Ukraina zdobi człowieka [Felieton Michała Majczaka]

Czy w tej tęsknocie do czegoś Wielkiego należy szukać źródeł tak ogromnego entuzjazmu, z jakim powitaliśmy nie tylko miliony uchodźców, ale i niebiesko-żółtą symbolikę?

Znalazłem to zdjęcie w internecie. Niedawno. Fotka ilustrowała jakiś artykuł o sytuacji bieżącej. Zrobiła na mnie wrażenie. Ogromne. Poziomy kadr, kilka osób siedzących w wagonie metra. To akurat rozpoznać łatwo, bo tam siedzi się tyłem do okna, a za nim widać tylko ciemność. Pośrodku starsza pani. Smutna, zamyślona, patrzyła przed siebie. To wszystko. A dostałem gęsiej skórki, kiedy ją zobaczyłem. Podpis brzmiał: „W Rosji protestują tylko nieliczni”. Starsza pani miała niebieską chustkę na głowie i żółty płaszczyk. Każdy stylista nam potwierdzi, że jest to połączenie odważne.

Niebiesko-żółta para kolorów stała się w ostatnich dniach modna. I cieszy mnie niezmiernie to, że dominuje ona na całym świecie.

W początkowych doniesieniach z paryskiego Tygodniu Mody mówiło się o tym rzadko. Zarzucano nawet przedstawicielom tej branży, że bawią się jak zwykle, gdy na Kijów i inne miasta Ukrainy spadają bomby. Jako pierwszy zareagował Georgio Armani. Włoski projektant wyłączył podczas swojego pokazu muzykę. Bo rzeczywiście nie czas na słuchanie muzyki. Zaraz potem modelki Balenciagi maszerowały po wybiegu w śnieżnej zamieci i to oddzielone od publiczności plastikowymi ekranami. O tym już zrobiło się głośno. Moda wspiera osaczonych przez wojnę mieszkańców Ukrainy. Nareszcie. Serwisy plotkarskie zaczęły publikować kolejne zdjęcia celebrytów „dyskretnie pokazujących solidarność z ofiarami ataku”. To cytat. Nie będziemy się tutaj czepiać tej „dyskrecji”.

Malutkie wpinki, niebiesko-żółte wstążki, a niekiedy całe kreacje. W świetle fleszy, na czerwonych dywanach. Cieszy mnie to niezmiernie. Można by nawet zażartować, że Coca-Cola jest rzeczywiście w trudnej sytuacji. Nie dlatego, że początkowo nie chciała wycofać się z Rosji. Logo jej głównego konkurenta, czyli Pepsi, jeszcze przed wojną w połowie było niebieskie.

Zmieniły się nasze stroje w Paryżu, ale także i na ulicach Towarowej, Klasztornej czy Żołnierzy Wyklętych. Czy pozwolą Państwo, że spróbuję opisać to zjawisko z perspektywy faceta, który kiedyś na tych ulicach nosił koszulki z wizerunkiem Kurta Cobaina? Być może zyskamy dzięki temu perspektywę, o której jeszcze nie mówiono.

Należę do generacji X, a to pokolenie miało już w swojej szafie T-shirty z „S” Supermana, logotypem „Gwiezdnych wojen”, zdjęciami Duran Duran i brytyjską królową, której usta spina agrafka. Nosiliśmy także z dumą wielki napis „No Future”, atomowego grzyba, okładkę „Unknown Pleasure”, Simpsonów i Lecha Wałęsa. Albo tylko jego wąsy. I ze wszystkich sił próbowaliśmy z czegoś zrobić wydarzenie przełomowe, jednoczące, podniosłe.

Śmierć Cobaina zyskała symboliczne znaczenie, ale to wciąż nie było to. Wciąż mieliśmy do naszych dziadków i rodziców pretensje. Wy mieliście swój marsz na Reichstag, „Dziady” Dejmka, inwazję na Czechosłowację. Mogliście nosić budzący zgrozę u sąsiadów znaczek „Solidarności”. A my? Nawet w Berlinie w 1989 r. nie mogliśmy się rzucić na mur, bo nastolatkom trudno było utrzymać kowalski młotek.

