Mirosław Proppé, WWF Polska: Wszystko dla planety
Ostatnio przeprowadziliśmy audyt naszej marki i opracowaliśmy strategię, w którym kierunku chcemy ją rozwijać i jak ją budować wśród kolejnych pokoleń - zdradza Mirosław Proppé, prezes fundacji WWF Polska.
"MMP": Jak po latach pracy w konsultingu odnalazł się pan w WWF?
Mirosław Proppé: Od dwóch lat jestem szefem WWF. To zajęcie jest podobne do tego, co robiłem w firmie doradczej. Na podstawie faktów i danych wyciągamy wnioski, aby przekonać innych do działania. Bardzo ciekawe menedżerskie wyzwanie i fajna organizacja do partycypacyjnego zarządzania, gdzie wspólnie podejmujemy decyzje. No i oczywiście misja, która jest najważniejsza – to jest kwestia przetrwania naszego gatunku. Wszystko, co robimy my i inne środowiskowe organizacje, temu służy. Świat da sobie radę bez nas, inne organizmy się dostosują, to my będziemy mieli problem.
Polski WWF to dzisiaj duża instytucja. Jak zaczynaliście?
Należymy do międzynarodowej sieci niezależnych fundacji krajowych zjednoczonych w World Wildlife Fund (Światowy Fundusz na rzecz Przyrody), który powstał 60 lat temu (dokładnie w 1961 r.) po to, aby chronić zagrożone gatunki. Chronienie zagrożonych gatunków rozpoczęło się od pandy wielkiej – stąd logo fundacji. Z czasem zajęto się również tematem zmian klimatycznych. W Polsce zaczęliśmy działalność w latach 90. Początkowo europejskie fundacje WWF wspierały utworzenie Biebrzańskiego Parku Narodowego, który powstał w 1993 r. Wkrótce po tym uczestniczyły w kolejnym projekcie – przywrócenia prawidłowej gospodarki wodnej na Odrze. Chodziło o niezabudowywanie terenów zalewowych i pozostawienie ich pod poldery, co udało się zrealizować. Fundacja w Polsce została zarejestrowana w 2003 r., a od pięciu lat jesteśmy biurem narodowym w ramach sieci WWF, co oznacza, że sami finansujemy naszą działalność. Działamy dzięki polskim darczyńcom, osobom prywatnym, które co miesiąc wpłacają na naszą działalność wyznaczoną przez siebie sumę pieniędzy. Ta grupa regularnych darczyńców liczy obecnie 68 tys. osób! Dzisiaj jesteśmy największym WWF w Europie Środkowo-Wschodniej i pomagamy innym krajom w realizacji ich projektów – na Bałkanach i Ukrainie. Jesteśmy również zaangażowani w projekty przyrodnicze w Mongolii, Mjanmie (dawna Birma) i Malezji. Fundacje WWF w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Holandii, Francji czy Szwecji są większe niż nasza, ponieważ społeczeństwa w tych krajach są znacznie bardziej otwarte na wspieranie organizacji społecznych, a także znacznie bogatsze, tradycja wspierania działalności charytatywnej czy społecznej jest zaś tam znacznie dłuższa. U nas liczy zaledwie 30 lat.
Czy utrzymujecie się także z działań prowadzonych wspólnie z biznesem?
Tak, choć jest ich niewiele, a dotacje od nich stanowią około 5% naszego rocznego budżetu. Dlaczego? Dlatego że firma, która chce z nami współpracować i chwalić się tym, że wspiera nasze działania, sama musi podjąć zobowiązanie, redukując swój ślad środowiskowy. Dla wielu z nich zmiana strategii albo modelu biznesowego jest zbyt trudna. Z tymi, którzy widzą swój wpływ i mają za sobą pierwsze kroki w zmianie, współpracujemy na polu filantropijnym i komunikacyjnym. To pozwala nam również na dotarcie do konsumentów i zmianę w ich nawykach, zachowaniach. Naszym celem jest jednak minimalizacja szkodliwego wpływu sektora prywatnego i proponujemy podejmowanie zobowiązania do oszczędzania naszej planety.
