Zanim spełni się amerykański sen

Czy Netflix skazany jest na polskim rynku na sukces? Czy ma realną i godną uwagi konkurencję? Czy stoczy bój z piratami? To pierwsze pytania, które nasuwają się po starcie oferty amerykańskiego serwisu w naszym kraju.

Netflix w IV kw. ub.r. pozyskał blisko 5,6 mln użytkowników. To więcej niż zakładano (5,15 mln). Globalnie z Netfliksa na początku 2016 r. korzystało blisko 75 milionów osób, a przychody rok do roku wzrosły do poziomu 1,82 mld dol.

Zdaniem kierownictwa Netfliksa ten lepszy od zakładanego wynik został osiągnięty pomimo słabszej od oczekiwań liczby przyrostu użytkowników w USA (zamiast zakładanej w IV kw. ub.r. liczby 1,65 mln pozyskano 1,56 mln). W I kwartale br. platforma ma zamiar pozyskać 6,1 mln kolejnych osób korzystających z oferowanych przez nią serwisów.

Wyniki platformy mają być jeszcze lepsze m.in. dzięki działalności na nowych rynkach, w tym na rynku polskim. Kilkanaście dni temu Netflix wystartował ze swoją ofertą nad Wisłą. I w 129 innych krajach.

Rewolucja czy powolny wzrost?

Przedstawiciele firmy podkreślają, że marzy im się globalna rewolucja w VoD, ale aktualne warunki ekonomiczne zachęcają raczej do strategii "powolnego, cierpliwego umacniania swojej oferty na kolejnych rynkach". Deklarują przy okazji, że Netflix będzie oferować coraz więcej autorskiego kontentu – w 2015 r. było to 450 godzin, w br. ma to być już ponad 600.

Ciekawe czy Netflix przed polskim debiutem dokładnie zbadał otoczenie konkurencyjne i jakie z tego oglądu wyciągnął wnioski. Czołówkę serwisów VoD stanowią u nas: Vod.pl, Zalukaj.tv, Player.pl, serwisy Polsatu i TVP (źródło: Megapanel, 9/2015). W tej grupie rozpoznawalną markę ma jedynie związany z TVN-em Player.pl. I rzeczywiście nowi właściciele TVN (podobnie jak właściciele Netfliksa – Amerykanie) postanowili jeszcze wyraźniej niż dotychczas wzmocnić ofertę serwisu na żądanie – już wiosną 2016 r. wśród nowości pojawią się pełnowartościowe produkcje: serial kryminalny "Cape Town" (międzynarodowa produkcja z Marcinem Dorocińskim), show "Lip Sync Battle Ustawka" (hitowy format Viacom), docu-reality "Moje Love Story" i "gorący" pakiet od Scribbsa, a sprawdzony na antenach Food Network, Diy Network czy Travel Channel – łącznie 12 tytułów, 170 odcinków i prawie 3,5 tys. minut amerykańskiej rozrywki.

Konkurencja się zbroi

Ale dziś największą i bezpośrednią konkurencją dla Netfliksa w Polsce są raczej serwisy VoD spoza wymienionej listy top 5: HBO Go i NC+ Go. Są to projekty, które oferują wysokiej jakości treści wideo (najnowsze seriale i filmy) czy transmisje sportowe. Trudno jednak coś konkretnego powiedzieć o ich kondycji – o liczbie użytkowników operatorzy mówią niechętnie lub wcale, a i samą działalność trudno jeszcze ocenić, bo np. historia NC+ Go to dopiero kilka tygodni. Oba serwisy są płatne, ale ich model biznesowy jest bardziej zamknięty niż Netfliksa.

Jest oczywiście jeszcze cała gama serwisów i wypożyczalni powiązanych z ofertą kablowo-satelitarną. Nie są one jednak jeszcze na tyle mocne, by można mówić o realnym zagrożeniu dla debiutującego Netfliksa.

Kto "wykroi" sobie u nas największy kawałek tortu VoD, trudno dziś przewidywać. Do rozgrywki chcą się włączać kolejne podmioty. Warto pamiętać o nowych pomysłach YouTube, który chce rozwijać usługę YouTube Red. Docelowo ma to być usługa podobna przecież do tego, co oferuje Netflix.

Przede wszystkim jednak wyzwaniem dla Amerykanów – i to prawdopodobnie nie tylko na rok 2016 – będzie "ogranie" platform pirackich, które wciąż mają duży udział w polskim rynku. Największym konkurentem Netfliksa nie są więc dziś główni gracze z rynku VoD, ale torrenty i serwisy z nielegalną treścią. Jeśli Amerykanie znajdą na nich sposób – wygrają.

Piotr Machul 387 Artykuły

Zajmuje się tematyką mediową, głównie telewizyjną i radiową. Przeżył kilkuletni romans z copywritingiem. Zdecydowanie woli dziennikarstwo. Dziwne, że nie mieszka w czeskiej Pradze, bo uwielbia to miasto.

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.