Kino po pandemii - rozmowa z Bianką Pawlewską
- Biorąc pod uwagę cały rynek i to, co wydarzyło się w ciągu pandemii możemy mówić o stratach rzędu kilkudziesięciu milionów złotych - mówi Bianka Pawlewska, VP of cinema advertising w New Age Media - Cinema City Group.
MMP: Jak sobie poradził zespół New Age Media w pandemii ? W jaki sposób walczyliście o przetrwanie? Czy zredukowaliście zespół, zamroziliście pensje, skorzystaliście z tarczy antykryzysowej?
Bianka Pawlewska: Na początku należy zaznaczyć, że ze względów biznesowych i organizacyjnych duże kina sieciowe zostaną otwarte najprawdopodobniej późną wiosną, co oznacza, że przerwa w normalnym funkcjonowaniu, licząc od lutego 2020 r. potrwa w sumie ponad rok. Jednocześnie New Age Media (NAM) na wszystkich rynkach, stanowi dobrze dobrany i sprawdzony w praktyce zawodowej zespół profesjonalistów. Na szczęście główni decydenci z zarządu Grupy Cinema City dostrzegają to i rozumieją, że w przypadku planowania i sprzedaży reklam, liczy się właśnie zespół, bo od tych konkretnych osób będzie zależało tempo powracania do pożądanej kondycji biznesowej. Dlatego też udało nam się uniknąć zwolnień i zachować zespół w pełnym składzie, który jest zmotywowany i gotowy do działania, jak tylko warunki zewnętrzne na to pozwolą. Przy czym NAM, jako spółka, nie skorzystała dotychczas z rządowej pomocy, skorzystało z niej jedynie trzech etatowych pracowników.
Jak duże straty finansowe zanotował NAM w pandemii w stosunku do 2019 r.? W jaki sposób staraliście się im zapobiec? Czy wprowadziliście nowe usługi i narzędzia współpracy z klientami?
Ze względu na sytuację pandemiczną i decyzje władz, w 2020 r. kina były całkowicie zamknięte przez prawie 7 miesięcy, a należy do tego doliczyć jeszcze co najmniej 3 miesiące bieżącego roku. Był to czas, w którym ponosiliśmy jedynie koszty, nie mając praktycznie żadnych przychodów. Dla kina, jako medium reklamowego jest to sytuacja bez precedensu, ale także – bez pola manewru. Dlatego porównywanie liczb i dokładne określanie spadku przychodów nie jest konstruktywne – pokazuje jedynie skalę problemu. Trochę pocieszający jest fakt, że na początku roku 2020, kino notowało rekordy frekwencji, a po zakończeniu pierwszego lockdownu, pomimo ograniczenia dopuszczalnej liczby widzów do 50%, bardzo szybko, bo praktycznie w ciągu 1 miesiąca udało się odbudować frekwencję na zadowalającym poziomie. Niestety wszystko przerwała tzw. „druga fala” i kolejny lockdown, ale kino, jako medium pokazało w tych momentach swój duży potencjał.
Co postanowili klienci z budżetami kinowymi, czy przekierowali je na inne formy komunikacji, czy zamrozili?
Robiliśmy wszystko, żeby rzetelnie i na bieżąco informować klientów o zaistniałej sytuacji. Od początku zapewnialiśmy i nadal to podtrzymujemy, że jak tylko kina ruszą, to postaramy się jak najszybciej zrealizować przerwane i zaplanowane wcześniej kampanie, przy czym od razu zaproponowaliśmy rozliczenie zabezpieczające klientów, czyli CPV (Cost Per Viewer). Klienci reklamowi podeszli do sytuacji ze zrozumieniem i zdecydowana większość budżetów została przeniesiona na czas, kiedy kina będą już otwarte.
Jak szybko nadrobicie straty wyniesione z 2020 r.? I jak planujecie to nadrobić?
