Tak blisko, a tak daleko
Bardziej Vkontakte niż Facebook. Yandex równie często jak Google, Alisa zamiast Aleksy. Rosyjski internet jest światem osobnym i dość nam obcym - ze względu na barierę językową, słabe relacje między państwami ich obywatelami oraz historyczne resentymenty.
W pokoleniach Polaków urodzonych jakieś pół wieku temu i wcześniej powszechna była znajomość rosyjskiego, obowiązkowego w szkołach podstawowych i średnich. Obecnie rosyjski jest dla młodych ludzi językiem praktycznie równie egzotycznym jak chiński. Mówi się czasem o znakomitych rosyjskich programistach (i hakerach), ale na zasadzie anegdot. O ile prawdą jest, że barier nie brakuje, to nie do końca usprawiedliwiają one naszą nieznajomość Rosji. Internet w tym przypadku nie zbliża i nie łączy.
Rosyjskiemu rynkowi wyszukiwarek internetowych i mediów społecznościowych warto się przyjrzeć, gdyż jest wyjątkowy pod wieloma względami. Obok Chin Rosja była do niedawna jednym z nielicznych dużych rynków, gdzie Google nie zdobył pozycji monopolistycznej. Platformy stworzone i rozwijane lokalnie albo wciąż zachowują pozycję dominującą (Vkontakte) albo dominowały jeszcze kilka miesięcy temu i stanowią wciąż bardzo silną konkurencję dla graczy globalnych (Yandex).
Pod koniec lat 90. tamtejszy rynek wyszukiwarek był zdominowany przez lokalne serwisy Aport i Rambler (żaden z nich dziś już nie funkcjonuje). Później na scenę wkroczył stworzony w Rosji Yandex. W pierwszej dekadzie wieku miał wyraźną przewagę nad Googlem pod względem ilości wyszukiwań. Zaczął gwałtownie tracić udziały w rynku dopiero wraz z eksplozją popularności urządzeń mobilnych, która w Rosji nastąpiła w podobnym czasie co na całym świecie. Gdy wyszukiwanie błyskawicznie przenosiło się na smartfony, Google wywalczył sobie na tych urządzeniach pozycję domyślnej wyszukiwarki, podczas gdy Yandex pozostał przy swym dotychczasowym rynku web’owym. Według firmy analitycznej SEO-Auditor, udziały Yandeksu i Google’a w rynku wyszukiwarek wyrównały się w 2017 roku i od tego czasu pozycja Yandexu stale słabnie. Z kolei według Statcountera Yandex pozostawał liderem na rosyjskim rynku aż do lipca br. Najnowsze dane tej firmy z września br. dają Google’owi ponad połowę udziałów (53,46%), a Yandeksowi – 43%. Warto jednak pamiętać, że w skali globalnej Google jest absolutnym hegemeonem – ma prawie 93% rynku wyszukiwarek.
Starając się przeciwdziałać stałemu wzrostowi popularności amerykańskiego rywala, Yandex podpisał umowy z kilkoma producentami smartfonów o preinstalowaniu tej wyszukiwarki obok produktów Google`a. W ostatnich latach władze rosyjskie podjęły również działania zmierzające do zapewnienia lokalnym firmom ochrony przed konkurencją. Jednym z obecnie rozważanych projektów ustaw, zainicjowanych przez rosyjskie Ministerstwo Rozwoju Cyfrowego i Federalny Urząd Antymonopolowy, jest wprowadzenie obowiązku preinstalowania rosyjskich aplikacji na wszystkich urządzeniach mobilnych sprzedawanych w Rosji. Gdyby takie prawo weszło w życie, Yandex mógłby znacząco umocnić pozycję w rywalizacji z Googlem.