Nie wiem, czy sens tego, co chcę powiedzieć, jest jasny. Moja generacja jest jak książę Karol. Czekamy na naszą chwilę długo. Dla niektórych nawet zbyt długo. Piszę o tym z perspektywy mieszkańca Grodziska Mazowieckiego, a nie Milwaukee. Wojna w Iraku czy Afganistanie dla nas była czymś abstrakcyjnym. Stacjonowała tam garstka polskich żołnierzy.

Czy w tej tęsknocie do czegoś Wielkiego należy szukać źródeł tak ogromnego entuzjazmu, z jakim powitaliśmy nie tylko miliony uchodźców, ale i niebiesko-żółtą symbolikę? W niej także, chociaż wszyscy wiemy, ile jest w tym szczerej chęci pomocy i wielkiego serca. Za naszą wschodnią granicą dzieją się rzeczy godne potępienia, a widok tysięcy matek i dzieci uciekających przed wojną nie pozwala nam spokojnie zasnąć.

Idea, którą te kolory niosą, jest więc nie tylko słuszna, ale i piękna. To nie tylko wyraz naszej sympatii wobec sąsiedniego narodu. Nie mówimy w ten sposób, tak jak podczas Euro w 2012 r., „No dobrze, nie było może między nami najlepiej, ale przecież piłka jest jedna i tym razem nie mogą wygrać Niemcy”. Dzisiaj założenie koszulki w tych barwach to wyraz przełomu. Nasze generacyjne credo. Chcemy takiego świata, w którym niebo będzie niebieskie i czyste, a zboże nietknięte. Niech sobie złociste żyto czy pszenica falują na wietrze, beztrosko. Nie ma naszej zgody na przemoc w stepie szerokim, w Charkowie i Mariupolu. Nie pozwolimy niszczyć, ranić, zabijać.

Proszę zwrócić uwagę, że przez lata niektórzy z nas nosili wizerunek zranionej planety. Całej. I nikogo to nie obchodziło. Nie pamiętam, by w kawiarniach stały słoje wypełnione wpinkami z zagrożoną wyginięciem pandą. Naszej generacji potrzebny był jakiś konkret. Coś namacalnego. Z tego samego powodu na koszulkach i flagach na ulicach Rosji pojawia się to złowieszcze Z. Mówią, że to nowa swastyka. Nieprawda. W starożytnym świecie swastyka była symbolem solarnym, a Z znaczy tylko jedno. Zło. Symbol kontra symbol. Światło przeciwko Ciemności.

Proszę zauważyć. Siła tego przeżycia jest na tyle duża, że nie oznaczamy kolorami niebieskim i żółtym tylko zdjęć profilowych w social mediach. Wyszliśmy z nimi na ulicę. Jak dzieciaki w latach 60. z pacyfką. Ona też łączyła zwaśnionych.

Może to więc prawdziwa rewolucja, na którą liczyliśmy. Z COVID-em się nie udało, nie zdaliśmy egzaminu dojrzałości. Protestujących przeciwko szczepieniom, noszeniu masek, restrykcjom sanitarnym było zbyt wielu. Byłoby wspaniale, ale jeśli nawet do tego nie dojdzie, to i tak dzisiaj jestem dumny z biało-czerwonej, która od 24 lutego jest niebiesko-żółta.

Tekst: Michał Majczak

Michał Majczak pracuje w reklamie od 20 lat. Nie lubi słów "senior" i "copywriter", z dwojga złego wybiera to drugie. Ceni sobie doświadczenie zdobyte w agencji PZL, a to oznacza dosyć specyficzne poczucie humoru i kilka znajomości na mieście. Pracował też w DDB Warszawa, co również podkreśla.

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.