To nie biznes, to dom

- Na naszym rynku przetrwają i będą mieć się dobrze tylko duże firmy. Z przykrością muszę powiedzieć, że na horyzoncie nie widać młodych firm, które by tak dynamicznie się rozwijały, jak rozwijały się OTO czy Papaya Films - twierdzi Jacek Kulczycki, założyciel, CEO i executive producer OTO Film.

Jacek Kulczycki z córką Melanią. Fot. OTO Film.
Jacek Kulczycki z córką Melanią. Fot. OTO Film.
„Media Marketing Polska”: Oto przeszło w ostatnim okresie duże zmiany, ale rozwinął pan także inne swoje firmy. Jakie?

Jacek Kulczycki: W ubiegłym roku powiększyłem portfolio firm, których jestem właścicielem lub współwłaścicielem. Utworzyłem firmę VuFinder Studios, która zajmuje się produkcją w wirtualnym studiu. Polega to na tym, że duża część dekoracji jest budowana w sposób cyfrowy i wyświetlana na olbrzymich ekranach LED-owych. Dzięki temu klienci nie ponoszą nakładów na budowę drogich scenografii. Produkcje tego typu są nie tylko tańsze, ale również bardziej ekologiczne, ponieważ w jednym studiu jesteśmy w stanie nakręcić 4-5 lokacji, nie przerzucając ekipy z jednego miejsca w drugie.

Uruchomienie studia cyfrowego ma związek z ogromną zmianą technologiczną, którą przechodzi rynek, podobnie jak kiedyś przechodziliśmy z taśmy 35 mm na taśmę cyfrową. Przełom w technologii nastąpił, kiedy na rynku filmowym pojawił się silnik gier komputerowych Unreal Engine 5.1, za pomocą którego buduje się fotorealistyczną rzeczywistość. To, co można wyświetlić na LED-ach, wygląda jak rzeczywisty świat. Możliwości, jakie daje nam ta technologia, są prawie nieograniczone, a laik nie odróżni cyfrowej scenografii od prawdziwej. W ten sposób powstaje już większość reklam samochodów, a wkrótce inne rodzaje reklam sięgną po tę technologię. Czasy, kiedy lataliśmy do RPA czy Nowej Zelandii, aby sfilmować „zieloną trawę”, już za nami.

Druga zmiana, która wydarzyła się w naszej firmie w ciągu ostatnich miesięcy, to fakt wydzielenia ze struktury Oto departamentu odpowiedzialnego za development scenariuszy do seriali i fabuł. Powstała w ten sposób nowa firma - Under Ski Tower (Pod Skocznią - na Dolnym Mokotowie mieści się siedziba firmy Oto), która zajmie się produkcją kontentu na potrzeby platform VoD i telewizji. Mamy już pierwsze osiągnięcia w tym zakresie. Wygraliśmy mikrobudżet z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej na produkcję półtoragodzinnego filmu fabularnego „Game Over” w reżyserii Pawła Powolnego. PISF przeznaczył na produkcję filmu 900 tys. zł, nasz wkład wynosi 100 tys. zł.

To, co obecnie dostrzegam na rynku reklamy, to przechodzenie reżyserów i innych twórców - scenografów, operatorów do pracy przy filmie i serialach na platformach takich jak Netflix czy Amazon. Osoby te charakteryzuje bardzo dobry warsztat pracy i wysoki poziom świadczonych usług, czego wymagają „streamersi”. Podążamy za nimi. Szkoda byłoby zmarnować taką okazję i oddać pole komuś innemu, bo uważam, że się na tym znamy lepiej niż inni, dlatego uruchomiłem Under Ski Tower.

Miał pan o planach budowę nowych studiów filmowych. Gdzie powstaną?

Jednym z celów VuFindera jest budowa dwóch dużych studiów pod Warszawą. Zapotrzebowanie na tego typu usługi jest znaczne, zarówno ze strony filmu reklamowego, jak i fabularnego, a dostęp do studiów już istniejących jest mocno utrudniony, bo po pierwsze, jest ich za mało, a po drugie, są w pełni zarezerwowane. Brakuje takich, które można wynająć. Mamy już miejsce pod inwestycję, a przynajmniej jedna z tych hal będzie poświęcona cyfrowej produkcji.

Czy myśli pan o sprzedaży biznesu?

Na tym etapie działalności nie. Do niedawna nie mogłem liczyć na sukcesora, ale sytuacja się zmieniła. Moja córka Melania zdecydowała się dołączyć do firmy. Jest w ścisłym kierownictwie VuFinder Studios, a w przyszłości będzie zarządzać całym biznesem grupy i podejmować decyzje o jej rozwoju. To tylko kwestia czasu, kiedy odsunę się od pracy operacyjnej, ponieważ już dzisiaj mam zbyt dużo obowiązków, choć mam także grono zaufanych menedżerów.

Niedawno była to Magda Olak.