Warto też pamiętać, że Yandex to już od dawna nie tylko wyszukiwarka, ale mocno zdywersyfikowany koncern technologiczny. Obok własnego systemu emailowego (równie popularnego w Rosji jak Gmail na innych rynkach), serwisów ogłoszeniowych, usług streamingu wideo i muzyki, rozwiązań hardware’owych takich jak «Яндекс.Станция» (centrum obsługi inteligentnego domu z wbudowaną asystentką głosową Alisa także stworzoną przez Yandex), firma oferuje między innymi usługi przewozowe i dostawy jedzenia do domu czy biura w ramach MLU B.V. - joint venture z Uberem. Wspólne przedsięwzięcie, w którym Yandex ma większościowe udziały, wyceniane było w 2018 roku na 3,8 miliarda dolarów. Usługi oferowane są pod markami Yandex.Taxi, Yandex.Eats i Yandex.Chef oraz Uber i UberEats w stu kilkudziesięciu miastach w Rosji, a także Armenii, Gruzji, Azerbejdżanie, Gruzji, Kazachstanie i Białorusi. W Moskwie Yandex kontroluje już ponad połowę rynku taksówkowego. Firma testuje też usługi w wielu innych obszarach, w tym chmury obliczeniowej i geolokalizacji. Segment sieci społecznościowych jest w Rosji również silnie “znacjonalizowany”. Według wszystkich najnowszych badań wiodącą platformą w obszarze social mediów nie jest Facebook, ale lokalny serwis Vkontakte, założony w 2006 r. Na drugim miejscu plasuje się rosyjski serwis, działający również od 2006 roku – Odnoklassniki (ok.ru). To odpowiednik Naszej klasy, która w Polsce straciła znaczenie, a w Rosji ma się nadal dobrze. Wkrótce po równoczesnym starcie obu serwisów Vkontakte zyskało jednak wyraźną przewagę nad lokalnym rywalem, oferując bardziej różnorodne treści. Badanie przeprowadzone w 2018 r. przez państwowy instytut badania opinii publicznej VCIOM pokazało, że wiodących sieci Vkontakte i Odnoklassniki używa codziennie odpowiednio 28 proc. i 19 proc. rosyjskich internautów, podczas gdy zasięg światowego lidera Facebooka wynosi zaledwie 4 proc.Trochę inaczej ma się sprawa z komunikatorami: należący do Facebooka WhatsApp góruje – według tegoż badania VCIOM – nad konkurencyjnym produktem Vkontakte; używanie pierwszego zadeklarowało 44 proc. badanych, drugiego – 32 proc. Na trzecim miejscu z niewielką stratą do wicelidera (30 proc.) uplasował się Viber – dzieło białoruskich i izraelskich programistów przejęte pięć lat temu przez japońską firmę Rakuten. W zestawieniu brakuje popularnego w Rosji (jeszcze bardziej poza jej granicami, między innymi w Iranie) Telegramu, gdyż komunikator ten jest oficjalnie zakazany przez władze, choć podobno niektórzy wysoko postawieni kremlowscy urzędnicy chętnie z niego korzystają. Tu dochodzimy do kwestii politycznych, a putinowska Rosja jest krajem, w którym sfery wielkiego biznesu i polityki są nierozłącznie związane.
Twórcą wspomnianego Telegramu, a także współzałożycielem i byłym CEO Vkontakte jest Paweł Durow (na zdjęciu powyżej). Kreml i służby specjalne wywierały na niego naciski, by ujawnił dane dotyczące osób znajdujących się w opozycji wobec władz i wykorzystujących społecznościową platformę do skrzykiwania się na antyrządowe manifestacje. Durow zdecydowanie przeciwstawiał się tej presji, na co władze odpowiedziały kampanią zniesławiającą i wytoczeniem mu w 2013 r. procesu pod kuriozalnymi zarzutami (najechanie na nogę policjantowi). Wiaczesław Mirilaszwili i Lew Lewiew, dwaj inwestorzy mający wspólnie 48 proc. udziałów w firmie, wycenianych wówczas na około 2 miliardy dolarów, sprzedali je United Capital Partners (UCP), moskiewskiej firmie blisko powiązanej z Kremlem. Durow, który o transakcji dowiedział się po czasie, choć zgodnie ze statutem Vkontakte powinien mieć pierwszeństwo do odkupienia udziałów, utracił kontrolę nad firmą i wyjechał z Rosji. Zarówno Vkontakte, jak i Odnoklassniki mają obecnie wspólnego właściciela - grupę Mail.ru. Jednym z jej głównych udziałowców jest bliski Kremlowi miliarder Aliszer Usmanow, który w 2018 r. (wraz z żoną) otrzymał medal od Putina.Wolność słowa to jeden z obszarów, w których bezprawne lub quasi-prawne działania organów państwowych są tak częste, że spychają Rosję – nominalnie kraj demokratyczny – w stronę modelu autorytarnego. Świetnie widać to nie tylko na ulicach Moskwy czy Petersburga, gdzie siły porządkowe okazują brutalną przemoc wobec manifestantów, ale także w internecie. Nie ma wprawdzie cenzury w stylu chińskim, ale w ostatnich latach w Rosji weszło w życie szereg regulacji ułatwiających władzom karanie użytkowników mediów społecznościowych za poglądy w nich prezentowane. Można łatwo narazić się na zarzut “ekstremizmu”, obrażania uczuć religijnych lub “krytykowania władz w nieodpowiedniej formie” i dostać za to wyrok więzienia. Vkontakte jest jak na razie liderem pod względem liczby spraw kryminalnych wytoczonych rosyjskim internautom za posty opublikowane w serwisie. Zarowno Vkontakte, jak i Yandex oskarżane są o udostępnianie danych użytkowników policji i FSB.