Z jakimi firmami współpracujecie i w jakim zakresie?
Od kilku lat współpracujemy z bankiem Millennium w zakresie wydawanej przez bank obrandowanej karty kredytowej. Część opłaty z karty przekazywana jest na działania WWF. Prowadzimy także duży program z firmą Geberit oraz UPM Raflatac, które współpracują z nami w zakresie gospodarowania zasobami wodnymi i finansują nasz program dla wolontariuszy "Strażnicy rzek". Dzięki temu mamy w Polsce ponad 200 wyszkolonych i wyposażonych w niezbędny sprzęt wolontariuszy, którzy patrolują rzeki od strony przyrodniczej i obserwują, czy np. pojawiają się na nich gatunki migrujące i obce, ale również czy są zniszczenia i dewastacje. Strażnicy informują nas o tym i razem podejmujemy działania zapobiegawcze lub naprawcze. W tym roku ogłosiliśmy też współpracę z firmą Velux, która podjęła ambitne i niezwykłe zobowiązanie – nie tylko zneutralizuje obecny ślad węglowy, lecz także całą emisję dwutlenku węgla od rozpoczęcia działalności 79 lat temu. Aktualnie prowadzimy też projekt związany z konsumpcją, a także zrównoważonymi praktykami utrzymania lasów.
Najważniejsze programy, które realizujecie to...
Poza patrolowaniem rzek i wybrzeża zajmujemy się ochroną gatunków ginących (rysia) oraz redukcją konfliktów pomiędzy drapieżnikami, w tym wilkiem i niedźwiedziem a hodowcami i rolnikami poprzez przekazywanie im sprzętu chroniącego pastwiska, pasieki itp. Nad Bałtykiem ratujemy także morświny. Wraz z rybakami realizujemy projekt dotyczący odzyskiwania zagubionych narzędzi połowowych niebezpiecznych dla statków i dla zwierząt morskich, które zaplątane w nie giną. Zajmujemy się także ochroną terenów leśnych poprzez promowanie standardów utrzymania lasów.
Trzeci obszar to działania związane z klimatem. Wraz z Boston Consulting Group przygotowaliśmy raport z rekomendacjami dla Polski – „2050 Polska dla pokoleń”, co zrobić, aby nasza gospodarka była neutralna. Idea stworzenia tych rekomendacji padła podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w 2019 r. Na bazie tych prognoz wraz z grupą ponad 100 ekspertów i praktyków biznesu, przedstawicieli administracji rządowej i samorządów, think tanków przygotowaliśmy zestaw konkretnych rekomendacji dla budownictwa, energetyki, rolnictwa i leśnictwa oraz transportu. W każdym z powyższych obszarów muszą nastąpić zmiany mające na celu natychmiastowe ograniczenie emisji gazów cieplarnianych.
Opracowanie wskazuje, nad jakimi obszarami od dziś można w Polsce pracować, by osiągnąć neutralność klimatyczną gospodarki do 2050 r. Są to konkretne rekomendacje dotyczące poszczególnych dziedzin i obszarów, jakie przepisy należy zmienić, jakie wdrożyć zmiany, jakie polityki państwowe należy stworzyć. Chodzi o to, aby działania wszystkich sektorów gospodarki doprowadziły do redukcji gazów cieplarnianych w taki sposób, aby globalny przyrost temperatury Ziemi nie przekroczył 1,5°C. Ogłosiliśmy go podczas tegorocznego EKG we wrześniu.
Od czego powinna zacząć Polska?
