Kup pan cegłę, eee... znaczy internet [Pogromcy marketingu]
W nowym cyklu Maciej Burlikowski przygląda się nieuczciwym, zwodniczym lub budzącym inne zastrzeżenia praktykom marketingowym. Na początek demaskuje obietnice o "maksymalnej prędkości internetu".
Tego tekstu nie powinno być. Ale jest, ponieważ na rynku utarła się praktyka nabierania klientów na reklamowanie maksymalnej szybkości internetu. Maksymalnej, a nie tej gwarantowanej (minimalnej). Tę operatorzy skrzętnie chowają na odległych stronach umów.
Wybieracie internet do domu? Zastanawiacie się czy 100, 300 czy 600 Mb/s? A może 1 Gb/s? Ale wiecie, że takiej prędkości nigdy nie będziecie mieli? Bo operatorzy reklamują maksymalną możliwą (teoretycznie) przepustowość łącza. Ta faktyczna jest dużo niższa.
Przyjrzyjmy się ofertom internetu stacjonarnego. Korzysta z niego 60% gospodarstw domowych w kraju. W 2021 r. wydatki na typu dostęp do sieci wyniosły 4,9 mld zł, czyli średnio 47,5 zł miesięcznie.
Najwięksi dostawcy usług to: Orange (ok. 24% rynku), UPC/Play (16%) i Vectra (12%) oraz mniejsi lokalni dostawcy (ok. jedna trzecia w kraju).
Najlepszą technologią jest internet światłowodowy (ang. fiber to the home – FTTH), który stanowi ok. jedną trzecią rynku (lub jego wersje tzw. FTTx, zwane też technologią hybrydową, gdy np. kabel światłowodowy jest doprowadzony do budynku, ale już nie do poszczególnych mieszkań). Światłowód pozwala na uzyskanie prędkości pobierania do 2 megabitów na sekundę (2 Mb/s) – najszybsza oferowana obecnie odbiorcom indywidualnym.
Czego zatem operatorzy nie mówią? Ano tego, że to, co gwarantują dostarczyć, jest nawet pięć razy gorsze od tego, co reklamują. Serio – sami sprawdźcie (podajemy wartości gwarantowane przez operatorów w umowach, dopiero gdy prędkość waszego internetu spadnie poniżej, możecie reklamować usługę).
To jakbyście kupili samochód, którego producent obiecywał, że rozpędzi się do 250 km/h. Nie chce jechać szybciej niż 100 km/h? Trudno. Widziały gały, co brały.
Operatorzy twierdzą, że "zwykle dostępne" prędkości są wyższe, ale gwarantują takie, jak powyżej. Do rozważenia przy wyborze/zmianie dostawcy.
Do przemyślenia: przy obecnym poziomie zaawansowania usług internetowych dla standardowych zastosowań w domu nie ma sensu płacenie za internet szybszy niż 300 Mb/s. Nawet w najgorszej z powyższych opcji (Orange) to gwarantowane 100 Mb/s. Oglądanie filmu w jakości 4K np. na Netfliksie wymaga łącza 15 Mb/s, czyli jednocześnie może to robić nawet sześć osób (raczej liczna rodzina), a gry np. na Steamie wymagają do 10 Mb/s.
Szybkość jest ważna, ale ważniejsza jest stabilność. Internet kablowy zawsze jest lepszy niż radiowy (mobilny), więc jeśli możecie, taki wybierajcie. Równie istotny jest poziom awaryjności, ale to już zależy od konkretnych lokalizacji u konkretnych dostawców (warto sprawdzić opinie na forach osiedlowych itp.) i tempo usuwania ewentualnych usterek. Być może zamiast wyższej prędkości przesyłu, skoro przez większość czasu jej nie wykorzystujecie, warto rozważyć krótszy czas umowy (rok zamiast dwóch lat, u operatorów można już wybierać).
Tekst ukazał się w najnowszym, lipcowo-sierpniowym numerze "Media Marketing Polska", który można kupić w naszym sklepie.

Maciej Burlikowski
1736 Artykuły
W "Media & Marketing Polska" od 2000 r. Zajmuje się m.in. branżą telekomunikacyjną, usług finansowych, samochodami i energetyką. Uwielbia podróże dalekie i bliskie.
Komentarze
Artykuły powiązane