Love me Tinder [recenzja - "Oszust z Tindera"]

"Oszust z Tindera" ("The Tinder Swindler") propozycja nie tylko dla tych widzów Netfliksa, których rozczarował serial "Kim jest Anna?". Znajdzie zdecydowanie szersze grono odbiorców.

Już pierwsze dni od premiery tej produkcji dokumentalnej (w Polsce 2 lutego) pokazały, że film "Oszust z Tindera" ("The Tinder Swindler") wzbudził powszechne zainteresowanie i stał się przedmiotem nie tylko towarzyskich dyskusji.

Kilka słów wyjaśnienia dla tych, którzy jeszcze nie znają tego tytułu z biblioteki Netfliksa. Film wyreżyserowała Felicity Morris, ta od innej mocnej produkcji – miniserialu dokumentalnego „Odwal się od kotów: Polowanie na internetowego mordercę”. Też polecamy, też dostępna na Netfliksie. „Oszust z Tindera” to fabularyzowany dokument o Shimonie Hayucie, który wykorzystując popularność i możliwości serwisu randkowego „wypracował” skuteczny mechanizm wyłudzania pieniędzy. Hayut, który stworzył „alternatywną osobowość” - posługiwał się kilkoma nazwiskami i paszportami – i eksploatując naiwność oraz łatwowierność zauroczonych nim kobiet, bez skrupułów korzystał z ich pieniędzy.

W filmie o niecnych działaniach samozwańczego księcia diamentów opowiadają trzy kobiety, które padły ofiarą catfishingu i pragną doprowadzić do aresztowania internetowego kochanka.

(Psycho)analizę specyficznego „magnetyzmu” bohatera i chorobliwej wręcz naiwności niektórych ofiar oszusta zostawmy profesjonalistom. Nas najbardziej zainteresował – co zrozumiałe – wątek mediowy. „Moje pierwsze skojarzenia z miłością to Disney” - mówi jedna z bohaterek już na samym początku filmu. I to w dużej mierze ustawia całą historię opowiadaną w dokumencie.

O szkodliwym wpływie na psychikę części mediów i części social mediów napisano już wiele książek i nakręcono sporo filmów. Dużo ostatnio dowiadujemy się też o mechanizmach funkcjonowania platform społecznościowych i modelu biznesowym (wspomnijmy choćby niedawne wyznania Frances Haugen, sygnalistki i byłej pracownicy Facebooka). Tinder był do tej pory na boku wszystkich tego typu historii. Można powiedzieć, że raczej miał dobrą prasę. Bo chyba każdy zna kogoś, kto zna kogoś, kto poznał kogoś na Tinderze i współtworzy dziś szczęśliwe małżeństwo lub przynajmniej rokujący związek partnerski. Dopiero „Oszust z Tindera” pokazuje szerzej niebezpieczeństwa związane z tą platformą społecznościową. Felicity Morris nie poszła jednak na łatwiznę – film nie jest oskarżeniem wobec Tindera i jej twórców. Reżyserka nie wytacza dział przeciwko mediom społecznościowym. Choć między kadrami przemyca problem uzależnienia od nich. Swoim filmem przekonuje (raz jeszcze, bo wiemy to od wieków), że wszelkie zło pochodzi od człowieka, a nie od „narzędzi”, których ten używa. Przestępstwo nie jest też owocem sprzyjających okoliczności, ale wyborem człowieka.

„Oszust z Tindera” nie jest naiwną współczesną przypowieścią o ofierze i poszukiwaniu zemsty. Dodajmy cicho, że film wcale nie kończy się happy endem. Tu też brawa dla reżyserki – pozostawia widza z poczuciem niedosytu. Ten fabularyzowany dokument jest chłodną, rzeczową opowieścią.

Jej kanwę stanowią historie trzech kobiet – nic więcej i aż tyle. Film ma też misję. Zdradzają ją same bohaterki – jego popularność przyczyni się do rozpowszechnienia wizerunku internetowego przestępcy. A to może uchronić kolejne potencjalne ofiary Hayuta.

Warto obejrzeć „Oszusta z Tindera” choćby po to, by po projekcji odpowiedzieć sobie na pytania: Czy moje pierwsze skojarzenie z miłością to również Disney? Czy jestem uzależniony od mediów i (lub) social mediów?

„Oszust z Tindera” („The Tinder Swindler”) - reż. Felicity Morris, Netflix 2022

Piotr Machul 393 Artykuły

Zajmuje się tematyką mediową, głównie telewizyjną i radiową. Przeżył kilkuletni romans z copywritingiem. Zdecydowanie woli dziennikarstwo. Dziwne, że nie mieszka w czeskiej Pradze, bo uwielbia to miasto.

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.