Przyrząd do drażnienia ["Urban. Biografia" - recenzja]

Książka Karaś i Sterlingowa jest tyleż opowieścią o barwnym życiu Urbana - od dzieciństwa w dobrze sytuowanej żydowskiej rodzinie w Łodzi poprzez błyskotliwą karierę dziennikarską w PRL po finansowy sukces w wolnej Polsce - co świetnie udokumentowaną kroniką czasów, w których żył.

„Obowiązki dziennikarskie i publicystyczne traktuje jako formę zdobywania pieniędzy potrzebnych do prowadzenia hulaszczego trybu życia. Zarówno w swym pisarstwie jak i życiu prywatnym jest cyniczny i dążący do realizacji jednego celu – użycia. Prowadzi bogate życie erotyczne, dużo pije i nie stroni od narkotyków. W środowisku dziennikarskim uważany jest za hochsztaplera i dziennikarza nieodpowiedzialnego.” Wbrew pozorom tej opinii o Jerzym Urbanie nie wydano w ostatnim okresie życia, gdy bulwersował opinię antyklerykalnymi tekstami w założonym przez siebie tygodniku „Nie”, nie pochodzi też z czasów, gdy był znienawidzonym przez solidarnościową opozycję rzecznikiem rządu PRL. Wystawiła mu ją w 1970 roku, jako niepokornemu redaktorowi tygodnika „Polityka”, Służba Bezpieczeństwa.

Takich smakowitych cytatów, przypominających o wielu różnych obliczach Jerzego Urbana, znajdziemy w jego biografii napisanej przez Dorotę Karaś i Marka Sterlingowa, mnóstwo. Autorom udało się – jak celnie ujął to podczas spotkania promocyjnego w Faktycznym Domu Kultury w Warszawie Mariusz Szczygieł – napisać książkę „doskonale nieoceniającą”. Okładka nieco przekornie prowadzi czytelnika w stronę stereotypowego obrazu Urbana jako czarnego charakteru, diabła wcielonego. W świadomości wielu Polaków jest – jak powiedziała podczas wspomnianego spotkania Dorota Karaś – „dyżurną świnią”. Autorzy już na wstępie książki przytaczają inwektywy, jakie wobec Urbana kierowano: „czerwona kanalia”, „Goebbels stanu wojennego”, „morderca ks. Popiełuszki” (tą ostatnią sam z właściwą sobie ironią powtarzał). Zaraz jednak przypominają, że widziano w nim też jeden z najświatlejszych umysłów w Polsce (przyznawali to nawet ci, którzy go nie znosili). W plebiscycie na ulubionego autora „Szpilek” w 1973 r. zajął pierwsze miejsce – zagłosowała na niego ponad jedna trzecia czytelników. Małgorzata Szejnert w reportażu  „Krótki kosztorys sukcesu” z 1978 r. napisała o nim: „Jerzy Urban uważany jest za fenomen: nie ma chyba w Polsce drugiego dziennikarza, który pisząc tak dużo, pisałby jednocześnie tak dobrze, a zwłaszcza tak denerwująco.” Stąd wymyślona przez Dariusza Fikusa definicja – Urban to „przyrząd do drażnienia” (wykorzystana jako tytuł jednej z części biografii). Z kolei w latach 90-tych w redakcji „Nie” miał czułe przezwisko „Tatuś”, a dziennikarze tego pisma zgodnie przyznają, że był pracodawcą, jakich w tej branży mało – wynagradzał ludzi dobrze i godnie ich traktował. Przed ferowaniem łatwych wyroków o bohaterze biografii powinien powstrzymywać choćby ten opis sytuacji w „Polityce” z jesieni 1980 r., gdy Urban, wówczas kierownik działu krajowego, złożył dymisję, bo będąc sceptycznie nastawiony do powszechnie wielbionej „Solidarności” uznał, że nie może kierować ludźmi, którzy całkowicie się z nim nie zgadzają. I uwaga – przeciw dymisji zbuntował się zespół, a list otwarty domagający się, by został w redakcji podpisali m.in. Hanna Krall, Piotr Moszyński i Ernest Skalski, którzy potem stanęli po innej niż Urban stronie politycznej barykady.

Książka Karaś i Sterlingowa jest tyleż opowieścią o barwnym życiu Urbana – od dzieciństwa w dobrze sytuowanej żydowskiej rodzinie w Łodzi poprzez błyskotliwą karierę dziennikarską w PRL po finansowy sukces w wolnej Polsce z legendarnymi orgiami w basenie w Konstancinie – co świetnie udokumentowaną kroniką czasów, w których żył. Autorzy przeczytali sumiennie wszystko, co Urban napisał, a warto podkreślić, że jego teksty ukazywały się w tak różnorodnych tytułach jak „Nowa wieś”, „Po prostu”, „Szpilki”, „Kulisy” (sobotnie wydanie „Expressu wieczornego”), „Polityka”, „Tu i teraz” oraz „Nie”. Cennym źródłem były jego listy (również w tej dziedzinie był płodnym twórcą), publikacje innych autorów, w tym dzienniki wieloletniego redaktora naczelnego „Polityki” Mieczysława Rakowskiego, a także rozmowy z rodziną, w tym znaną z soczystego języka niedawno zmarłą żoną Małgorzatą Daniszewską i współpracownikami z różnych okresów. Wśród osób, które nie chciały rozmawiać o Urbanie byli m.in. Leszek Miller i Adam Michnik – co ciekawe, także Urban wolał nie mówić o nim, by – jak to określił – nie „ubrudzić” go sobą. Nie odmówił autorom b. prezydent Aleksander Kwaśniewski, który „dziennikarzem był krótko, ale nie stracił instynktu”.

„Stwierdziliśmy, że nie ma biografii obiektywnych, napiszmy więc ciekawą, z nadzieją, że czytelnicy nam zaufają” – powiedziała Karaś w Faktycznym Domu Kultury.  Ja zaufałem i się nie zawiodłem.

Dorota Karaś, Marek Sterlingow, „Urban. Biografia”, Wyd. Znak, Kraków 2023

Ocena: 5/5

Paweł Piasecki 1016 Artykuły

Specjalizuje się w e-commerce i nowych technologiach. Pracował m.in jako tłumacz i redaktor, przez ponad 5 lat przygotowywał codzienny serwis prasowy dla przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce. Miłośnik muzyki klasycznej i jazzu.

Komentarze

Prosimy o wypowiadanie się w komentarzach w sposób uprzejmy, z poszanowaniem innych uczestników dyskusji i ich odrębnych stanowisk. Komentując akceptujesz regulamin publikowania komentarzy.