Michał Dubisz, Bolt Food: Staramy się rozumieć naszych partnerów

Nasza firma rozwinęła się dzięki nastawieniu na efektywność i rozumieniu potrzeb naszych partnerów: kierowców, kurierów i restauracji - mówi Michał Dubisz, manager operacyjny w Bolt Food

MMP: Jaki ma być wyróżnik Bolt Food na coraz bardziej konkurencyjnym rynku dostaw jedzenia?

Michał Dubisz: Rynek dostaw jedzenia działa trochę inaczej niż przewozy osób, czyli nasz pierwszy biznes, ale fundamenty są podobne. Bolt Food to trójstronny marketplace: mamy bowiem restauracje, dostawców (kurierów) i wreszcie konsumentów; w przejazdach są tylko dwie strony - kierowca i pasażer. Trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z platformami, które same niczego nie produkują, ani nie świadczą żadnych namacalnych usług. Są miejscem, które łączy interesariuszy i ma w sposób najbardziej efektywny dostarczać wartość dodaną.

W obszarze dostaw jedzenia chodzi o to, by być najbardziej konkurencyjnym pod względem wydajności platformy. Pobieramy prowizje od restauracji i opłaty od konsumentów za dostawę, kontrolujemy więc opłaty związane z uczestnictwem w rynku, nie mamy natomiast wpływu na ceny potraw. Efektywność kosztowa jest mocno wpisana w DNA naszej organizacji. Pracujemy dużo wydajniej niż konkurencja pod względem kosztów zatrudnienia czy biura, w związku z tym możemy pobierać niższe opłaty od uczestników rynku. Chcemy przede wszystkim mieć najniższe koszty dostawy dla klienta. Druga ważna sprawa to szeroki wybór restauracji partnerskich, ze szczególnym naciskiem na marki, które konsumenci kochają. Rozszerzanie tej oferty to obecnie nasze główne zadanie. W krótkim czasie, zaledwie w dwa miesiące od startu w Polsce nawiązaliśmy współpracę z aż 250 restauracjami w Warszawie i planujemy dalej rozwijać się w tym obszarze. Trzecia sprawa to pozytywne doświadczenie konsumenta związane z korzystaniem z aplikacji i samą dostawą - jedzenie, które dociera o czasie i w dobrym stanie. 

Nasza platforma jest skupiona na realizacji powyższych założeń na każdym etapie prac. 

Nie boicie się Uber Eats?

Do konkurencji jesteśmy przyzwyczajeni, gdyż  w obszarze przewozów mamy podobną sytuację. Nasza platforma rozwinęła się dzięki ciężkiej pracy całego zespołu, nastawieniu na efektywność i rozumieniu potrzeb naszych partnerów, kierowców, kurierów czy restauracji. Uczyniliśmy przewagę z czegoś, co można postrzegać jako słabość. Wiele organizacji nie ma bowiem takiej elastyczności i nie dostosowują się tak szybko do zmian jak my, pod tym względem nadal działamy jak start-up. Miesiąc temu zamknęliśmy rundę finansowania na kwotę 100 milionów euro, więc jesteśmy gotowi na dużą inwestycję w rynek, ale kluczowy jest dla nas zwrot z inwestycji - jeśli go nie widzimy, nie kontynuujemy działań promocyjnych.

Bolt Food jest na razie dostępny w Warszawie - to sprawdzian, na ile wasza nowa usługa się przyjmie?

Czujemy się na tyle pewnie w rywalizacji z konkurencją, do której jesteśmy przyzwyczajeni od lat na rynku przejazdów, że mamy już konkretne plany wejścia do kolejnych miast do końca roku. Jako Bolt oferujemy przejazdy w 29 miastach w Polsce i w grudniu ubiegłego roku mieliśmy milion aktywnych użytkowników miesięcznie. To oczywisty atut - mamy już dużą bazę użytkowników, którzy znają markę, ufają jej i których można konwertować na nową usługę. Widzimy, że bardzo znaczna grupa klientów Bolt Food korzystała wcześniej z przejazdów oferowanych przez Bolt. 

