Gamerzy w natarciu

Jeszcze kilkanaście lat temu wielu z moich znajomych musiało nieźle się nagimnastykować, aby móc spędzić ponad dwie-trzy godziny przy komputerze. Dziś zarabianie podczas grania nie jest jedynie marzeniem 14-latków, ale rzeczywistością sporego grona osób, zarówno w Polsce, jak i na świecie.

YouTube kompletnie zmienił świat graczy, dzięki czemu czas spędzony przed komputerem nie ogranicza się już jedynie do własnej sypialni. Coraz więcej osób dołącza do globalnego trendu - obserwowania innych graczy podczas rozgrywki. To już nie jest margines, ale największa część YouTube. Każdego dnia setki graczy dzielą się treściami z milionami subskrybentów, generując miliardy wyświetleń.

Pomimo problemów natury prawnej (ograniczenia w dzieleniu się kontentem z gier - zwłaszcza w przypadku Nintendo) graczom udało się stworzyć na tyle silny trend, że dziś większość z wydawców postrzega udostępnianie ich produkcji jako darmową reklamę o bardzo znaczącym zasięgu.  

Przez ostatnie lata najpopularniejszym twórcą na YouTube nie jest Justin Bieber ani nawet znana ze zdobywania social mediów („Break the Internet") Kim Kardashian. 26-latek o imieniu Felix Arvid Ulf Kjellberg, znany lepiej jako PewDiePie, podbił serca milionów graczy (i nie tylko). Jego książka dotarła do większości księgarni w Polsce, nawet mignęła mi w Żabce - to całkiem daleko jak na gościa, który „marnuje czas na gry wideo”. Jednak to nie jego popularność weźmiemy dziś na tapetę, a sytuację po polskiej części YouTube. 

Na naszym podwórku top 10 twórców YouTube jest w znacznej części zdominowane przez gamerów, co więcej - nowych twórców przybywa jak grzybów po deszczu. Skąd się to bierze? Jako osoba, która też spędziła kiedyś sylwestra, „grając w grę” - mam kilka typów:

Duża łatwość w generowaniu kontentu

Wyobraźcie sobie popularnych youtuberów z sektora rozrywkowego, np. dobrze wszystkim znani Abstrachuje, którzy do stworzenia odcinka potrzebują sprzętu, cały ich kontent wymaga reżyserii, wielu powtórek, dodatkowych osób i licznych gadżetów. Co więcej, często trzeba zmieniać otoczenie, żeby wciągnąć ludzi w bardziej rozbudowane historie. Mnóstwo roboty, efekt bardzo dobry - miliony zaangażowanych. 

A teraz wyobraźcie sobie, że większość roboty wykonuje za Was gra wideo, którą streamujecie/pokazujecie jako rozgrywkę ze swoim komentarzem. Odpada zmiana lokalizacji, kamera w większości czasu skierowana jest na twarz twórcy, który wcale nie musi się gimnastykować, aby stworzyć angażującą historię. Automatyzacja. Przy tym samym wkładzie energetycznym - gracze są w stanie wygenerować więcej kontentu, publikować go częściej i płynnie wplatać komunikaty reklamowe (bez hejtu, że ktoś się sprzedał). Czemu jednak tak bardzo ciągnie nas do oglądania, jak ktoś inny gra na komputerze (zamiast nas)?

Reakcje 

Jeśli przegrzebaliście gigabajty internetu, to pewnie niejednokrotnie natknęliście się na filmy, w których ludzie prankują się (żartują) wzajemnie, oglądają w czasie rzeczywistym popularne produkcje (np. ludzie oglądający kontrowersyjne sceny z "Gry o tron") lub oświadczają się sobie, wrzucając to do internetu. Wystarczy spojrzeć na popularność filmów Wardęgi, którego w pierwszym filmie o „Pso-pająku” (który rozszedł się po całym świecie) było widać jedynie przez kilka sekund. To nie dla niego oglądaliśmy ten film, ale dla reakcji ludzi w nim występujących. Chcemy widzieć, jak ktoś się przestraszy, rozbawi, wzruszy lub ucieszy. Lubimy oglądać reakcje dzieci na powracających z wojska rodziców, reakcje babć, które robią coś nowoczesnego po raz pierwszy (np. selfie), reakcje facetów, gdy pierwszy raz w życiu nakładają sobie make-up (trend „First time” jest na tyle szeroki, że stał się formatem komunikacji) lub nawet kotów, które śmiesznie reagują na podłożenie koło nich ogórka (sprawdźcie „Cats and Cucumbers). W grach komputerowych - to właśnie reakcje są na pierwszym planie. Twórca razem z widzem przeżywa w czasie rzeczywistym sytuacje z gry, która robi za niego większość roboty (nie mówię tu o PRO gamerach, których oglądamy dla nauki/poprawy technik gry).

Real time marketing

Jak wiadomo, YouTube to Google, czyli będzie starał się podać nam możliwie najtrafniejsze treści. W momencie, gdy wyjdzie nowa gra - zaczyna się na nią duży buzz. Wszyscy, którzy jako pierwsi (lub jako najwięksi) opublikują rozgrywkę z najnowszej produkcji - mogą liczyć na duże zainteresowanie. Tu też pojawia się jeden z problemów, przez które mniejsi gracze będą mieli coraz trudniej w docieraniu do szerszej publiczności. Skoro YouTube promuje duże kanały, które mają mnóstwo pozytywnego feedbacku (i jest ich coraz więcej), to jak taki nowy gracz będzie mógł się przebić przez pierwsze strony? Czy ktoś w ogóle będzie się przeklikiwał przez dalsze wyniki? W Polsce nowi gracze przebijają się przez bagna niepopularności za pomocą „Crossów”.

Cross

Technika znana ze świata produkcji muzycznych, rzadziej niż w gamingu (ale jednak) wykorzystywana przy rozrywkowych kanałach w YouTube. Polega na wymianie zasięgów poprzez youtuberów. Większy zagra z mniejszym albo z paroma naraz, dzięki czemu „skapnie” im trochę zasięgu. Czy to efektywne? Bardzo, zwłaszcza w sektorze gamingowym, gdzie wychodzi to naturalnie - przecież gry są po to, żeby grać z innymi. Widzimy tego typu crossowanie w przypadku innych youtuberów, ale tu nie można przegiąć z częstotliwością. Maćka „Z Dupy” widzieliśmy chyba już na wszystkich możliwych kanałach, jednak zawsze będzie to mniej naturalne niż np. zebranie drużyny do gry. 

O gamingu można jeszcze pisać wiele. O tym, dlaczego w Katowicach na IEM było ponad 100 tys. graczy, nie mówiąc o milionach oglądających online. O tym, dlaczego w Korei Południowej dalej organizują mistrzostwa w StarCrafta (od 1998 r.) zbierające setki tysięcy osób z całego świata. Jak zarabiają darmowe gry online, dokąd zmierza gaming na urządzeniach przenośnych i dlaczego gry komputerowe mogą naprawić świat (TED 2010, Jane McGonigal). Tematu nie wyczerpie jedna, dziesięć ani nawet sto książek. 

Gaming należy obserwować, bo jeszcze sporo namiesza w reklamie.

tekst: Tomasz Matuszewski

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.