Super-Pharm: prawo nas nie zatrzyma
Obecnie w fazie testów jest apteka internetowa, którą firma zamierza niebawem uruchomić.
Marka Super-Pharm oparta jest na unikalnym koncepcie, czyli połączeniu apteki, drogerii i perfumerii w jednym miejscu. Obecnie ekspansja marki w niezmienionej formie jest utrudniona przez obowiązującą od ubiegłego roku ustawę potocznie zwaną „apteka dla aptekarza” na mocy której właścicielem każdej nowo powstającej apteki może być wyłącznie farmaceuta. Ustawa wprowadza też wiele ograniczeń przestrzennych, jeśli chodzi o nowe otwarcia.
Przedstawiciele Super-Pharm nie chcą komentować wprost, co to dla nich oznacza, ale zapewniają, że nowe prawo nie zatrzyma ich ekspansji. - Nasza strategia zawsze opierała się na jakości nowych otwarć. Placówki powstawały więc w miejscach, gdzie zapewniony jest wysoki traffic. W 2017 r. otworzyliśmy 7 nowych sklepów. Mamy silną sieć, rozpoznawalną i atrakcyjną dla klienta i mocno wierzymy, że będzie się ona stale rozwijać. Naszym oknem na świat jest oczywiście e-commerce – zdradza Dorota Wiaderek, dyrektor ds. handlowych i marketingu w Super-Pharm. - Sieć Super-Pharm w sektorze e-commerce jest bardzo aktywna. W sklepie systematycznie dodajemy nowe kategorie i nowe marki. Obecnie w fazie testów jest apteka internetowa, którą niebawem uruchomimy – zapowiada Dorota Wiaderek.
W Polsce marka SuperPharm pojawiła się w 2001 r. i obecnie liczy 75 salonów w całym kraju, ulokowanych głównie w największych centrach handlowych w miastach powyżej 100 tysięcy mieszkańców. - Staramy się nie zaniedbywać również mniejszych miejscowości, takich jak Zakopane czy Jelenia Góra. Oczywiście oprócz galerii mamy też lokalizacje przy ulicach, głównie tych o dużym natężeniu ruchu – tłumaczy Dorota Wiaderek.
Tymczasem jak ocenia Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNET, po 11 miesiącach funkcjonowania regulacja „apteka dla aptekarza” nie zrealizowała żadnego z celów prezentowanych w uzasadnieniu ustawy.
Zwolennicy wprowadzenia „apteki dla aptekarza” od początku powoływali się m.in. na zagrożenie całkowitą monopolizacją rynku usług farmaceutycznych i przejęcia go przez duże, międzynarodowe podmioty. Tymczasem jak wskazano w raporcie Fundacji Republikańskiej z września 2016 r., takie zagrożenie nie istniało, ponieważ apteki sieciowe (ok. 390 konkurujących ze sobą i działających niezależnie od siebie sieci posiadających pięć i więcej aptek) stanowiły i stanowią około 1/3 rynku aptek. Przy czym własnością firm z udziałem kapitału zagranicznego było i jest zaledwie pięć podmiotów (w raporcie wskazano, że łącznie do sieci z udziałem kapitału zagranicznego należało 594 spośród 14 780 aptek, czyli 4 proc. polskiego rynku).
- Niestety zgodnie z przewidywaniami ekspertów i przedstawicieli organizacji pracodawców, wprowadzenie regulacji rozpoczęło dwa trendy: spadku liczby aptek i systematycznego wzrostu cen leków nierefundowanych - uważają przedstawiciele PharmaNET.
I jak czytamy dalej: spadek liczby aptek chwilowo amortyzowany jest faktem złożenia około 1 tys. wniosków o otwarcie nowej apteki do czerwca 2017 r., a więc jeszcze przed zamknięciem rynku. - Wnioski te są sukcesywnie realizowane, powodując, że wciąż otwiera się w Polsce około 30 aptek miesięcznie (wobec ponad 100 przed zmianą zasad). Natomiast wniosków o otwarcie apteki na nowych zasadach złożono w okresie lipiec 2017 – styczeń 2018 zaledwie 22 na terenie całego kraju. Jeśli dodamy do tego równania utrzymującą się na zwykłym poziomie liczbę zamknięć aptek – około 80 miesięcznie na terenie całego kraju - to okażę się, że po wyczerpaniu rezerwuaru starszych wniosków złożonych przed zabetonowaniem rynku, czeka nas tąpnięcie liczby aptek w Polsce - zakłada PharmaNET.
Koncepcję drogerii razem z apteką lub jeden sklep tuż obok drugiego łącząc ofertę dla dbających o urodę, ale także o zdrowie rozwija nie tylko izraelska sieć Super-Pharm, ale i należące do Jeronimo Martins Polska (Biedronka) drogerie i apteki pod szyldem Hebe. - Do tej pory staraliśmy się otwierać apteki w lokalizacjach, gdzie istniały ku temu dogodne możliwości. Hebe to jednak przede wszystkim drogerie i oferta produktów kosmetycznych, dlatego pod szyldem Hebe jest ponad dwa razy więcej drogerii niż aptek – podkreślali w rozmowie z nami przedstawiciele biura prasowego Jeronimo Martins w Polsce na początku tego roku. - Oczywiście zależy nam na otwieraniu aptek, jednak w obliczu nowej ustawy możliwości te są ograniczone. Dlatego jeszcze więcej uwagi poświęcamy głównemu i pierwotnemu kierunkowi rozwoju, jakim są drogerie Hebe - przyznali.
(Handelextra.pl)