland czy Meetingplanner.pl. To wszystko daje nam szansę pokazania efektów naszej pracy i porównania się do konkurencji, co zawsze działa motywująco, a zatem stymuluje rynek do nieustannego rozwoju.

Podsumowując, rynek idzie do przodu. Rośnie jakość oraz rozwijają się standardy branży eventowej. Myślę, że kolejnym krokiem będą konsolidacje i powstanie kilku największych graczy, którzy pozostawią konkurencję daleko w tyle.

Maciej Ledzion, partner Endorfina Events

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.