Misanthropy ma pomysł na bezkontaktową restaurację
Wyobraźcie sobie restaurację, w której goście siedzą w osobnych, przeszklonych pokojach. Zamówienia składane są przez aplikację, a jedzenie dostarczane bezkontaktowo, przez okienko w oszklonym pokoju. Tak wyglądać może przyszłość gastronomii w dobie pandemii.
Projekt dystansu społecznego
Na zewnątrz restauracji znajdowałby się wyświetlacz informujący o ilości dostępnych miejsc. Stolik wybieralibyśmy przez terminal, albo przez aplikację. Drzwi do pokoju, w którym znajdują się zarezerwowane przez nas miejsca otwierałyby się automatycznie i można by je zamknąć także od środka. Zamówienie składane byłyby za pomocą tabletu - każdy stolik wyposażony byłby w takie właśnie urządzenie. Gdy nasze jedzenie czy napoje będą gotowe do podania, odbierzemy je przez okno z drugiej strony pokoju. Tak funkcjonować mogłyby restauracje przyszłości.
Mogłyby, bo Misanthropy to na razie projekt, który musi doczekać się realizacji. Jeśli tak się stanie, restauracje zainteresowane bezkontaktową obsługą będą po prostu wstawiać w istniejącą już przestrzeń gotowe moduły ze stolikami dla gości. Boksy można będzie dostosowywać do wystroju i aranżacji danego lokalu i dobierać je podobnie do tego, jak dobieramy meble. Możliwe będzie także wybranie odpowiednich materiałów, tak by koncepcja wpasowała się dobrze do gotowego restauracyjnego wnętrza.
Potrzebny kapitał
O Misanthropy pisać możemy na razie jedynie w czasie przyszłym, bo projekt jeszcze nie doczekał się realizacji. Przeszkodą okazały się m.in. względy finansowe. Firmy, które zgodziły się zaprojektować moduły dla gości, wyceniają swoją pracę zdecydowanie powyżej granicy opłacalności. Dlatego też, autor projektu Rafał Sawicki zdecydował, że sam wyprodukuje moduły.
To jednak nie jedyny wydatek, jaki będzie on musiał ponieść. Kolejnym krokiem będzie stworzenie systemu bezkontaktowych zamówień opartego o tablet czy aplikacje w telefonie. To jeszcze odległa perspektywa, choćby dlatego, że aby móc w pełni zrealizować projekt Mizantropii, potrzebny będzie inwestor.
- Jeśli chodzi o inwestycje to możliwości branży gastronomicznej obecnie są bardzo ograniczone, dlatego poszukuje inwestorów spoza branży. Stworzenie oprogramowania to duża inwestycja, mówimy o kosztach setek tysięcy złotych. W styczniu, jeśli przynajmniej niektóre obostrzenia zostaną zniesione odbędzie się druga edycja targów Antycovid Expo we Wrocławiu. Zaprezentuję tam swoje rozwiązanie, być może uda się znaleźć osoby, które chciałby te koncepcje rozwijać - mówi Rafał Sawicki.
Lepiej zamykać restauracje?
Niestety, pieniądze to nie wszystko. Ostatnim z najistotniejszych problemów jest ten dotyczący prawa i obostrzeń w trakcie trwania pandemii. W myśl wciąż obowiązującego rozporządzenia, restauracje, przynajmniej do 27 grudnia tego roku, nie mogą obsługiwać klientów na miejscu. Nawet jeśli zamknęłyby gości w boksach, nie istnieją przepisy, które pozwoliłyby im na prowadzenie działalności bez uciekania się do kruczków prawnych i kreatywnego obchodzenia prawa. To kolejny problem, z którym zmierzyć się musi Mizantropia.
Rafał Sawicki, jak twierdzi, kontaktował się z instytucjami odpowiedzialnymi za istniejące obostrzenia, m.in. z Narodowym Instytutem Zdrowia Publicznego, czy z Dyrektorem Departamentu Bezpieczeństwa Żywności i Żywienia Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Jak do tej pory jednak, żadna instytucja wprost nie chce poprzeć pomysłu na bezkontaktową gastronomię.
- Prawdopodobnie, osoby decyzyjne nie chcą zaakceptować takiego rozwiązania, bo byłoby to faworyzowanie prywatnej firmy. Ja, ze swojej strony mógłbym zaoferować wybranej restauracji parę takich modułów. Potem można by negocjować z instytucjami państwowymi warunki otwarcia takiego lokalu. Wydaje mi się jednak, że jest to rozwiązanie lepsze niż zamykanie restauracji. Dawałoby to jakiekolwiek możliwości prowadzenia lokalu - tłumaczy współtwórca bezkontaktowej restauracji.
Bezkontaktowa przyszłość gastronomii
Jeszcze w styczniu czy lutym tego roku projekt restauracji z prywatnymi boksami można by nazwać upiorną dystopią, ale dziś, ponad dziewięć miesięcy od wybuchu pandemii Covid - 19 sformułowanie „dystans społeczny” jest jednym z najczęściej powtarzanych wyrażeń, nie tylko zresztą w gastronomii.
Czytając o Misanthropy w głowie rodzi się oczywista wątpliwość: co stanie się z bezkontaktowymi restauracjami, gdy pandemia się skończy?
- Nie jest to rozwiązanie tylko i wyłącznie na czas pandemii. Często klienci restauracji proszą o stolik w ustronnym miejscu, bo cenią sobie prywatność. Ogródki restauracyjne w dużych miastach mają z kolei problem z osobami postronnymi, np. z bezdomnymi. Wiem, że menedżerowie restauracji widzą ten problem. Ponadto wiele osób w dużych miastach też ceni sobie chwilę spokoju przy posiłku - mówi Rafał Sawicki.
Tekst: Przemysław Ziemichód, Ouichef.pl