Naród w matni - "Collectiv", HBO GO
To wyśmienity dokument o znaczeniu i potrzebie dziennikarstwa śledczego, przejmujący głos o społeczeństwie spętanym siecią układów i biznesowych zależności.
W 2015 r. w Bukareszcie podczas koncertu w klubie „Colectiv” wybucha pożar. Ginie w nim 27 młodych ludzi, a 180 zostaje rannych. Część ofiar zaczyna umierać po kilku tygodniach pobytu w szpitalu albo po jego opuszczeniu – mimo że odniesione poparzenia nie zagrażały ich życiu. Sprawę trudnych do wytłumaczenia z medycznego punktu widzenia zgonów zaczynają badać rumuńscy dziennikarze z redakcji sportowej. Największe redakcje w kraju pozostają bowiem pod silnym wpływem władzy rządzącej, więc w przekazach publicznych nie ma miejsca na cień krytyki instytucji państwowych. Media publiczne używane są bowiem przez polityków tylko jako propagandowa tuba i kanał autopromocji.
Kolejne tropy doprowadzają troje śledczych do pierwszego faktu: stosowane w szpitalach środki do dezynfekcji są dziesięciokrotnie rozcieńczone, więc ich stosowanie nie daje oczekiwanych rezultatów – a w zasadzie odwrotne. Pałeczki ropy błękitnej, które mrożą się ochoczo w porażającym tempie w szpitalach, zasiedlają więc gromadnie sterylizatory, skalpele, powierzchnie igieł i blaty mebli. Dziennikarze docierają do producenta środków bakteriobójczych, który okazuje się być biegłym w międzynarodowych szwindlach: począwszy od rejestracji spółki na Cyprze, przez proces rozcieńczania płynów aż po rozpięcie w szpitalach korupcyjnej siatki, która obejmuje głównie dyrektorów szpitali, którzy w Rumunii masowo produkty do dezynfekcji kupują. W Rumunii trudno o szpital, który z tych produktów nie korzysta. To skutkuje nie tylko wzmożoną śmiertelnością. Opóźnienia chociażby w operacjach transplantologicznych zmuszają obywateli do wybrania się zagranicę dosłownie po życie i zdrowie. Co oczywiście generuje kolejne koszty publiczne – czyli konieczność sięgnięcia do kieszeni obywateli.
Wymowa dokumentu jest przejmująco gorzka, ostatnia scena wybrzmiewa wręcz beznadziejnie. W filmie co najmniej dwie sceny porażają. Jedna to obraz poparzonego, ale jeszcze żywego ciała na sali szpitalnej, w którym z powodu niewystarczającej skuteczności środka bakteriobójczego lęgną się robaki. W rezultacie człowiek jest zżerany za życia. Zazwyczaj natura porządkuje materię, kiedy funkcje życiowe ustają. Fantomowe ciało zaczyna być korodowane śmiercią i zepsuciem w czasie, kiedy nie powinno to mieć miejsca. Druga taka scena to dla mnie triumfalny przejazd błyszczącego, czarnego rządowego mercedesa wysokiej klasy przez szare, zapyziałe i biedne ulice małego rumuńskiego miasteczka.
„Kiedy prasa kłania się władzy, władza zaczyna uciskać obywateli” - mówi jeden z dziennikarzy sportowych. Film jest tylko pozornie obrazem anatomii oszustwa, które skutkuje ludobójstwem. To przejmujący głos o społeczeństwie pod rządami knuta, spętanego siecią układów i biznesowych zależności. Jest też obrazem mentalnego ubezwłasnowolnienia, któremu ulegają narody doświadczające dyktatury i które poddawane są długofalowemu oddziaływaniu propagandy. Wystarczy kilka faktów z historii Rumunii, żeby wydedukować, jak na kolejne pokolenia oddziałały rządy dyktatora Nicolae Ceaușescu. Data jego obalenia, 1989 r., również nie powinna pozostać polskim widzom dokumentu obojętna. Raz zaszczepionego w społeczeństwie strachu trudno pozbyć się przez kolejne pokolenia.
„Colectiv” jest wyśmienitym dokumentem o znaczeniu i potrzebie dziennikarstwa śledczego. Szczególnie w kraju rządzonym przez populistów każdy podany do wiadomości publicznej fakt musi być kilkukrotnie sprawdzony przez niezależnych ekspertów, o których coraz trudniej. Przeżarte propagandą mózgi odbiorców informacji z czasem jednak nie są w stanie odróżnić prawdy od matactwa. Mimo że fakty mówią same za siebie, narodowa percepcja pozostaje na nie ślepa i woli karmić się propagandową papką.
