We got #Barbenheimered
Czego uczy nas równoczesna premiera filmów "Barbie" i "Oppenheimerem"? Kris Gonda, creative lead w agencji Ancymony, bierze to wydarzenie pod lupę.
Szybki research ujawnia, że tytułowy kwiatek odbił już w kwietniu 2022 r., gdy na Twitterze pojawiła się informacja o współdzielonej dacie premier obu filmów. Śmiertelnie skrajna tematyka, charakter i paleta barw obu produkcji zainspirowały cyfrową społeczność do poturlania memowej kuli i poszło równo z górki. W teorii konkurujące o uwagę widza tytuły zgrzały się internetowo w jedno zjawisko i – w atmosferze fenomenu - rok później podniosły sobie wzajemnie wyniki finansowe za otwierający weekend. Good for them.
Czy byłoby wszystko to możliwe, gdyby dysonans między bohaterami i filmami był mniej jaskrawy lub choćby tytuły nie nazywały głównych bohaterów? Wątpię. To nie wyjątkowy układ planet, a wyjątkowy kontrast obu produkcji sprowokował wyobraźnię autorów np. wspólnego trailera dla obu filmów i szeregu innych, fanowskich iteracji tej fascynacji. Nie można zatem mówić o fenomenie Barbie - w jej kontekście, fenomenem jest ochronienie tej marki przed czeluścią cancel culture w dobie „wokeizmu”. Good for them.
Spontanicznie rozkodowano przypadkowe zestawienie ucieleśnionych skrajności i oddolnie wykreowano rzeczywistość w której te skrajności spotykają się i koegzystują. Różowa lala ze śmiercionośnym nerdem. Czuję, że to freudowski trigger pomógł przez rok pielęgnować kontent i budować grunt pod opisywane zjawisko. Gdy nikt o tym nie wspomina, warto zaznaczyć, że jeden z bohaterów utrwalał przez pół wieku nierealne standardy kobiecości a drugi był skromnym współtwórcą apokaliptycznej broni. Nice. Good for them.
Pytacie: kto tu co zyskał? Na pewno najwięcej zyskali producenci obu filmów - co do marek niezwiązanych formalnie z „Barbie” i „Oppenheimerem”, złapanie fali w trzecim kwartale, w trakcie sezonu urlopowego to świetny utarg i śmiały manifest bycia w kontakcie z rzeczywistością, kiedy wszyscy akurat starają się trochę od niej odpocząć. Kawał dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty. Pozostaje pytanie, czy ciągle łapać fale wzbudzone przez innych, czy tworzyć swe własne, takie „good for us”.
Autor: Kris Gonda, creative lead, Ancymony