Rita Grebenchikova: Przyszłość jest hybrydowa, bo życie jest hybrydowe

Globalnym trendem jest rozwój kategorii true stories. Wnikliwiej poszukujemy dziś prawdy - mam tu na myśli nie tylko świat filmu, ale również media czy literaturę - mówi Rita Grebenchikova, head of film production w UPHub (Ukrainian Producers Hub).

„Media Marketing Polska”: Można powiedzieć, że firma, którą pani reprezentuje (UPHub, czyli Ukrainian Producers Hub), ma formułę bardzo dobrze dostosowaną do trudnych czasów. Jak krótko można zdefiniować UPHub?

Rita Grebenchikova: UPHub to wspólnota, zrzeszenie doświadczonych ukraińskich producentów, którzy działają na rynku co najmniej od 15 lat. Nasza główna działalność to produkcja i dystrybucja filmów fabularnych, seriali telewizyjnych i innych różnorodnych treści telewizyjnych, kontentu tworzonego i na potrzeby telewizji, i serwisów VoD. Mamy na koncie 600 wdrożonych projektów. Biblioteka UPHub zawiera już ponad 7,4 tys. godzin gotowych produkcji prime-time'owych sprzedawanych w ponad 90 krajach. W skład naszej grupy wchodzą cenione firmy producenckie, w tym Kristi Films, Apple Tree Vision i SunFX. Część z nich ma swoje centrale w Kijowie.

Mamy doświadczenie w prowadzeniu i rozwijaniu własnych kanałów TV. Oferujemy pełny zakres usług w zakresie produkcji treści i postprodukcji. Nowym kierunkiem, który prężnie się rozwija, jest dubbing zarówno projektów własnych, jak i zewnętrznych. Aktywnie działamy też na rzecz ochrony treści własnych i partnerskich przed nielegalnym wykorzystaniem. Wielowątkowa działalność.

Czy macie partnerów międzynarodowych?

Tak. Partnerzy naszego hubu to czołowi gracze ukraińskiego i międzynarodowego rynku medialnego, tacy jak Netflix, Amazon Prime, HBO Max, Beta Film, Megogo czy Kyivstar TV.

Z ekipą serialu „Cisza”, Rita Grebenchikova druga z prawej.
Z ekipą serialu „Cisza”, Rita Grebenchikova druga z prawej.
Współpracujecie z nimi na co dzień czy raczej sporadycznie?

Strategicznym priorytetem UPHub jest rozwijanie różnych produkcji z międzynarodowymi partnerami. Mamy na koncie sporo sukcesów. Z ostatnich koprodukcji wspomnę chociażby polsko-czesko-ukraińsko-niemiecki miniserial kryminalny „The Pleasure Principle” w reżyserii Dariusza Jabłońskiego [w Polsce serial nosił tytuł „Zasada przyjemności” i emitował go Canal+ – przyp. red.] czy chorwacko-ukraiński serial „Silence” (w ofercie HBO Max w Polsce dostępny pod tytułem „Cisza”). Po międzynarodowym sukcesie pierwszego sezonu w ramach koprodukcji powstał drugi sezon.

To pytanie musi paść: Jak ukraińscy producenci funkcjonują w czasie wojny?

Jak można się domyślić, nie jest łatwo. Ale ratunkiem są właśnie koprodukcje. Świeżym przykładem może być kolejny sezon serialu kryminalnego „Silence”. Podobnie jak pierwsza seria, druga również powstała w koprodukcji chorwacko-ukraińskiej. Dzięki koprodukcjom takim jak ta dużo ludzi ma pracę. A praca to nadzieja.

Produkcja drugiego sezonu serialu „Silence” zakładała dni zdjęciowe w Kijowie. I mieliśmy tam kilka takich dni. Oczywiście bacznie obserwowaliśmy sytuację, trwa przecież wojna. Ale były dni, że sytuacja była spokojniejsza i mogliśmy kręcić.

W zasadzie te dni zdjęciowe w Kijowie były symboliczne, ale dały nadzieję tysiącom Ukraińców pracujących w telewizji i sektorach pokrewnych, które chwieją się od wybuchu wojny.