Należy rozpocząć od zaprzestania prowadzenia polityki będącej w kontrze do osiągnięcia celu neutralności klimatycznej. Jako przykłady takiej polityki wskazujemy: brak wskazania konkretnej daty rezygnacji z węgla w energetyce i ciepłownictwie, osuszanie torfowisk, blokowanie rozwoju odnawialnych źródeł energii, brak zrównoważonej polityki transportowej, nieoptymalne planowanie przestrzenne i standardy dotyczące budynków. To są także aspekty wymagające strukturalnych (wręcz fundamentalnych) zmian w funkcjonowaniu całych sektorów gospodarki, do czego potrzebna będzie wielka determinacja i gruntowny plan wraz z zarysowaniem mapy drogowej tej zmiany na kolejne dekady. Nie tylko w Polsce, ale jeśli my nie wykorzystamy tej szansy, to sami się zmarginalizujemy na arenie międzynarodowej, gospodarczo i społecznie.
Co jest największym wyzwaniem?
Największym wyzwaniem jest sektor górniczy – powinniśmy zrezygnować w energetyce i ciepłownictwie z węgla, którego wydobycie jest coraz trudniejsze technicznie (pokłady węgla są coraz niżej położone), a z tego powodu coraz droższe, na rzecz energii zielonej pochodzącej ze słońca i wiatru. Wszystkie inne źródła energii – gazowe, węglowe, atomowe, powinny odchodzić do historii, bo są nieefektywne i zagrażają środowisku oraz nam. Stabilizację systemu rozproszonych źródeł odnawialnych zapewnią: efektywność energetyczna (nasza gospodarka jest kilkukrotnie bardziej energo- i materiałochłonna niż innych krajów europejskich), inteligentne zarządzanie popytem i magazynowanie energii.
Niedawno ogłosiliśmy raport przygotowany dla nas przez Politechnikę Warszawską, gdzie przeanalizowano różne technologie magazynowania energii, które są dzisiaj technicznie dostępne i opłacalne. To szansa dla polskich przedsiębiorców na ich budowanie poprzez korzystanie ze środków funduszy Unii Europejskiej, po to aby pójść do przodu. Tak jak w bankowości zrezygnowaliśmy z czeków na rzecz kart.
Magazyny energii?
Technicznie najprostszym i najstarszym modelem są elektrownie szczytowo-pompowe znane od XIX w. Młodsze rozwiązania to magazynowanie energii za pomocą akumulatorów czy w wodorze. To ogromna szansa dla naszych przedsiębiorców. Świetnym przykładem jest fotowoltaika – już w 2018 r. jedna trzecia komponentów instalacji fotowoltaicznych zainstalowanych w Polsce była naszej produkcji. Polscy przedsiębiorcy zauważyli, że jest szansa i ją wykorzystali.
Czy rośnie świadomość Polaków dotycząca zmian klimatycznych ?
Przez ostatnie 2-3 lata świadomość Polaków na temat tego, jak korzystamy ze środowiska naturalnego i jak je niszczymy, bardzo się zmieniła. Dotyczy to wszystkich grup społecznych i wiekowych. Temat chętnie i żywo ostatnio podnoszony to smog, w tym spaliny z pojazdów oraz ogrzewanie domów w niewłaściwy sposób. Druga grupa „świadomych” to rolnicy i osoby pracujące w handlu towarami spożywczymi, którzy zauważają, w jaki sposób susza wpływa na zbiory oraz ceny owoców i warzyw. Trzecia grupa to osoby z mniejszych miejscowości, które zwracają uwagę, że w ich okolicach pojawia się coraz mniej dzikich zwierząt, a te, które spotykają, karłowacieją, zaś stada są mniejsze, bo zwierzęta tracą naturalne miejsca swojego zamieszkania i żerowania, co wiąże się z niewłaściwą polityką urbanizacji. Dzika przyroda wycofuje się z terenów, które okupuje człowiek i cywilizacja.
Kolejny temat to gospodarka obiegu zamkniętego, niewłaściwe gospodarowanie odpadami, nadmierne użytkowanie wody i wiele innych tematów.
Skąd czerpiecie ekspertyzy do swoich publikacji, rekomendacji, porad?