Zgodnie z teorią dyfuzji innowacji są trzy rodzaje ludzi. Early adopters to tacy kowboje, którzy mają wielki apetyt na innowacje i bez wahania "wskakują" w nowe doświadczenia. Drugą kategorię tworzą ci, którzy spróbują czegoś nowego dopiero wtedy, gdy przekona ich pozytywne doświadczenie znajomego użytkownika. Trzecia grupa to użytkownicy najbardziej konserwatywni, którzy mają wyrobione nawyki i bardzo niechętnie od nich odstępują - można ich pozyskać dopiero wtedy, gdy praktycznie już wszyscy używają danej usługi czy produktu. Bolt Food jest jeszcze wciąż w fazie budowania grupy early adopters, w kolejnej fazie będziemy poszerzać ofertę dostępnych restauracji i dbać o to, by ambasadorzy naszej marki dzielili się pozytywnymi doświadczeniami z bardziej ostrożnymi czy zachowawczymi konsumentami. 

Co według waszych obserwacji jest najważniejsze dla użytkowników?

Zdecydowanie na pierwszym miejscu jest cena dostawy, dlatego w pierwszych tygodniach po uruchomieniu usługi oferowaliśmy darmową. Na bliskim drugim miejscu postawiłbym wybór dostępnych restauracji - na tyle duży, by każdy znalazł swoją ulubioną. W świętej trójcy jest także czas dostawy. 

Czy stawiacie tylko na wielkie marki typu McDonald’s czy KFC?

Marki wysokowolumenowe, które wybiera wielu konsumentów są ważnym elementem oferty.  Są to zarazem klienci, którym musimy poświęcać szczególną uwagę, gdyż mają wymagania w charakterystycznych tylko dla swojej skali obszarach, np. w zakresie integracji ich systemów przyjmowania zleceń i kolejkowania ich w kuchniach z naszym systemem. Drugą kategorią restauracji są „lokalni bohaterowie” – mniejsze sieci typu Bobby Burger, Krowarzywa, Thai Wok, Fenicja, Mango Vegan. Te marki również są dla nas ważne, gdyż mają spore grupy lojalnych użytkowników. I wreszcie trzecią grupą są pojedyncze lokale, takie “lokalne perełki”.

Królową dostaw jest pizza?

Prawdopodobnie w skali globalnej – tak, ale patrząc na doświadczenia Bolt Food w Polsce powiedziałbym, że królem dostaw jest kebab. Pizza jest na bliskim drugim miejscu wśród haseł wyszukiwanych w aplikacji, a podium zamyka sushi. Osobną kategorią jest fast food, ale tu wyszukiwanie dotyczy już konkretnych marek.

Jak wygląda polski rynek na mapie dostaw jedzenia online? Czy można mówić o jakiejś jego specyfice?

Na pewno to bardzo duży rynek, wyróżniający się w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Jego atutem jest też wysoka dostępność kurierów. To, że dużo ludzi jest skłonnych podjąć taką pracę, umożliwia efektywne skrócenie czasu dostawy. Atrakcyjność rynku oznacza też, że jest na nim duża konkurencja. 

Rynek dostaw jedzenia na całym świecie rozwinął się  w czasie pandemii Covid-19, która przyciągnęła do zakupów online osoby wcześniej niezbyt chętnie z nich korzystające.  Sytuacja konkurencyjna nie jest łatwa, ale gospodarka Polski rozwija się dynamicznie, konsumpcja utrzymuje na wysokim poziomie, a trendy rynkowe takie, jak przyspieszenie cyfryzacji i rozwój e-commerce w związku z pandemią działają zdecydowanie na naszą korzyść.

Jakich innowacji można spodziewać się w bliskiej przyszłości?

Na pewno innowacje będą się skupiać wokół kluczowych dla konsumentów wartości czyli ceny i czasu dostawy. Elektryczne rowery (a być może także e-hulajnogi) wydają się być obiecującym pomysłem pod kątem zwiększenia efektywności. Na dłuższą metę duże zmiany może przynieść model w pełni skoncentrowany na dostawie i oparty na tzw. dark kitchens. Obecnie większość restauracji traktuje dostawy online jako działalność uboczną, a skupia się na obsłudze fizycznych lokali, które generują wysokie koszty i nieraz „zjadają” zyski. Biznes gastronomiczny, który zoptymalizowałby działalność pod kątem zamówień online, oszczędzając na kosztach stolików, a kładąc nacisk na przygotowanie dań i opakowań sprawdzających się w dostawie, mógłby być bardzo ciekawym partnerem dla firmy takiej jak Bolt Food.

Rozmawiał: Paweł Piasecki

Paweł Piasecki 980 Artykuły

Specjalizuje się w e-commerce i nowych technologiach. Pracował m.in jako tłumacz i redaktor, przez ponad 5 lat przygotowywał codzienny serwis prasowy dla przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce. Miłośnik muzyki klasycznej i jazzu.

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.