Z Magdą nie ułożyła nam się współpraca. W pandemii pracownicy Tanku przeszli do nas, zasilając grupę. Mieliśmy jednak inną wizję prowadzenia i rozwoju firmy. Nie wyszło i każde z nas poszło swoją drogą.

W podobnej sytuacji dotyczącej sukcesji są właściciele innych, dużych firm producenckich, m.in. Film Produkcja i Opus Film.

Obaj właściciele - Stanisław Dziedzic z Film Produkcja i Piotr Dzięcioł z Opus Film - mają synów, którzy prawdopodobnie przejmą po nich zarządzanie. A wracając do Oto, to model firmy rodzinnej jest w naszym przypadku optymalny.

Podobno chcieliście połączyć siły z Papaya Films?

Nie było nigdy takich planów. Otworzyłem nowe firmy, aby Oto skupiało się tylko na produkcji reklam. Ostatnio dużo inwestujemy w reklamy zagraniczne, pracujemy z zachodnimi klientami, zachodnimi agencjami i jako partner realizujemy dla nich filmy. To nie jest praca serwisowa.

W ostatnim czasie zrealizowaliśmy ponad 20 reklam na rynek niemiecki, francuski, brytyjski i amerykański. Za każdym razem, kiedy ubiegamy się o taki budżet, startujemy w przetargu. Ostatnio wygraliśmy trzy z nich, w tym jeden duży, międzynarodowy. Obecnie realizujemy kampanię dla francuskiej agencji. W tych projektach aktywnie uczestniczy VuFinder i jego wirtualne studio.

Jakie były przychody i zyski Oto w ub.r.? W ankiecie zaznaczyliście brak danych.

Podobnie jak wielu moich kolegów, którzy również nie dzielą się informacjami na ten temat.

Dzielą się. Przychody Papaya Films wyniosły w 2022 r. 144 mln zł, a zysk 6 mln zł.

Przychody naszej grupy są na podobnym poziomie, w ub.r. przekroczyliśmy pułap 100 mln zł, a zysk jest proporcjonalny do tej sumy. Wszystkie środki w tej chwili inwestujemy. Mamy przed sobą ambitne projekty do zrealizowania. To będzie rok różnych inwestycji.

Czy pana firmy mają inwestora lub inwestorów?

Nie mamy inwestora. To są nasze środki, które inwestujemy w rozwój firmy Oto i pozostałych spółek.

Świetnie pan zarządzał firmą przez 31 lat.

Nie ma się czym chwalić. Najważniejsze, że mam komu przekazać stery w firmie i za jakiś czas będę mógł z satysfakcją obserwować, jak dalej się rozwija.

Można zarządzić albo można nie zarządzić?

Oto to zawsze było dla mnie coś więcej niż tylko biznes, to nasz dom. I w przenośni, i dosłownie, bo miejsce, w którym rozmawiamy, też jest nasze. Nie wynajmujemy go (dom na Dolnym Mokotowie w Warszawie, w którym mieści się siedziba Oto). Spłacamy kredyt, ale kto dzisiaj nie ma kredytu.

Jak widzi pan przyszłość tego rynku?

Na naszym rynku przetrwają i będą mieć się dobrze tylko duże firmy. Z przykrością muszę powiedzieć, i myślę, że Kacper Sawicki, CEO Papaya Films, się ze mną zgodzi, że na horyzoncie nie widać młodych firm, które by tak dynamicznie się rozwijały, jak rozwijały się Oto czy Papaya kilka lat temu. Mógłbym narzekać, ale to pewnie kwestia czasów. Po prostu inne realia i inne priorytety.

A druga wizja dotyczy mocniejszego wchodzenia na rynki zagraniczne. Polska jest dużym krajem w Europie Środkowej i trzeba ten moment lepiej wykorzystać. To, do czego dążę, to wychodzić z naszymi usługami za granicę. Jakością przewyższamy duże firmy z Zachodu, a dodatkowo, jesteśmy bardziej konkurencyjni cenowo od firm z Francji, Niemiec, Anglii czy USA. Żadna zachodnia firma nie jest w stanie dostarczyć takiej jakości w takiej cenie, jaką my oferujemy.

Wierzę także w „power of one” - wizję holdingu, czyli ofertę wszystkich usług pod jednym dachem.

Jakie ma pan plany dotyczące firmy na ten rok?

W tym roku planuję stworzenie formalnej struktury dla siedmiu spółek, w których mam udziały. Chcę, aby współpracowały ze sobą i chcę powiązać je w jedną grupę. Obecny rok musi też być rokiem stabilizacji, po roku rewolucji związanej z założeniem nowych spółek. Teraz firmy muszą okrzepnąć.

Rozmawiała: Magdalena Soroczyńska

Wywiad ukazał się w najnowszym Raporcie Specjalnym Studia Produkcyjne i Postprodukcyjne  przygotowanym przez  "Media Marketing Polska". Raport jest już dostępny w naszym sklepie.

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.