Tytułowy „Colectiv” można więc czytać na wielu poziomach: jako zderzenie obywatela z mafijnym monolitem nie do sforsowania, jako opowieść o niespójnym wewnętrznie kolektywie narodu bezwolnego wobec bezczelnych posunięć władzy albo jako obraz heroicznej szarży dziennikarskiej z notatnikami i faktami na czołgi systemowe. W bezbronnych ludzi uderza cały ciężar działań dysfunkcyjnych władzy, korupcji i wadliwego systemu zdrowia. Okazuje się, że kondycja służby zdrowia nie zależy tylko od ministra, bo niżej – wszystko jest zepsute.Oprócz dokumentu „Można panikować” nie ma obecnie w Polsce pilniejszego obrazu do obejrzenia.
Reżyserem filmu dokumentalnego "Colectiv" jest wielokrotnie nagradzany niemiecko-rumuński reżyser Alexander Nanau. Jego głośny dokument zatytułowany "Świat według Iona B." zdobył Międzynarodową Nagrodę Emmy w 2010 roku. Kolejna produkcja "Toto i jego siostry" otrzymała w 2015 roku nominację do Europejskiej Nagrody Filmowej.
"Colectiv” wyprodukowany został przez Alexander Nanau Production, HBO Europe i Samsa Film. Obraz miał swoją światową premierę podczas Festiwalu Filmowego w Wenecji w 2019 roku, gdzie zakwalifikował się do Oficjalnej Selekcji w sekcji pokazów pozakonkursowych. Jego premiera w Ameryce Północnej odbyła się podczas festiwalu TIFF w Toronto. Produkcja zdobyła nagrodę dla najlepszego dokumentu podczas 15. edycji Festiwalu Filmowego w Zurichu. Film pokazywany był także na tegorocznym Festiwalu Filmowym w Sundance sekcji Spotlight.
Film miał swoją polską premierę 4 czerwca. Weźmy to sobie do mózgów.
Tytułowy "Colectiv” można więc czytać na wielu poziomach: jako zderzenie obywatela z mafijnym monolitem nie do sforsowania, jako opowieść o niespójnym wewnętrznie kolektywie narodu bezwolnego wobec bezczelnych posunięć władzy albo jako obraz heroicznej szarży dziennikarskiej z notatnikami i faktami na czołgi systemowe. W ludzi uderza Oprócz dokumentu "Można panikować” nie ma obecnie w Polsce pilniejszego obrazu do obejrzenia.
Reżyserem filmu dokumentalnego "Colectiv" jest wielokrotnie nagradzany niemiecko-rumuński reżyser Alexander Nanau. Jego głośny dokument zatytułowany "Świat według Iona B." zdobył Międzynarodową Nagrodę Emmy w 2010 roku. Kolejna produkcja "Toto i jego siostry" otrzymała w 2015 roku nominację do Europejskiej Nagrody Filmowej.
"Colectiv” wyprodukowany został przez Alexander Nanau Production, HBO Europe i Samsa Film. Obraz miał swoją światową premierę podczas Festiwalu Filmowego w Wenecji w 2019 roku, gdzie zakwalifikował się do Oficjalnej Selekcji w sekcji pokazów pozakonkursowych. Jego premiera w Ameryce Północnej odbyła się podczas festiwalu TIFF w Toronto. Produkcja zdobyła nagrodę dla najlepszego dokumentu podczas 15. edycji Festiwalu Filmowego w Zurichu. Film pokazywany był także na tegorocznym Festiwalu Filmowym w Sundance sekcji Spotlight.
Film miał swoją polską premierę 4 czerwca. Weźmy to sobie do mózgów.
"Colectiv”, reż. Alexander Nanau, prod. Alexander Nanau Production, HBO Europe, Samsa Film, HBO Go.

Absolwentka polonistyki na toruńskim UMK ze specjalnością filmoznawczą. Na co dzień zdaje relacje z przesunięć na półkach rynku FMCG. Po godzinach - czytelniczka. Najbardziej lubi pisać o filmach i książkach, choć właśnie o nich pisze najrzadziej.