Zamachy na wolność słowa i prawo do prywatności są relacjonowane i ostro krytykowane w zachodnich mediach, ale władze rosyjskie niezbyt się tym przejmują. Niepokojem napawa wprowadzona w maju br. „ustawa o rosyjskim internecie”, która przewiduje wprowadzenie alternatywnego systemu nazw domen (DNS) na wypadek, gdyby kraj został odłączony od światowej sieci albo - czytając między wierszami – gdyby politycy uznali takie odłączenie za pożądane. Według „Financial Times” ustawa wchodząca w życie 1 listopada nakłada na dostawców internetu obowiązek filtrowania całego ruchu w sieci poprzez węzły kontrolowane przez Kreml za pośrednictwem Roskomnadzoru. Testy systemu zapowiedziano jeszcze przed końcem roku.
Andriej Zakonow, dyrektor ds. rozwoju I badań, VKontakte:
Produkt skrojony pod kątem określonego kraju czy regionu, języka i modeli zachowań użytkowników jest zawsze nieco poręczniejszy niż taki, który ma być uniwersalny i miedzynarodowy. W Rosji niezbędne jest zarówno dobre zrozumienie lokalnych potrzeb, jak i zdolność do nawiązywania współpracy z lokalnymi podmiotami (m.in. w zakresie projektów dla małych i średnich biznesów, usług płatniczych itp.).
Myślę jednak, że takim produktom pomaga nie tylko zrozumienie specyfiki rynku czy kultury. Wiele rozwiązań technologicznych zaprojektowanych i wdrożonych w Rosji jest popularnych na całym świecie.
Jednym z kluczowych czynników jest moim zdaniem edukacja. Zwłaszcza edukacja techniczna stała w Rosji zawsze na wysokim poziomie dzięki wielu znakomitym szkołom matematycznym i politechnikom. Dynamicznie rozwinął się sektor IT, co zaowocowało zwycięstwami w międzynarodowych konkursach informatycznych i powstaniem szeregu lokalnych firm technologicznych i technologii. Mamy obecnie wiele znakomitych uczelni kładących nacisk na kształcenie w obszarze programowania i rozwoju produktu. Wokół tych uniwersytetów tworzą się społeczności sprzyjające powstawaniu silnych zespołów i odnoszących sukcesy startupów.
Rozwój branży IT wpływa nie nie tylko wysoką jakość wykształcenia technicznego, ale łatwość znalezienia ciekawej pracy. Absolwenci uniwersytetów zwyciężający w międzynarodowych turniejach mogą bez opuszczania Rosji podjąć pracę w firmach zmieniających świat i tworzących produkty dla setek milionów użytkowników. Dzięki temu w Petersburgu i Moskwie można znaleźć projekty i zespoły na równie wybitnym poziomie jak w Londynie czy Dolinie Krzemowej.
Natalia Ławrientiewa, zastępca redaktora naczelnego portalu Tadviser.ru:
Myślę, że sukces lokalnych graczy w Rosji w takich obszarach jak wyszukiwarki internetowe i media społecznościowe wiąże się przede wszystkim z większym poziomem lokalizacji w porównaniu z globalnymi konkurentami. Najpopularniejsze w Rosji platformy społecznościowe – Vkontakte i Odnoklassniki – stworzono z myślą o odbiorcach rosyjskojęzycznych i ich specyficznych potrzebach.
Interfejs Vkontakte, lidera rynku social mediów w Rosji, wygląda na znacznie bardziej przejrzysty w porównaniu z Facebookiem. Także algorytmy na stronie głównej zdają się działać w sposób jaśniejszy i bardziej przewidywalny. Ponadto Facebook oferuje pełną funkcjonalność komunikatora Messenger w osobnej aplikacji mobilnej, zaś użytkownicy Vkontakte mają nadal wszystko na jednej platformie i w jednej aplikacji.
Jednym z głównych atutów Vkontakte, przynajmniej w początkowym okresie, były treści oferowane w serwisie: użytkownicy mogli bez problemów słuchać ulubionych utworów muzycznych i oglądać filmy za darmo. Wiele kont Vkontakte otwierano tylko z tego powodu. W ostatnich latach ten aspekt zaczyna tracić na znaczeniu w związku z większym poziomem egzekwowania praw autorskich.
Warto też wspomnieć o tym, że Vkontakte i Odnoklassniki, dwie najpopularniejsze platformy społecznościowe w Rosji, wykorzystały przewagę wynikająca z pierwszeństwa. Wystartowały dwa lata wcześniej niż Facebook i gdy w 2008 roku globalny gigant ruszył na podbój rosyjskiego rynku, miały już ugruntowaną pozycję.
Artykuł ukazał się w listopadowym numerze drukowanego wydania "Media Marketing Polska".
Specjalizuje się w e-commerce i nowych technologiach. Pracował m.in jako tłumacz i redaktor, przez ponad 5 lat przygotowywał codzienny serwis prasowy dla przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce. Miłośnik muzyki klasycznej i jazzu.