Jako WWF zatrudniamy naukowców różnych nauk przyrodniczych, którzy przygotowują dla nas opracowania i materiały. Korzystamy także z zagranicznych opracowań, np. raportu WWF „Living Planet”. Dużym wyzwaniem są dla nas projekty zagraniczne – wspieramy projekty w Mongolii, Malezji i na Ukrainie, które będziemy chcieli pokazać w naszej nowej strategii. Dlaczego? Bo widzimy, jak nasz styl życia i nasza gospodarka wpływają na cenne przyrodniczo tereny, takie jak np. lasy Amazonii, które są wylesiane pod uprawy kukurydzy po to, aby zapewnić paszę dla zwierząt, które hoduje się w takiej ilości, by zaspokoić ogólnoświatową konsumpcję mięsa. Pokazanie tej zależności, która wpływa na zniszczenie środowiska, jest dużym wyzwaniem. W stosunku do społeczeństw Europy Zachodniej nadal jesteśmy nieświadomi wielu zagrożeń i zamknięci na pewne tematy i problemy. Wierzymy jednak, że zrozumienie powiązań sprawi, że każdy z nas sam będzie się regulował. Najpierw jednak trzeba dostarczyć społeczeństwu wiedzę, co staramy się czynić.
W jaki sposób przekonujecie sceptyków do swoich racji? Co robi pan w sytuacjach patowych?
Wierzę w to, że nawet trudny temat da się rozwiązać. Wszystko można przedyskutować, jestem tego pewien. Trzeba usiąść, zaprosić wszystkich interesariuszy i być przygotowanym do wyłożenia emocji przez każdą ze stron. Sytuacje patowe? Takich nie ma. Zawsze staram się zrozumieć przyczyny, dla których mój rozmówca myśli inaczej. Jeśli mam tę wiedzę, łatwiej jest mi przekonać rozmówcę do mojej racji, a jeśli się mylę, przyjąć jego punkt widzenia. W fundacji mamy wypracowany partycypacyjny styl zarządzania. I to, o czym rozmawiamy w grupie dyrektorów, obwieszczamy całemu zespołowi. Jeśli zespół uważa, że pewne decyzje są niewłaściwe, naradzamy się tak długo, aż dojdziemy do wspólnego rozwiązania. Podobnie jest w kontaktach z zewnętrznymi interesariuszami – czasami emocje mogą powodować, że trudniej jest dojść do sedna sprawy, potrzeba więcej czasu. Ale każdy problem jest do rozwiązania.
Ile osób pracuje w fundacji?
Mamy około 90 pracowników etatowych oraz ponad 60 fundraiserów działających w różnych miastach Polski. Do tego ponad 500 wolontariuszy, około 100 tys. darczyńców indywidualnych, w tym – jak wspomniałem – 68 tys. regularnych, oraz ponad 500 tys. sympatyków w mediach społecznościowych. Bo chronić przyrodę można tylko z ludźmi i dla ludzi. Nasz roczny budżet wynosi około 30 mln zł.
Duża suma jak na organizację społeczną.
To prawda. Dzięki naszym darczyńcom jesteśmy poważną organizacją i możemy podejmować dużo różnych działań. To jest dowód, że małe gesty i czyny mają znaczenie, bo razem składają się na merytorykę i siłę naszego przekazu.
Kim są darczyńcy WWF?
Grupa donatorów to osoby w różnym wieku. Dominują trzy grupy: osoby w wieku około 30 lat, które przejmują się światem. Druga grupa to osoby w wieku 40 lat, które przejmują się losem swoich dzieci i kolejnych pokoleń. Mamy również grupę 50+, która chce po sobie coś zostawić. Motywacje w tych grupach, jak widać, są różne.
Jakie prawa i przywileje mają osoby, które utrzymują WWF w Polsce?
Regularnie otrzymują newslettery oraz nasz magazyn „Planeta”, w którym opisujemy nasze projekty.
Czy podejmujecie działania promujące markę WWF?
