Kryzys wspólnoty jest faktem - rozmowa z Wiesławem Godzicem

Owszem, cieszmy się, że mamy nawet milion. Ale nie można bazować na przekonaniu, że w Polsce ludzie będą dawali na taką inicjatywę regularnie pieniądze. Społecznie nie mamy wypracowanego takiego modelu - profesor Wiesław Godzic z Uniwersytetu SWPS sceptycznie ocenia szanse Radia Nowy Świat.

MMP: Radio Nowy Świat zapowiadają znakomite nazwiska i wielkie osobowości. Czy model radia internetowego bez reklam ma szansę w Polsce się przyjąć i utrzymać ze składek obywatelskich?

Prof. Wiesław Godzic: Z oporami. Rzeczywiście nazwiska są wspaniałe, ale wątpliwości budzi chełpienie się pieniędzmi. Owszem, odzew cieszy, ale to dopiero pierwszy impuls. Nie sądzę, żeby był tak silny, jak w Stanach Zjednoczonych w przypadku telewizji publicznej: tam każdy obywatel płaci z własnej woli co miesiąc kilkadziesiąt  dolarów, bo wie, że media mają mu służyć i wyrażać jego punkt widzenia. Dlatego chce się z nimi związać. Trójka nadal działa, oczywiście z gorszymi nazwiskami i zatraciła swój charakter, ale natura nie lubi próżni. Z anteny zniknęły nazwiska, które były symbolem jakiegoś świata. Wiadomo, że decyzji o takim odejściu z anteny, po tylu latach pracy nie podejmuje się na dwa, trzy miesiące. Podobnie sprawa się ma z przedsięwzięciem, jakim jest nowa stacja radiowa. To inicjatywa na lata. Zabrakło mi w tym przypadku bardziej strategicznego myślenia. Owszem, cieszmy się, że mamy nawet milion. Ale nie można bazować na przekonaniu, że w Polsce ludzie będą dawali na taką inicjatywę regularnie pieniądze. Społecznie nie mamy wypracowanego takiego modelu.

MMP: A wielkie akcje charytatywne?

W.G.: To co innego. Gubimy się w inicjatywach, nie rozróżniamy, które są krótkotrwałe, a które mają być regularną działalnością. To się zaczęło od internetu. Powinien być monetaryzowany od samego początku, a nie był. W rezultacie odbiorcy mediów internetowych są przekonani, że internet dostaje się za friko. Przecież to tak nie działa. Ktoś kontent musi przygotować, poświęcić swój czas. Czyli świadczyć pracę. Planujemy radio, które będzie miało podobny profil, jak kiedyś Trójka. Ale taki koncept oznacza inwestycję obliczoną i rozłożoną na lata. Myślę, że takiego myślenia brakowało.

MMP: Szybkość uzyskanych ze zbiórek pieniędzy świadczy jednak o jakiejś potrzebie.

W.G.: Na pewno jest miejsce na nową stację radiową. Millenialsi wciąż szukają swojego medium. Dla mojego pokolenia rolę radia-spoiwa pełniła Trójka, potem Tok FM. Nie wiem, czy chciałbym zobaczyć Trójkę w innej odsłonie - i nie mam tu na myśli znakomitych nazwisk, ale model finansowania. Czy jest plan: skąd mają być pieniądze, skąd mamy je mieć na dłuższą metę? Radio jest dużo tańszym przedsięwzięciem niż telewizja. Niemniej po pierwszej fali zachwytu faktem, że mamy milion, trzeba pomyśleć, że na początek zainwestować trzeba milion sto. Każde medium to żywy rachunek. Wszędzie w mediach dziś mamy do czynienia z efemerydami.

MMP: Dariusz Bugalski i Paweł Drozd założyli autorskie podcasty. Anna Gacek odmówiła udziału w inicjatywie Radia Nowy Świat, tłumacząc, że zaangażowała się w coś innego. Żeby słyszeć regularnie ukochane głosy musimy się percepcyjnie rozrywać. Co oznacza to rozdrobnienie?  

W.G.: Kryzys wspólnoty jest faktem. Spodobało mi się określenie Polaków jako "gromadnych narcyzów". Zaledwie kilku narcyzów w grupie jest w stanie rozłożyć cały zespół. Spostrzeżenie o podcastach jest niezmiernie ważną oceną. Bo kto dziś przyjmie do pracy w mediach 10 osób? Nikt. Ale ktoś może przyjąć jedną osobę. Trzeba zapomnieć zatem, że się wychodziło ze wspólnego pnia, natomiast trzeba szukać pracy. To oznacza koniec inicjatywy, jaką była Trójka. Nie robimy Trójki bis, bo musimy zarabiać na czynsz i chleb. Czasy są trudne. Podcasty teoretycznie miałyby szansę naszą potrzebę słuchania ważnych dla nas ludzi zaspokoić, ale pojawia się problem. Bo chcę kogoś, kto będzie emitował muzykę taką, jaka mi odpowiada, trochę będzie mnie uczył, trochę prowadził, a trochę pomagał wypełniać moje luki. Dzisiaj jednak czas jest monetą. Skoro mam kombinować, układać podcasty, zastanawiać się, co ma być po czym - to w istocie sam sobie robię radio. A nie mam na to czasu. Potrzebuję radia, które w 80 procentach będzie odpowiadało mojemu profilowi, a trochę go dla mnie stworzy.