Tak jak już wspomniałam, udało nam się zachować zmotywowany zespół w niezmienionym składzie oraz utrzymać stały kontakt z klientami reklamowymi. Poza tym, już w drugim kwartale tego roku zacznie się wielki urodzaj premier filmowych – część z nich została przecież odłożona na przysłowiową „półkę”, ponieważ producenci, dystrybutorzy czekają tylko na pełne otwarcie kin. Widzowie będą mogli wybierać z kilkuset propozycji, a 60 z nich to produkcje rodzime. Z polskich filmów w repertuarze znajdą się w obok siebie m.in. takie tytuły jak „Small World”, „Gierek” i „Wesele 2”, z kolei z zagranicznych produkcji z pewnością, jak magnez na widzów w różnym wieku podziałają kolejne części wielkich hitów kinowych, czyli np. „Matrix 4”, „Hotel Transylwania 4”, „Minionki: Wejście Guru”, „Top Gun: Maverick”, ale też takie tytuły jak „Diuna” i najdłużej chyba oczekiwany James Bond „Nie czas umierać”. Ponadto, prawdziwe „oblężenie” kin studyjnych pod koniec lutego br. pokazało, że widzowie również bardzo tęsknią za kinem. To wszystko pozwala mi (w tej ogólnie – trudnej sytuacji) na dużą dawkę optymizmu. Wierzymy, że w ciągu kilku miesięcy jesteśmy w stanie osiągnąć bardzo zadowalające wyniki.
Jaką strategię działania i sprzedaży przyjęliście na ten rok? Czy wprowadzicie nowe usługi?
Start kin z dobrym repertuarem, pozwoli nam na relatywnie szybkie osiągnięcie wysokiej frekwencji, a co za tym idzie wysokich zasięgów i wypełnienie bloków reklamowych dużymi kampaniami. Skupimy się na promocji tego, co w reklamie kinowej najbardziej efektywne, czyli połączenia kampanii na ekranach ze sprawdzonymi i ustandaryzowanymi w naszych kinach formami działań „off screen” (poza ekranem). Z czasem oczywiście przyjdzie pora także na aktywności niestandardowe, czy „ambientowe”, dla których kino wciąż stanowi doskonałą przestrzeń. Tu liczymy również na naszych partnerów – np. agencje kreatywne… Niewykluczone, że to one pierwsze wyjdą z pomysłami na to, jak obrócić słabość w siłę, czyli jak w ciekawy, zaskakujący sposób wykorzystać w komunikacji marketingowej covid-owe ograniczenia i nawiązać do post- covidowej rzeczywistości…
Jak wypadł NAM w Polsce i na innych rynkach w Europie?
Jesteśmy oczywiście w stałym kontakcie z naszymi zespołami działającymi w poszczególnych krajach. Z obserwacji i bieżących kontaktów wynika, że na wszystkich sześciu rynkach (Czechy, Słowacja, Węgry, Bułgaria, Rumunia i Polska) sytuacja kin wygląda bardzo podobnie. Wdrażane są podobne metody walki z pandemią – zatem i kina podlegają podobnym regulacjom – pozostają zamknięte, bądź działają w specjalnym reżimie sanitarnym, znacznie ograniczającym liczbę widzów, co z perspektywy multipleksów stanowi duże wyzwanie. Nie możemy pozwolić sobie na kolejne otwieranie i zamykanie kin lub na działalność na „ćwierć lub pół gwizdka”. Firmy dystrybucyjne także podejmują podobne decyzje, stąd opóźnienia we wprowadzaniu filmów – tym bardziej, że spora część z nich to koncerny międzynarodowe, podlegające globalnym zarządzeniom. Dlatego też nasze bieżące działania i strategia wychodzenia z pandemicznego kryzysu w poszczególnych krajach, również wygląda podobnie. Założyliśmy, że sytuacja mimo wszystko ma charakter tymczasowy, zatem priorytetem jest zachowanie zespołów w gotowości oraz utrzymanie kontaktu z rynkiem, czyli przede wszystkim klientami reklamowymi oraz z zainteresowanymi mediami i opinią publiczną.
Jakie straty odnotował rynek reklamy kinowej w Polsce w związku z pandemią?
Trudno w tej chwili o precyzyjne podsumowanie, bo pandemia niestety wciąż trwa, ale biorąc pod uwagę cały rynek i to, co wydarzyło się w ciągu tych 12 miesięcy pandemii możemy z pewnością mówić o stratach rzędu kilkudziesięciu milionów złotych.
Jakie jest wasze stanowisko wobec propozycji rządu wprowadzenia podatku od reklamy kinowej?
Bardzo liczymy na to, że polskie władze dostrzegają fakt, iż kino jest w tej sytuacji medium najbardziej poszkodowanym, bo odciętym na wiele miesięcy od możliwości, prowadzenia jakiejkolwiek działalności komercyjnej, w tym sprzedaży i emisji reklam. Dlatego też spodziewamy się raczej rozszerzenia programu pomocowego o kina wielosalowe, niż stawiania kolejnych wyzwań i wymagań. Przynajmniej do momentu pełnego odbicia się rynku.
Rozmawiała: Magdalena Soroczyńska