Do budowania naszej marki konsekwentnie wykorzystujemy coroczną akcję „Godzina dla Ziemi”. Firmujemy również merytoryczne raporty i opracowania. Ostatnio wraz z firmą Stratosfera przeprowadziliśmy audyt naszej marki i opracowaliśmy strategię, w którym kierunku chcemy ją rozwijać, i jak ją budować wśród kolejnych pokoleń. Gdy zadaliśmy respondentom pytanie, skąd znają markę WWF, duża grupa (szczególnie 40-latków) odpowiedziała, że z książeczki edukacyjnej z naklejkami do zbierania, która ukazała się na rynku w latach 90. Dzisiejsi 40-latkowie to pamiętają i, o dziwo, to w dużej mierze zbudowało naszą markę. Dzisiaj zastanawiamy się nad tym, co dalej zrobić, aby kolejne pokolenia czerpały z naszej wiedzy i uważały WWF za swoją markę.
Z jakich narzędzi komunikacyjnych korzystacie?
Korzystamy przede wszystkim z mediów społecznościowych. Na Facebooku mamy pół miliona obserwujących. Do naszych odbiorców docieramy za pomocą komunikatów uświadamiających problemy przyrody oraz to, jakie działania należy podejmować, aby hamować degradację środowiska. Komunikujemy także różnego rodzaju wydarzenia, takie jak np. szczyt klimatyczny, i wówczas wszystkie klimatyczne tematy bardzo wybrzmiewają – pożar na Biebrzy, dyskusja o suszy.
To, że jesteśmy chętnie zapraszani przez media, wynika z konsekwentnie prowadzonej komunikacji z tą grupą odbiorców. Tama tematów klimatycznych i środowiskowych puściła i jest to zasługa mediów, które chcą słuchać i mówić o tym. Jeszcze pięć lat temu temat środowiska naturalnego był traktowany z przymrużeniem oka.
Drugim elementem naszej komunikacji są programy edukacyjne dla szkół podstawowych. Oferujemy lekcje tematyczne zgodne z podstawą programową, które dotyczą zagadnień środowiskowych. Mamy opracowane trzy zestawy tematyczne: o ekosystemach lądowych (lasy i wody słodkie), o ekosystemie morskim oraz o klimacie. Dodatkowo przygotowaliśmy narzędziowniki do prowadzenia zajęć oraz książkę eksperymentów przyrodniczych, które można przeprowadzać w szkole, w domu i na wakacjach. Dla młodzieży mamy komiksy, dla dorosłych podcasty. Nasz raport „2050: Polska dla pokoleń” był inspiracją dla zespołu PRO3LEM i autorów słuchowiska „Chłopi 2050, czyli agronauci w czasach katastrofy”.
Jak organizujecie działania promocyjne?
Nasz zespół komunikacyjny sam tworzy większość treści reklamowych i promocyjnych, a przy większych kampaniach robimy przetargi i pracujemy z różnymi podmiotami.
Jakie są najbliższe plany fundacji ?
We wrześniu ogłosiliśmy nasze rekomendacje, jak dojść do neutralności klimatycznej polskiej gospodarki w czterech sektorach – rolnictwie i leśnictwie, transporcie, budynkach i energetyce. W projektach przyrodniczych ważne są dla nas działania związane z przeciwdziałaniem suszy, czyli pozostawienie naturalnych rzek, odnawianie terenów zalewowych i retencjonowanie naturalne wody. Kontynuujemy projekty związane z ochroną ssaków i ptaków morskich nad Bałtykiem, rozwijamy programy ochrony drapieżników. Bardzo ważna dla nas jest edukacja globalna i wytłumaczenie naszego wpływu na utratę cennych siedlisk dzikiej przyrody w krajach tzw. globalnego południa. Stąd nasze zaangażowanie w projekty realizowane m.in. w Malezji i Mjanmie. W obu krajach wspieramy działania mające na celu odbudowanie populacji tygrysa na świecie, która jest na bardzo niskim poziomie – zaledwie 3 tys. sztuk – i jest krytycznie zagrożona. Od kilku lat realizowany jest ogromny program międzynarodowy podwojenia populacji tygrysów. W niektórych krajach już się to udało. W Malezji udało się nam zachęcić żonę premiera do objęcia patronatem tej inicjatywy, co pozytywnie wpłynęło na program. Dzisiaj poprzez WWF w Malezji finansujemy strażników, którzy patrolują dżunglę, likwidują sidła, zakładają fotopułapki, ograniczają pole działania kłusowników. Są to ważne projekty dla WWF i dlatego o nich dużo mówimy, także w Polsce.