Wojna spowodowała duże zmiany na ukraińskim rynku telewizyjnym.

Latem 2022 r. upadł holding Media Group Ukraine. Pozostawił tysiące ludzi bez pracy. A telewizja to w Ukrainie duży przemysł. Do Media Group Ukraine należeli tak ważni gracze rynkowi jak bardzo popularny kanał telewizyjny Ukraina czy platforma streamingowa OLL.TV. Holding zatrudniał 4 tys. osób. Po jego upadku wielu ludzi potrzebuje pracy, by wykarmić swoje rodziny, dzieci.

Wspomniała pani o serialu kryminalnym Dariusza Jabłońskiego. Czy pracujecie w ramach koprodukcji z innymi podmiotami z Polski, poza Apple Film Production?

Praca nad serialem Dariusza Jabłońskiego to bardzo udany eksperyment – zdjęcia w kilku lokalizacjach (Warszawa, Praga, Odessa), na kilku planach, z kilkoma ekipami lokalnymi i lokalnymi aktorami. Wszystko się sprawdziło. To ważne doświadczenie. A co do planów, to na niedawnym spotkaniu branży w Warszawie – międzynarodowym festiwalu Heart of Europe – rozmawialiśmy m.in. z TVP. Za nami bardzo dobre rozmowy.

A jak wygląda współpraca z innymi rynkami europejskimi?

Na planie produkcji „SHTTL”, Rita Grebenchikova druga z lewej.
Na planie produkcji „SHTTL”, Rita Grebenchikova druga z lewej.
Wzorowo. Trudno znaleźć mankamenty. Ostatnio pochłaniała nas koprodukcja francusko-ukraińska „Shttl".

Ten tytuł brzmi jak znane w polszczyźnie słowo „sztetl” – żydowskie miasteczko, żydowska społeczność. Znane u nas m.in. dzięki kultowym i uznanym polskim filmom „Sanatorium pod klepsydrą” w reżyserii Wojciecha Jerzego Hasa i „Austeria” Jerzego Kawalerowicza. Oba trafiły na przygotowaną przez Martina Scoresese listę polskich filmów, które trzeba znać.

Bo to rzeczywiście o żydowskie miasteczko i żydowską społeczność chodzi. Tylko tytułowy zapis w naszej produkcji mamy nieco inny – bez samogłosek. To bardzo duży projekt serialowy, czarno-biały, opowiadający o społeczności żydowskiej w latach 40. XX w.

W naszej rozmowie, co zrozumiałe, przewija się temat wojny, różnych jej aspektów. Ale nie można też zapominać o drugim nieszczęściu, jakie na nas wszystkich spadło, pandemii koronawirusa. Jak z tym radzą sobie ukraińscy producenci, ukraińskie środowisko filmowe i mediowe?

Mamy takie powiedzenie: u nas nie ma koronawirusa, bo mamy wojnę. A poważnie to oczywiście przez ostatnie dwa lata jako producenci i środowisko filmowców przerabialiśmy wszystko, co przerabiali nasi partnerzy na innych rynkach – lockdown i związane z nim ograniczenia produkcyjne, mniejsza liczba dni zdjęciowych, ciągłe testy na covid, specjalne rozwiązania na planie zdjęciowym, ograniczanie liczebności osób w ekipach itd. Ale też twórcze poszukiwanie nowych rozwiązań. Core naszych działań to koprodukcje, więc doświadczaliśmy tego nie tylko w Ukrainie, ale i w innych krajach, gdzie akurat pracowaliśmy.

Czy po tych wszystkich trudnych doświadczeniach możemy mówić o pojawieniu się nowych trendów globalnych w produkcjach dla telewizji i VoD zarówno w tych z kategorii scripted, jak i no-scripted?

Bez wątpienia zauważalnym globalnym trendem jest rozwój kategorii true stories. Wnikliwiej poszukujemy dziś prawdy – mam tu na myśli nie tylko świat filmu, ale również media czy literaturę. Jako filmowcy, nawet jeśli opowiadamy z pozoru proste historie kryminalne, zadajemy sobie więcej pytań: co jest tu ważne, co ignorujemy, jak ukazać pełny charakter bohatera, jak opowiedzieć historię, bo wszyscy jesteśmy przecież „storytellerami”.