Jeszcze jedna kwestia jest niezmiernie ważna: przekaz musi nieść ze sobą spójne wartości. Mówimy o radiu, ale przecież dziś każde medium jest wielotworzywowe, hybrydowe. Wokół tego radia muszą być osnute również pewne inicjatywy obywatelskie, coś się musi wobec tego dziać. Nie chodzi o to, żeby była dobra muzyka i dwa programy autorskie. Radio musi mieć stempel. Wizję. Rys. Kiedyś czymś takim były RMF, Trójka.

MMP: Radio Zet z postacią Woyciechowskiego, który był spoiwem.

W.G.: Potrzeba nam chwytliwych pomysłów, które przyciągną słuchaczy, a nie tylko pozwolą im odpowiedzieć na wezwanie do zbiórki pieniędzy. Celem ma nie być zdobycie funduszy, tylko funduszy jako środka do celu, jakim jest stworzenie wspólnoty. Nie tak dawno Fakty podały informację o tym, jak zaczynamy ogrywać wirusa w sensie kulturowym. To powinno zdarzyć się miesiąc wcześniej. Jeśli zaistnieje zjawisko: wszystko jedno, czy dobre, czy złe, należy je kulturowo obłaskawić. Pokazać jego granice, cechy charakterystyczne.

MMP: Nie uważa Pan, że inicjatywa pod hasłem Radio Nowy Świat paradoksalnie ma szansę się udać, skoro sama Trójka wyrosła z czasów absurdu i siermięgi?

W.G.: Jesteśmy w szczególnej sytuacji, bo zabrania się nam komunikowania ze sobą twarzą w twarz w większych grupach. Wyobrażam sobie, że jak takie radio powstaje, to 30 osób idzie w marszu, zagaduje przechodniów, informuje, że taka inicjatywa ma powstać. Dzisiaj, żeby coś osiągnąć w mediach, trzeba je wszystkie naraz używać. Jedno medium domaga się drugiego.

MMP: Ale mamy pandemię.

W.G.: Póki co taka działalność jest zabroniona. Ale wierzę, że istnieją znakomite pomysły, żeby dwie osoby zareklamowały powstające radio. W tej chwili pomysłem nie jest sprzedanie radia, czyli produktu. Produktem jest zareklamowanie go, ale nie w sposób klasyczny. Mamy poinformować o tym, ze jesteśmy i czego dotyczy nasza inicjatywa. To w zasadzie jedyny sposób, który by przybliżył ideę, otworzył oczy. W Polsce mówi się już otwarcie o śmierci mediów lokalnych. Są w większości zależne od biznesu albo władz lokalnych – cięcia przede wszystkim tych mediów dotyczą. Jak nam zabraknie mediów lokalnych, to okaże się, że tylko media opłacane przez państwo mogą istnieć. I tu mamy problem, bo pomiędzy supersuperradiofonią typu komercyjnego a super-superrządowego właściwie nie ma miejsca. Na to, co najważniejsze: media obywatelskie: nasze, swoje, lokalne.

MMP: Mówi się o potrzebie ponownej pracy u podstaw.

W.G.: Myśmy tylko pisali dużo o pracy u podstaw, natomiast jej nie wykonywaliśmy. Cieszymy się  międzynarodowymi sukcesami naszych naukowców, matematyków i programistów: proszę jednak zauważyć, że to wciąż głośne prace niewielkiego zespołu albo pojedynczych ludzi. Nie umiemy razem pracować, w Polsce nie mamy takich wzorców. Nie ufamy, że kolega dobrze opracuje jakieś zagadnienie, że nie da się w coś wciągnąć albo przekupić. Nieufność jest czymś, co kładzie wszystkie media. Do tego większość spraw załatwia się na gębę. Nie umiemy współpracować i w gruncie rzeczy nie chcemy. Niestety, określenie "gromadni narcyzi” jest boleśnie trafione.

Prof. dr hab. Wiesław Godzic - medioznawca, profesor w Instytucie Kulturoznawstwa, Wydział Nauk Humanistycznych i Społecznych, Uniwersytet SWPS.

Katarzyna Woźniak 590 Artykuły

Absolwentka polonistyki na toruńskim UMK ze specjalnością filmoznawczą. Na co dzień zdaje relacje z przesunięć na półkach rynku FMCG. Po godzinach - czytelniczka. Najbardziej lubi pisać o filmach i książkach, choć właśnie o nich pisze najrzadziej.

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.