Jak wypada Polska na tle innych oddziałów WWF na świecie?
Są różnice między WWF z dużych krajów zachodnich a Polską. WWF w Szwajcarii, Wielkiej Brytanii, Holandii, Belgii, Szwecji, Niemczech i Francji właściwie nie realizują żadnych przyrodniczych projektów w swoich krajach, za to dużo za granicą, w Afryce, Azji Południowo-Wschodniej, Ameryce Południowej. Wynika to z tradycyjnych, sięgających czasów kolonialnych zainteresowań społeczeństw tych krajów różnymi regionami świata. Niemcy poza dużymi programami zagranicznymi realizują wraz z siecią handlową EDK duży program edukacyjny dla dzieci i młodzieży, a ważnym jego elementem są cieszące się renomą obozy.
Z kolei polski WWF spośród innych z Europy Środkowo-Wschodniej ma największe programy wolontariackie. To jest też cegiełka do budowania społeczeństwa obywatelskiego. Organizacje WWF z Europy Środkowo-Wschodniej koncentrują się jednak na ochronie przyrody w swoich krajach, wiele z nich otrzymuje granty z Unii Europejskiej i innych organizacji. W Polsce jedynie niewiele powyżej 5% naszego budżetu pozyskaliśmy z tych grantów.
Jakie działania wewnętrznie podejmuje WWF, aby żyć w zgodzie z naturą i wyzwaniami, jakie stawia przed nami świat?
Wewnętrznie realizujemy program "Green office", którego metodykę opracowała WWF w Finlandii. Polega on na tym, że są ustalone standardy, ile na jednego pracownika biuro powinno zużywać papieru, produkować odpadów, ile zużywać prądu, wody itd. Zaczęliśmy robić pomiary, ile zużywamy tych zasobów. Na budynku, gdzie mieści się nasze biuro, mamy zainstalowaną fotowoltaikę. Przeszliśmy na elektroniczne popisywanie umów (o pracę, z wolontariuszami, kontrahentami), co wiąże się z redukcją zużycia papieru, tonerów, prądu itp. Mierzymy nasz ślad węglowy podróży służbowych i wybieramy możliwie najmniej obciążający środek transportu – w pierwszej kolejności pociąg, samochód, w ostateczności samolot. To tylko przykłady naszych działań.
Co według pana jest dziś największym problemem świata?
Zmiana klimatu i wiążący się z nią paradygmat wzrostu gospodarczego. Pytanie o zmianę klimatu jest jednak szerszym zagadnieniem, dotyczącym tego, w jakim kierunku ma się rozwijać światowa gospodarka. Ile nieskończonego wzrostu może być na skończonej planecie o skończonych zasobach? Po co to wszystko i skąd brać zasoby do produkcji tych wszystkich telewizorów?
Zmiana klimatu jest faktem, świat się zmienia. Gatunki giną. Od 1970 r. prowadzimy "Leaving Plant Index", w którym monitorujemy stan 21 tys. gatunków kręgowców na świecie. Według właśnie opublikowanej kolejnej edycji od startu projektu, czyli przez zaledwie pół wieku, zniknęło 68% populacji kręgowców, 50% raf koralowych, które dostarczają 25% bazy pokarmowej dla innych organizmów morskich. Dzikiej przyrodzie zabraliśmy około 75% lądów. Australia, poza tym że będzie trawiona upałami i suszami, nie będzie miała także naturalnego falochronu. To tylko nieliczne przykłady tego, co się dzieje z naturą. Możemy jednak jeszcze zatrzymać tę katastrofę i pozostawić Ziemię dla kolejnych pokoleń jako miejsce do życia. Pytanie tylko, czy mamy taką ambicję, czy chcemy im pozostawić tylko konsekwencje naszej beztroski.
Rozmawiała: Magdalena Soroczyńska