Jakie są plany UPHub na najbliższy czas?

Wraz z naszymi partnerami, Apple Tree Vision i Forecast Pictures, przy wsparciu Ukraińskiej Państwowej Agencji Filmowej kończymy obecnie prace nad wspomnianym przeze mnie projektem „SHTTL”. Ta produkcja ma duże szanse stać się wizytówką Ukrainy na międzynarodowych festiwalach.

W planach mamy też co najmniej kilka projektów dokumentalnych związanych z tematyką wojny w Ukrainie. Film dokumentalny o uchodźcach z Charkowa przygotowujemy we współpracy z producentem z Los Angeles i austriackim reżyserem.

Stale rozwijamy współpracę międzynarodową, która – jak już wspominałam – od dawna jest dla nas strategicznym kierunkiem. Obecnie opracowujemy około dziesięciu historii do koprodukcji z międzynarodowymi partnerami, a zainteresowanie dwoma projektami jest potwierdzone. Biorąc pod uwagę trend, że światowy rynek wciąż potrzebuje lokalnych historii, oraz fakt, że Ukraina od dawna jest na ustach wszystkich, kolejne dwa projekty o Ukrainie rozwijamy w taki sposób, by były one interesujące dla widzów nie tylko zaangażowanych w ostatnie wydarzenia ukraińskie.
Wspólnie z naszymi polskimi partnerami współtworzymy jedną z historii. Projekt jest na etapie dopinania umowy. To serial fabularny o wolontariuszach – Polakach i Ukraińcach, afirmująca życie opowieść o miłości, patriotyzmie i empatii.

Druga historia to dokument o ukraińskich ogrodach zoologicznych w czasie wojny. Niezwykłe historie ewakuacji ogrodów zoologicznych z terenów objętych działaniami wojennymi oraz ich funkcjonowania podczas wojny. Jesteśmy otwarci na współprodukcję przy tym projekcie. Poszukujemy partnerów.

Przywołam jeszcze jeden projekt. To pełnometrażowy film „Rocky road to Berlin”, którego scenariusz oparty jest na opowiadaniu „Ja, pobieda i Berlin”, legendarnego ukraińskiego muzyka Kuzmy Scryabina. Obecnie prowadzimy negocjacje z partnerami na temat międzynarodowej dystrybucji tego filmu. Pierwotnie planowaliśmy premierę w Ukrainie na marzec 2022 r., ale rzecz jasna odwołaliśmy ją z powodu wojny. W tej chwili rozmawiamy na temat możliwych dat premier w Ukrainie i na świecie. To piękna również pod względem wizualnym opowieść o latach 90. i młodym muzyku, który próbuje odnaleźć swoją drogę, korzystając z otwarcia granic i wolności.

Na NEM Zagreb 2022, gdzie się spotkaliśmy, sporo mówiło się o tym, że przyszłość mediów, szczególnie rynku telewizji i wideo, jest hybrydowa. Czy zgadza się pani z tą opinią?

Tak. Przyszłość jest hybrydowa, bo życie jest hybrydowe. Bez wątpienia równolegle rozwijać się będą różne grupy mediów. Rosnąć będzie znaczenie mediów społecznościowych. Już teraz widać, jak dynamicznie rozwija się kontent związany z YouTubem czy TikTokiem. Nie znaczy to, że znikną kina czy telewizja linearna. Dlatego firmy producenckie muszą być dziś bardzo elastyczne.

Rozmawiał Piotr Machul

Wywiad ukazał się w najnowszym Raporcie Specjalnym Studia Produkcyjne i Postprodukcyjne  przygotowanym przez  "Media Marketing Polska". Raport jest już dostępny w naszym sklepie. 

 

 

Piotr Machul 393 Artykuły

Zajmuje się tematyką mediową, głównie telewizyjną i radiową. Przeżył kilkuletni romans z copywritingiem. Zdecydowanie woli dziennikarstwo. Dziwne, że nie mieszka w czeskiej Pradze, bo uwielbia to miasto.

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.